piątek, 29 marca 2013

Rozdział 41


<z perspektywy Sami>
Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy ujrzałam pierścionek na palcu Nikki. Po cichutku im pogratulowałam. Wróciłam na miejsce.
N-Kochanie, mam dla Ciebie niespodziankę.-powiedział podekscytowany.
J-Jaką?
N-No niespodzianka! Jutro o 10 będę po Ciebie.
Reszta wieczoru minęła w bardzo miłej atmosferze. Louis i  Nicol szybko zwinęli się do siebie. Zaraz po nich, Nialler odwiózł mnie. Wcześniej Alan oznajmił mi, że zostaje na noc u Gabi. Cieszyłam się, że w końcu znalazł odpowiednią dziewczynę. Blondynka jest cudowna, świetnie się dogadujemy.
J-Kochanie, może zostaniesz na noc? Alana nie ma, a nie lubię być sama.-zrobiłam smutną minę.
N-No jasne, ale nie wziąłem żadnych rzeczy. To może skoczymy jeszcze szybko co?
J-No ok.
Wróciliśmy do domu chłopców. Zostałam w aucie, a blondyn szybko się uwinął.
Wzięłam ciuchy i poszłam pod prysznic, a Niall w tym czasie robił kolację. Odświeżona zeszłam na dół, gdzie na stole stał cały talerz kanapek i gorąca herbatka.
J-Zgłupiałeś! Kto to wszystko zje?
N-No ja. Złość piękności szkodzi, kochana.
J-Nie bądź taki do przodu!
N-Tak, tak, bo mi tyłu zabraknie.-powiedział pchając kolejną kanapkę do ust.
Z trudem zostawił mi dwie kanapki i poszedł się kąpać. Od razu zasnęliśmy.
Nastał ranek. Promienie słońca gładziły moją twarz. Miło mi się leżało i nie miałam zamiaru otwierać oczu, lecz do pokoju wpadł Irlandczyk.
N-Kochanie, wstawaj. Zaraz musimy jechać.-pocałował mnie w policzek i postawił tackę z jedzeniem na szafce nocnej.
J-Tak fajnie mi się leżało, dlaczego mi przerwałeś?
N-Bo nie mogę się doczekać, jak zareagujesz na moją niespodziankę!
J-Dobra, już dobra.-wspólnie zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrać.
 Założyłam kremową bluzkę, ciemne jeansy, czarną ramoneskę i czarne vansy, do tego kremową torebkę. Wsiedliśmy do samochodu i chłopak zawiązał mi oczy, czarną chustką. Jechaliśmy niecałe 15 minut. Chłopak pomógł mi wysiąść z auta i moim oczom ukazał się piękny, duży dom.
J-Ale..
N-Żadnego ale! Chce, żebyś ze mną zamieszkała w tym domu.-wskazał ręką na dom.-Co Ty na to?
J-Jeju, Niall, no jasne, że tak!-rzuciłam się mu na szyję.
N-Może wejdziemy zobaczyć?
J-A no tak! Chodźmy.
Weszliśmy na podwórko. Zza rogu wybiegł duży owczarek niemiecki.
J-Aaaaaaa! Nialll weź go ode mnie!-wystraszyłam się.
N-Haha. Mój SZASZŁYCZEK! Nie bój się go, popatrz jaki słodziutki!
J-Nazwałeś psa SZASZŁYCZEK?-spytałam zdziwiona.
N-No tak.Głodny byłem! Widzisz w tym coś złego?
J-Haha, nie no coś Ty. Nie ugryzie mnie?
N-Nie.
Niepewnie pogłaskałam psa. Zaczął merdać ogonem. Kiedy już oswoiłam się z nim, ruszyliśmy w stronę domu. Nialler oprowadził mnie po nim. Był cudowny. Piękna duża sypialnia dla nas. Kilka pokoi gościnnych. Duża kuchnia. Trzy łazienki.
J-Niall, on jest cudowny! Dziękuje.
N-Nie masz za co! Jest tu dużo miejsca na naszą gromadkę dzieci!-zaczął tańczyć, ten swój irlandzki taniec.
J-Co powiedziałeś?-lekko się zaśmiałam.
N-Nie nic.
Włączył radio, a tam : „Wielka katastrofa! Samolot lecący dziś o 12:00 do Doncaster, rozbił się tuż po starcie. Pracownicy lotniska mówią, że właśnie w tym samolocie znajdowała się dziewczyna, członka znanego na całym świecie boysbandu One Direction, Louisa Tomlinsona! Jeśli dowiemy się czegoś jeszcze, będziemy informować was na bieżąco!”
Moje oczy były zaszklone. Chłopak stał zdezorientowany. Po chwili pobiegliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę lotniska. Blondyn jechał wyjątkowo bardzo szybko. Kilka razy przejechał na czerwonym świetle i nie stosował przepisów, lecz to się teraz dla nas nie liczyło.
W budynku panowało zamieszanie, policja nie chciała nikogo wpuścić. Nas również.
J-Posłuchaj koleś! Gówno mnie obchodzi to co się tam dzieje! Mój przyjaciel jest gdzieś tam! Siedzi załamany, bo jego dziewczyna, a moja przyjaciółka zginęła. Jeśli zaraz nas nie wpuścisz, to nie ręczę za siebie!-wybuchłam.
N-Przepraszam za nią. Zdenerwowała się. Tam jest Louis, on nas potrzebuje. Proszę nas wpuścić.-powiedział ze spokojem, aż się mu dziwiłam. Ochroniarz podniósł taśmę i przepuścił nas. Zobaczyłam Louisa siedzącego przy oknie. Głowę miał schowaną w ręce. Podbiegliśmy do niego i mocno przytuliliśmy. Płakaliśmy razem z nim. Po półgodzinnym lamentowaniu, postanowiliśmy wrócić do domu Alana.
Leżeliśmy razem z Louisem w mojej sypialni. Chłopak po pewnym czasie zasnął, ja poszłam do łazienki, a Niall zrobić coś do jedzenia. Musiałam zadzwonić do mamy Nicol. Nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Wkręciłam numer i czekałam aż odbierze.
J-Dzień dobry, ciociu. Tu Samantha.
MN-Oo! Cześć Sami.
J-Posłuchaj ciociu, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, ale …… Ale prawdopodobnie Nicol zginęła.
MN-Co?!?!?!??!?!-zaczęła płakać.
J-Miała lecieć dziś do Doncaster i samolot wybuchł od razu po starcie.-powiedziałam i się rozpłakałam się. Niall szybko do mnie przybiegł i mocno przytulił.
<z perspektywy Louisa>
Obudziłem się z myślą, że to tylko zły sen, ale gdy zszedłem na dół i zobaczyłem przyjaciół we łzach byłem pewny, że to wydarzyło się naprawdę. Od razu chwyciłem za telefon, aby poinformować o wszystkim mamę Nikki, ale Sam powiedziała, że już to zrobiła. Zostawiłem przyjaciół i skierowałem się w stronę barku z alkoholem. Nalałem sobie whiskey i wlałem w siebie bez zastanowienia. Poczułem tylko jak ktoś zbliża się do pokoju.
S-Louis to ci nie pomoże.
J-Ale nie rozumiesz,  że straciłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
S-Louis ja też straciłam siostrę, której nigdy nie miałam. I jest mi z tym równie ciężko jak tobie.
Nie wytrzymałem dłużej i ponownie się rozpłakałem.
*tydzień później*
< z perspektywy Sami>
Wczoraj wróciliśmy z Polski, gdzie odbył się pogrzeb Nicol. Postanowiliśmy z Niallem, że Louis na jakiś czas zamieszka z nami. Chłopak całkowicie się w sobie zamknął. Od śmierci Nicol z nikim nie rozmawia. Na dworze była piękna pogoda, więc chciałam, aby Louis wreszcie wyszedł z domu. Niall poszedł po niego na górę, a ja w tym czasie zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. O dziwo chłopcy zeszli na dół razem. Ubraliśmy buty i wyszliśmy na miasto. Louis od tygodnia pierwszy raz się uśmiechnął. Szliśmy uliczkami Londynu, kiedy chłopak stanął.
L-Nicol, Sami tam była Nicol.
S-Louis to jest nie możliwe Nicol nie żyje. Musisz się  z tym pogodzić.
L-Ale ona tam szła !
Było z nim coraz gorzej. W ciągu kolejnego tygodnia chłopakowi znów wydawało się, że widział Nikki. Postanowiliśmy razem z chłopcami posłać go na wizytę do psychologa. Chłopak na początku się sprzeciwiał, ale już po pierwszej wizycie uznał, że będzie tam chodził sam.
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, ponieważ musiałam się przyszykować, na mój pierwszy dzień na uczelni. Wzięłam poranną toaletę i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czarną koszulkę oraz ciemne krótkie spodenki. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni czekali na mnie chłopcy ze śniadaniem. Pospiesznie zjadłam kanapki.
L-Może cię podwiozę, jadę do psycholożki.
J-Jeśli to nie problem.
Wzięłam z przedpokoju torebkę i wyszliśmy z Louim z domu. 

I jak wam się podoba nowy rozdział ? Już w następnym pojawi się nowa bohaterka. Może wyciągnie ona Louisa z psychicznego dołka ? Może coś między nimi zaiskrzy ? Bądźcie cierpliwe i piszcie co o tym sądzicie :)

8 komentarzy:

  1. Ten imagin doprowadzil mnie do łez tak jakby nicole byla mją rodziną...Niech ona wróci prosze...:'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej prosze. Bedzie dzis kolejna czesc. ??:)PROSZEEE BŁAGAM PLISSSSKA!!

    OdpowiedzUsuń
  3. jedy popłakałam sie :( pisz dalej proszę

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz wstawić dzisiaj nowego imagina!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak wrócę z kościoła to napiszę kolejną część :) Powinna pojawić się koło 22-23

    OdpowiedzUsuń
  6. No weź Nicol wróć. Ja się popłakałam to nie może się tak skończyć Nicol masz wrócić obiecaj nam, nawet jakbyś miała wrócić z zaświatów.

    OdpowiedzUsuń