środa, 20 marca 2013

XXXVI

Wieczór minął w przemiłej atmosferze. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Te pare godzin spędzonych w gronie przyjaciół naprawdę były mi potrzebne. Do domu wróciliśmy po północy. Odrazu skierowałam się w stronę łazienki. Gdy z niej wyszłam Louis słodko już spał. Położyłam się obok niego i na dobranoc pocałowałam. Wtedy chłopak wpił się w moje usta. Zaczęłam się uśmiechać.
L-Chyba nie myślałaś, że zasnę bez ciebie :)
Wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.

< z perspektywy Louisa>
Gdy obudziłem się rano Nicola spała wtulona we mnie. Delikatnie, aby nie obudzić dziewczyny wysunąłem się z jej objęć. Pobiegłem na dół i przygotowałem naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Takie jak uwielbiała. Z szafy wyciągnąłem prezent i poszedłem ją obudzić. Wszedłem do sypialni, gdzie dzieczyna tak słodko spała. Nie chciałem jej budzić, ale wtedy wszystko by wystygło. Delikatnie pocałowałem ją w usta, jednak nawet drgnęła. Czynność powtórzyłem pięć razy, dopóki nie otworzyła swoich powiek. Od razu na jej buzi pojawił się uśmiech.
J-Kochanie wszystkiego najlepszego z okazji 18-tych urodzin.-powiedziałem wręczając jej prezent.


Oddałabym wszystko za takie poranki. Gdy tylko otworzyłam zaspane powieki ujrzałam mojego ukochanego i przygotowane śniadanie. Louis złożył mi życzenia i wręczył małą torebeczkę z prezentem. Odłożyłam ją na podłogę i złożyłam na jego ustach soczystego buziaka.
L-Nawet nie zobaczysz co jest w środku?- powiedział posyłając mi zawadniacki uśmiech.
Wzięłam torebkę wyjęłam z niej małe pudełeczko. W środku znajdowała się śliczna bransoletka. Przyczenione było do niej serduszko, na którym wygrawerowany był napis ,, Nie byłem z tobą od początku, ale będę do końca-Louis,,. Wtuliłam się w chłopaka, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
L-Ej mała nie płacz :) A tak właśicie to śniadanie stygnie.
Zjedliśmy śniadanie i zeszliśmy na dół oglądać telewizor. Leżeliśmy na sofie, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Louis podał mi go, po czym szybkim przeciągnięciem ekranu odebrałam połączenie.
M-Córciu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Tak bardzo chciałam przylecieć, ale nie mogę. Życzę ci spełnienia najskrytszych marzeń, żeby wam się układało i wszystkiego co sobie życzysz.
J-Dziękuję. Tylko szkoda, że nie możesz dzisiaj tutaj być :(
M-Też bym bardzo chciała, ale niestety praca.
Jak zwykle praca zawsze ważniejsza ode mnie. Pożegnałam się z nią i ponownie wtuliłam się w chłopak, który delikatnie głaskał mnie po głowie. Trwaliśmy tak dopóki do domu nie wpadli chłopcy.
H-Ruszać te tyłki i jedziemy na sesję :)
J-Jejku zupełnie o tym zapomniałam!
Szybko pobiegłam na górę ubrałam się w to : http://urstyle.pl/styl/tommo/stylizacja/prosto-_/. Przez ramię przełożyłam aparat i zbiegłam na dół, gdzie czekali już chłopcy. Zapakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy po zakochańców. Czekali już na nas pod domem Alana. Niall oczywiście z dużą torbą jedzenia.
J-Po co ci to ?
N-Jak to po co ? Jedziemy w plener na kilka godzin, a tam raczej nie będzie sklepu żeby iść i coś kupić?-zrobił swoją głupkowatą minę i wsiedli do samochodu. W samochodzie było strasznie ciasno. Jeszcze Harry zaczął się z nami droczyć i rozpychał się na siedzeniach. Co prawda bardziej przeszkadzało to Louisowi, któremu siedziałam na kolanach. Cud że nie złapała nas policja. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Naszym oczom ukazał się przecudowny widok jeziora. Pogoda w sam raz dopisywała. Chłopcy, gdy tylko wysiedli z samochodu, popędzili w stronę wody, a ja z Sami dzwigałyśmy torby z ciuchami i innymi potrzebnymi rzeczami. Muszę przyznać, że pracowało się z nimi naprawdę dobrze, bo już po godzinie mieliśmy gotowe zdjęcia. Byłam strasznie zmęczona. Chciałam jak najszybciej znależć się w domu, wziąć kąpiel i położyć się do łóżka. Podwieźliśmy chłopców pod dom, później Nialla i Sami. Dopiero w połowie drogi zorientowałam się, że jedziemy w stronę centrum. No super. Wykończona, cała mokra, bo z tymi wariatami nie da się wyjść cało z żadnej sytuacji.
J-Louis proszę cię ja chcę już do domu.
L-Oj nie marudź musimy kupić ser :)
J-Że co po ser jedzemiy do centrum :O Błagam cie nie załamuj mnie :(
L-Oj kochanie kilka minut cię nie zbawi- nachylił się w moją stronę i złożył na moich ustach subtelny pocałunek.
Do domu dotarliśmy dopiero po godzinie. Byłam na niego tak zła, że myślałam, że go tam na miejscu uduszę. Wysiadłam z samochodu i swoje kroki skierowałam od razu w stronę drzwi. Louis szedł zaraz za mną. Z racji tego, że nie miałam kluczy byłam zmuszona poczekać na chłopaka. Lou przekręcił klucz i weszliśmy do środka. Chciałam iść od razu pod prysznic, ale usłyszałam głośne ,, NIESPODZIANKA,,. No tak teraz już wszystkow wiadome. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byli wszyscy moi najbliźsi. Rodzice, przyjaciele z Polski. Jako pierwsi podeszli do mnie właśnie oni. Pierwszy raz od kilku lat zgodnie, bez kłótni. Przytuliłam się do nich z całej siły i po moich policzkach pociekły łzy. Gdy się od nich oderwałam wręczyli mi małą torebeczkę :) Chciałam ją oddać Louisowi, jednak nakłaniali mnie, aby zobaczyła co jest w środku. Ujrzałam tak kluczyki od auta. Uwiesiłam się im na szyję. Louis zaczął się śmiać.
J-Co tak zacieszasz ?
L-A nic, bo wiesz mam dla ciebie identyczny prezent, ale miałem ci go dać troszkę później :)
Przytuliłam chłopaka i poszłam przywitać się z przyjaciółmi. Jako drudzy podeszli do mnie chłopcy, a zaraz za nimi Sami. Złożyli mi życzenia i wręczyli prezenty, które zaniosłam na górę. Wieczór był cudowny. Bawiliśmy się, nie zważając na to że jutro musimy iść oddać nasze portfolio. Louis nie opuszczał mnie na krok. Niall tak samo postępował z Sami. Po kilku drinkach, które przygotował Louis zaczęliśmy bawić się jeszcze lepiej. Nie wiem czemu alkohol tak działa na ludzi. W pewnym momencie, gdy tańczyliśmy chłopak wziął mnie na ręce i kierował się w stronę naszej sypialni.
J-Louis nie teraz. Mamy gości.
L-Oj tam goście poradzą sobie chwilę bez nas :)
Uśmiechnełam się i wtyliłam w chłopaka. Gdy weszliśmy do pokoju był on cały obsypany płatkami róż, a na komodzie stał schłodzony szampan. Louis uśmiechnął się pod nosem i zaczął mnie delikatnie całować w usta. Odwzajemniłam pocałunek. Chłopak podszedł do komody i nalał w lampki szampana. Po chwili chłopak zamknął drzwi i zbliżył się do mnie. Zaczęliśmy się namiętnie całoować. Po chwili do sypialni wszedł Dawid. Jak on się tu znalazł? Znów,kiedy zdołałam o nim zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo. On się pojawia, jak gdyby nigdy nic.
D-O widzę, że się tu nieźle bawicie :)
J-Nie powinno cię to obchodzić!
D-No zobacz. Ze mną byłaś 2 lata i nic, a mu po 2 miesiącach dupy dajesz?
J-Wyjdź-powiedziałam przez łzy i wybiegłam do łazienki, zamykając ją na klucz.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale miałam strasznie dużo zajęć po szkole i nie miałam czasu na pisanie. Ale już jest. Jutro pojawi się kolejny, jeśli będzie 5 komentarzy :)

5 komentarzy:

  1. To jest suuupeeer!!! Wgl. całe to opowiadanie jest bardzo ciekawe i fajne. Kilka dni temu koleżanka podrzuciła mi linka do tego bloga, mówiąc, że supre. Nie myliła się, ale kiedy zobaczyłam ile tu jest rozdziałów... Matko Boska. Ale w poniedziałek się zawzięłam i przeczytałam wszystko :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce następny. Proszę ? Tak długo na niego czekałam. Kocham cię i te twoje wypociny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny , czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. dawaj następny uwielbiam twoje opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń