sobota, 30 marca 2013

Rozdział 45

< z perspektywy Nicol>
Sami zawieźli na porodówkę. Blondyn się uparł, że będzie przy porodzie i nawet krzyki Sam na niego nie zadziałały. Był silny dopóki nie dostał do rąk fartucha. Wtedy chłopak zemdlał. Lekarze zabrali go na izbę przyjęć, a my z Louisem zostaliśmy na korytarzu.
L-Możesz mi to wszystko teraz wyjaśnić.
Opowiedziałam wszystko od początku, aż do końca. Chłopak był strasznie zły. Wstał i zostawił mnie i Toma samego. Czekałam z chłopcem, na jakiekolwiek wieści o Sami. Po godzinie dołączył do mnie blondyn, a Louis nie wrócił.
N-Jedź do domu. Tom jest zmęczony. Nie ma sensu, abyście tu siedzieli. Jak czegoś się dowiem to od razu zadzwonie.
Ucałowałam chłopaka w policzek i wyszliśmy ze szpitala. Chciałam zadzwonić po taxi kiedy usłyszałam znajomy mi głos.
L-Ja was zawiozę...
J-Poradzimy sobie...
L-Wiem, ale chcę odwieźć was do domu. Czy to tak dużo. Pozwól mi chociaż na to...
Już po chwili siedzieliśmy u Louisa w samochodzie. Mały od razu zasnął, a my mieliśmy chwilę, aby poważnie porozmawiać.
L-Co teraz będzie? Jak ty sobie to wyobrażasz ?
J-Nie liczę na to, że pokochasz Toma i bedziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę...  Wiem, że powinnam była ci o tym powiedzieć, że masz syna, ale nie mogłam. Nie chciałam aby twoje marzenia legły w gruzach...  Chyba będzie lepiej jeśli po prostu o nas zapomnisz. Ja sobie poradzę... gorzej będzie z Tomem, ale to mądry chłopiec.
L-Czy ty słyszysz co ty mówisz! Ja nigdy nie przestałem cię kochać! A Toma jest moim synem i odkąd się dowiedziałem, że go mam jestem szczęśliwy ! I nie pozwolę wam odejść zrozumiałaś...
J-Louis, ale ty masz narzeczoną!
L-Mam, ale to nie skreśla tego, że nie mogę mieć syna.
Droga zleciała nam bardzo szybko. Wzięłam śpiącego Toma na ręce i udałam się w stronę drzwi naszego apartamentu. Łzy spływały po moich policzkach. Dopiero teraz dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiła. Skrzywdziłam najbliższe mi osoby. Toma pozbawiłam ojca, na którego tak bardzo zasługiwał. Od razu położyłam chłopca spać, a ja poszłam do kuchni ugotować coś na kolacje.
<  z perspektywy Louisa>
Gdy wszedłem do domu podbiegła do mnie Mel, która chciała mnie pocałwać, jednak ją od siebie odepchnąłem. Wiem, że skrzywdzę tę dziewczynę, ale nie mogę ukrywać, że jej nie kocham. Teraz kiedy pojawiła się Nikki i Tom jestem pewny, że jej nie kocham. Pobiegłem do siebie na górę i zamykając drzwi na klucz udałem się pod prysznic.

< z perspektywy Mel>
Usłyszałam trzaśniecie drzwi, wiec udałam sie do holu, aby przywitać się z Louisem. Jego reakcja strasznie mnie zdziwiła. Nie wiedziałam co sie stało. Zadzwoniłam do Sam jednak ta nie odbierała, kolejny telefon wykonałam do Nialla. Chłopak po trzech sygnałach odebrał, jednak nie wiedział, albo nie chciał powiedzieć co stało się Louisowi. Trudno. Zakończyłam rozowę i powróciłam do poprzedniej czynności. Po kilkunastu minutach usłyszałam jak chłopak zbiega ze schodów.
J-Gdzie się znów wybierasz? Przygotowałam kolację. Myślałam że zjemy ją razem.
L-To źle myślałaś. Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. I proszę cię nie dzwoń na telefon, bo i tak nie odbiore.
Trzasnął drzwiami i odjechał. Zaczęłam płakać. Było dobrze i znów musiało się coś zchrzanić. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wybrałam numer Zayna. On zawsze potrafił mnie pocieszyć w trudnych sytuacjach.


Co myślicie o nowym rozdziale. Chciałybyśmy podziękować za tyle wejść i komentarzy. Jutro pojawią się kolejne rozdziały. A teraz takie małe życzonka od nas :
Życzymy dużo szczęścia, spełnienia najskrytszych marzeń, poznania swoich idolów i wszystkiego naj... 

Rozdział 44


-Sami... Mogłybyśmy się spotkać proszę...
-Nicol, ale przecież...
-Wszystko ci wyjaśnie tylko daj mi szansę. Dzisiaj o 14 w kawiarni gdzie zawsze chodziłysmy na kawę. Nie mów nic chłopcom
Nie mogłam w to uwierzyć. Nicol żyje. ALe jak przecież mówili, że nikt nie przeżył, był pogrzeb. Do godziny 13 krzątałam sie po domu i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Niall dzwonił parę razy, ale nie odbierałam. Bałam sie że coś wyczuje. Dzisiaj miał razem z Louisem jechać wybierać wózek dla naszego  synka. Po godzinie 13 zaczęłam się szykować. Nałożyłam leginsy oraz luźny sweterek. Dochodziła 13:30 kiedy wsiadłam w samochód i pojechałam do kawiarni, w której miałam się spotkać z przyjaciółką.
Zauważyłam Nikki, jak siedzi przy jednym ze stolików, na kolanach trzymając synka. Chłopiec był bardzo podobny do Louisa. Ucieszyłam się na widok przyjaciółki. Podeszłam do stolika i przywitałam się z dziewczyną. Chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Mały

biegał gdzieś koło stolików, a my z Nikki rozmawiałyśmy o tym co wydarzyło się w ciągu tych 5 lat.
< z perspektywy Nicol>
Nie mogłam już dłużej ukrywać przed Sami, że nie żyję. Dziwie się mamie, że potrafiła utrzymać to wszystko w tajemnicy.
J-Tom idź się pobaw ja muszę chwilę porozmawiać z ciocią.
T-Dobze mamusiu- chłopczyk sie uśmiechnął.
S-Nikki proszę cię wyjaśnij mi to wszystsko.
N-Modest kazało mi zostawić Louisa. Nie wiem jakim cudem, ale dowiedzieli się o ciąży. Powiedzieli, że jeśli nie zniknę z życia chłopców to zerwą z nimi kontrakt i zespół się rozpadnie. I wtedy kiedy miałam lecieł do Doncaster, Modest dał mi bilety do Liverpoolu. Mieszkałam tam przez jakiś czas. Byłam parę razy w Londynie i Louis mnie widział. Tak bardzo  was przepraszam. Nie powinnam była tak postąpić. WIem że was bardzo skrzywdziłam.
S-ALe dlaczego się nie odezwałaś do mnie. Przecież nie powiedziałabym nic chłopcom.
< z perspektywy Nialla>
Kupiliśmy z Louisem przepiękny wózek do mojego maluszka. Nie mogłem się doczekać kiedy wezmę go do ręki. Wracaliśmy do domu, kiedy zauważyłem Sami siedzącą w kawiarni z dziewczyną podobną do Nikki. Postanowiliśmy ruszyć w ich stronę.

< z perspektywy Louisa>
Idąc z Niallem myślałem o tym, że to ja mogłem 4 lata temu zostać ojcem. Chociaż zaręczyłem się z Mel to i tak nie czułem do niej tego co czułem do Nikki. Ona jest niezastąpiona. przechodziliśmy koło kawiarni, kiedy Niall zauważył Sam. Siedziała ona z dziewczyną bardzo podobną do Nicol.
J-Niall spójrz Nicol.
N-Louis znów zaczynasz.
Szliśmy dalej w stronę dziewczyn, kiedy podbiegł do nich mały chłopiec.
T-Mamo zobac to tata- krzyknął w stronę brunetki.
Wtedy już byłem pewny, że to Nicol. Dziewczyny odwróciły się w naszą stronę. Były strasznie wystraszone
.
< z perspektywy Nicol>
Kiedy Tom krzyknął odwróciłyśmy się do tyłu. Ujrzałam Louisa i Nialla. Chłopcy byli nieco zdziwieni.
L-Ni.. Nic.. Nicol...
J-Louis
L-Jak mogłaś!
J-Ja ci to wszystsko wytłumaczę. Proszę nie przekreślaj mnie.
L-To jest mój syn tak ?- po jego policzkach spływały łazy.
J-Tak ... Tom :)
Louis podszedł do chłopca.
L-Cześć jestem Louis.n Twój tato.. Tom był zdezorientowany. Nie wiedział co zrobić, ale już po chwili wtulił się w Louisa.
S-Boże Niall !- dziewczyna chwyciła blondyna za rękę.
N-Co się dzieje? -zaczął panikować.

< z perspektywy Sami>
Poczułam silny ból. Chwyciłam Nialla za rękę. Wiedziałam, że to już czas.
N-Sami co się dzieje?
S-Niall to już czas. Ja rodzę.
T-Mamuś, a czy ciocia kocha to co ma w środku?- przerwał chłopiec.
N-Tom nie teraz!
T-No, ale kocha!
L-Kocha- odpowiedział mu Lou.
T-To dlaczego to zjadła!
Wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Niall wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala.


I co myślicie o powrocie Nicol ? Czy ona i Louis mogą stworzyć jeszcze szczęśliwą rodzinę... A co z Mel... Wszytskiego dowiecie się w swoim czasie :)

Rozdział 43

Noc poślubna była wspaniała. Gdy rano się obudziłam blondyna nie było. Po chwili wleciał do pokoju w całą tacką naleśników.
N-Śniadanie dla mojej kochanej żony...
Dałam mu całusa i zaczęliśmy konsumować danie.

< z perspektywy Louisa>
Rano gdy się obudziłem Mel jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, więc zeszłem na dół. Zrobiłem sobie śniadanie i poszedłem do salonu.  W mediach nie było innego tematu tylko ślub Nialla. Zjadłem kanapki i podeszłem do szafki w której trzymałem zdjęcie moje i Nikki. Usiadłem na sofie i zacząłem wspominać nasze słodkie kłótnie i pocałunki na zgodę. Zawsze robiła takie słodkie miny. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Za każdym razem, gdy całowałem się z Mel miałem wrażenie jakbym ją zdradzał. Mówiłem to wszystko Sami, ale ta mówiła, że to po pewnym czasie mi minie. Minęły cztery lata, a ja nadal nie potrafie o niej zapomnieć. Czuję jakby była gdzieś blisko. 

< z perspektywy Mel>
Chciałam przytulić się do Louisa, ale go nie było. Przetarłam zaspane oczy i zeszłam na dół zobaczyć co robi. Chłopak siedział w salonie. Trzymał coś w ręce, ale gdy mnie usłyszał schował za siebie. Domyśliłam się, że było to zdjęcie Nicol.
J-Męczysz się ze mną prawda?
L-Nie mów tak ! Kocham cię, ale nie mogę tak poprostu o niej zapomnieć. Była dla mnie naprawdę ważna.
J-Louis ja też cię kocham, ale powoli zaczynam się tym dusić. Za każdym razem, kiedy dochodzi między nami do czegoś więcej, ty mnie odpychasz i zostawiasz jak bym była jakimś intruzem. Rozumiem, że ją kochałeś, ale ona już nie wróci.
L-Wiem, przepraszam cię za to kochanie. Postaram się zmienić. Co ty na to może wyjdziemy dzisiaj razem na jakąś kolację ?
Ucałowałam chłopaka i wstałam, aby zrobić sobie coś do jedzenia.Dzień minął nam jak zawsze. Siedzieliśmy przed telewizorem oglądając filmy. Dochodziła 18, kiedy poszłam się na górę szykować. Wzięłam zimny

prysznic. Zrobiłam delikatny make-up, a włosy podkręciłam lokówką. Nałożyłam kremową sukienkę oraz buty w tym samym kolorze. O 19 byłam gotowa. Louis czekał już gotowy w salonie.
L-Ślicznie wyglądasz :)
Uśmiechnęłam się do chłopaka i delikanie musnęłam jego policzek. Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Czułam się naprawdę wspaniale. Dobrze, że wreszcie wyznałam mu prawdę. Myślę, że chłopak postara się jakoś zapomnieć o Nikki. Louis zaprowadził mnie do restauracji. Byliśmy tam tylko my. Stolik przystrojony był różami. Stał na nim schłodzony szampan. Zamówiliśmy coś do jedzenia. Było cudnie... Wreszcie spędziliśmy trochę czasu sami. W pewnym momencie chłopak wstał od stołu i uklęknął przede mną. Z moich oczu zaczęły spływać pojedyńcze łzy szczęścia. Wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
L-Wiem, że nie zachowywałem się wobec ciebie najlepiej, ale daj mi drugą szansę... Mel zgodziłąbyś się zostać moją żoną?
J-Pewnie, że tak głuptasie.
Chłopak nałożył mi prześliczny pierścionek i złożył na mych ustach subtelny pocałunek.


*9 miesięcy później*
< z perspektywy Sami>
Czuje się jak jakiś słoń. Już niedługo zostaniemy z Niallem rodzicami. Louis stanął wszercie na nogi i tworzą z Mel naprawde udaną parę. Za kilka miesięcy mają wziąć ślub. Jak co dzień rano wstałam z bólem pleców. Cóż maluch daje popalić. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie pomoc przyjaciół. Zeszłam na dół zrobić sobie coś do picia, kiedy zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Niall, ale gdy odebrałam całkowicie mnie zamurowało.


Jak myślicie kto zadzwoni do Sami ? Czy to będzie miało jakiś wpływ na dalsze losy bohaterów? Piszcie w komentarzach co o ty sądzicie :) I chce jeszcze dodać, że nie kończymy opowiadania. Zdradzę wam też, że Louis i Nicol się jeszcze spotkają, ale czy w tym świecie ?

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 42

Po 15 minutach byliśmy już przed uczelnią. Pożegnałam się z Louisem i kierowałam się w stronę sali, gdzie miały odbyć się wykłady. Na korytarzach było pełno studentów. Mogłam się z tym liczyć, w końcu to Londyn. Szłam korytarzem kiedy wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
Dz-Ojejku tak bardzo cię przepraszam. Ostatnio jestem taka zakręcona-powiedziała zbierając zeszysty które wyleciały jej z rąk.
J-Nic się nie stało. Każdemu może się zdarzyć.
Dz- Samanta ?
J-Melanie! Jejku kochana co ty tu robisz?
M-Właśnie zaczynam tu studiować. A ty ?
J-Ja też!
Melanie była naszą przyjaciółką. Moją i Nicoli. Trzy lata temu wyjechała do Angli z rodzicami. Od tamtego czasu kontakt się urwał. Opowiedziałam wszystko dziewczynie jak się tu znalazłam. Okazało się, że jesteśmy nawet w tej samej grupie. Po cztero godzinnych wykładach zaprosiłam dziewczynę do siebie. Musiałyśmy jakoś nadrobić ten stracony czas. Gdy zaszłyśmy do domu moim oczom ukazał się istny bałagan. Kartony od pizzy porozwalane po podłodzę, a z salonu dochodziły głosy chłopców. Myślałam, że uduszę ich na miejscu. Bez chwili zastanowienia wydarłam się na cały dom a już po chwili dwójka stała w przedpokoju.
N-O kochanie już wróciłaś. Co tak szybko?
J-Niall możesz mi wytłumaczyć ten syf. Wczoraj już to przerabialiśmy. Mieliście skończyć z tymi fastfoodami i co ?
L-To moja wina. Ja go do tego namówiłem.
J-Ale on ma swój mózg! A tak właściwie to chciałabym wam przedstawić Mel.
Chłopcy wyszczerzyli swoje zęby i przywitali się z brunetką. Wygoniłam ich do sprzątania, a my udałyśmy się do kuchni na kawę. Rozmawialiśmy dobrą godzinę, dopóki do domu nie wpadli Zayn z Harrym.
H-Chłopaki mam dla was świetną wiadomość!
L-Co znów? Czyżby znów jakaś czterdziestolatka dała ci swój numer?
H-Oj teraz bedziesz mi to do konca życia wypominał ?
Z-Nie słuchajcie. Dzwonili do nas z wytwórni i chcą nakręcić o nas film.
N-To wspaniale.
H-No :) Ale jesteśmy tu też z innego powodu. Trochę zgłodnieliśmy, a Sam napewno coś dobrego upichciła.
N-W kuchni napewno coś znajdziecie.
Już po chwili podlecieli do mnie chłopcy i dali całusa na powitanie. Zayn stanął przy blacie i uważnie przypatrywał się Mel.

< z perspektywy Zayna>
Gdy wpadłem do kuchni zobaczyłem w niej Sami i dziewczynę, która kogoś mi przypominała. Oparłem się o blat i uważnie jej się przypatrywałem.
J-Mel to ty ?
M-Zayn ?
Dziewczyna wstała z krzesła i podbiegła do mnie. Przutuliłem ją do siebie. Z Mel znaliśmy się od kiedy pamiętam. Mieszkaliśmy obok siebie, ale kiedy zmarła jej babcia dziewczyna razem z rodzicami wróciła do Polski, skąd pochodziła. Próbowałem ją pare razy odszukać, jednak nie uzyskałem od niej jakiejkolwiek odpowiedzi. Usieldliśmy wszyscy przy stole i siedzieliśmy tak do późnego wieczora. 

< z perspektywy Louisa>
Wydawało mi się jakbym się znał z Mel od dawna. Dzieczyna była naprawdę prze urocza. Widziałem po minach Nialla, że coś kombinuje, ale postanowiłem się nie wypytywać. Oglądaliśmy razem filmy do 3 w nocy, po czym Mel stwierdziła, że musi już uciekać. Zaproponowałem dziewczynie, że ją odwiozę. Nie wiem czemu, ale bardzo przypominała mi Nicol.

< z perspektywy Sami>
Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy z Niallem spać. Nie czekaliśmy, aż Louis wróci. Chłopak ostatnio stanął na nogi. Myślę, że terapeuta był dobrym pomysłem. Rano obudził mnie budzik, którego zapomniałam wyłączyć. Chciałam przytulić się do Nialla, ale go nie było. Zastałam karteczkę „Kochanie, przestawiłem budzik, bo o 12 wpadną dziewczyny i zabierają Cię na zakupy! Kocham xxx”. No to świetnie. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do Nialla. Dowiedziałam się, że jest u chłopców, bo zaraz udzielają jakiegoś wywiadu. Otworzyłam drzwi do sypialni i powitał mnie Szaszłyk. Poczłapałam do kuchni i zjadłam śniadanie.

Wróciłam do pokoju, wzięłam ciuchy i ruszyłam w stronę łazienki. Ubrałam się w białą bluzkę na ramiączka i spódniczkę w panterkę. Włosy wyprostowałam i lekko natapirowałam. Makijaż zrobiłam lekki. Spakowałam torebkę i usłyszałam dzwonek do drzwi.
D-Sami, to my! Idziemy?!-krzyknęła brunetka.
J-Już, już.
Zamknęłam dom i poszłyśmy do centrum. Doszłyśmy po niecałej godzinie. Chodziłyśmy po sklepach dobrą godzinę, ale zgłodniałyśmy. Zjadłyśmy frytki w Mc’u i ruszyłyśmy dalej.
…5 godzin później…
Zmęczone i obkupione wróciłyśmy do domu. Zaprosiłam dziewczyny na kawę. Otworzyłam drzwi. W domu było bardzo ciemno, aż za ciemno. Zostawiłam torby w przedpokoju i otworzyłam drzwi do salonu. Dziewczyny się uśmiechały, wiedziały co się święci. Na podłodze były porozrzucane płatki róż i świeczki, które wyznaczały trasę.
J-Dziewczyny, o co tu chodzi?
M- Pójdziesz, to się przekonasz.-Mel jak zwykle mi pomogła.
Przeszłam cały dom. Na tarasie zobaczyłam pięknie przystrojony stolik. Wyszłam na zewnątrz. Poczułam dłonie na biodrach.
J-Zrobiłeś to specjalnie.-zaśmiałam się, całując blondyna.
N-W pewnym sensie tak, ale musiałem jakoś odwrócić Twoją uwagę. Posłuchaj, zrobiłem to bo….-uklęknął.- Bo chciałbym zapytać, czy zostałabyś moją żoną, piękną panią Horan?-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
J-Oczywiście, że tak!- Niall wstał i mocno mnie przytulił. Chłopcy wraz z dziewczynami wyszli z domu i zaczęli skakać wokół nas. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, chłopak włożył mi na palec, piękny pierścionek.

* kilka lat później*
< z perspektywy Louisa>
M-Kochanie pospiesz się, bo zaraz się spóźnimy, a Sam prosiła, żebyśmy byli szybciej!-usłyszałem głos mojej ukochanej.
Dzisiaj mija rok od kiedy jesteśmy z Mel parą. Co prawda nie czuję do niej tego samego co czułem do Nicol, bo ona była i będzie nie zastąpiona, ale musiałem jakoś żyć bez niej. Dzięki namowom chłopców postanowiłem dać nam szansę i tak wyszło, że razem zamieszkaliśmy. Gdy zeszłem na dół zobaczyłem Mel ubraną w prześliczną kremową sukienkę. Dziewczyna wyglądała w niej olśniewająco. Było mi ciężko, ponieważ wiem, że dzieczyny marzyły o podwójnym ślubie, ale Nikki niestety się go nie doczekała. Dokonaliśmy ostatnich poprawek, wzieliśmy z wazonu bukiet kwiatów i ruszyliśmy w stronę domu państawa młodych.

<z perspektywy Sami>
Dziś mój wielki dzień. Strasznie się denerwuję. Marzyłyśmy z Nikki o wspólnym ślubie, ale jej już nie ma. Przy łóżku stoi nasz wspólne zdjęcie. Zawsze przed snem patrzę na nie i cichutko łkam. Tak bardzo mi jej brakuje, chodź minęły już 4 lata.
Stałam przed lustrem w pięknej, śnieżnobiałej sukni sięgającej do ziemi, białym, długim welonem z piękną fryzurą i makijażem. Brakowało mi tylko jej. Z moich wspomnień wyrwało mnie pukani do drzwi, w których zobaczyłam Alana.
A-Sami, już czas.-uśmiechnął się.
J-Już zaraz zejdę.-powiedziałam cicho. Łzy cisnęły mi się do oczu.
A-Ej, co jest?
J-Brakuje mi jej. Wiem, że minęło tyle czasu, ale nadal nie mogę przestać. Kiedy patrzę na nasze zdjęcie wszystko wraca. Nie zdążyłam jej wszystkiego powiedzieć.
A-Nam też, ale musimy jakoś z tym żyć. Ona zawsze jest z nami, tutaj.-pokazał na serce.-A teraz chodź, wszyscy czekają.
Złapałam Alana pod ramię i powoli udaliśmy się na dół. Chłopak pomógł mi zejść ze schodów. Moi rodzice wraz z rodzicami Nialla stali koło drzwi, zaraz koło nich chłopcy, Danielle, Gabi oraz Mel. Louis poprawiał jeszcze garnitur blondyna.
N-Och Louis! Już jest dobrze!-krzyknął na niego, na co wszyscy się zaśmiali. Louis denerwował się bardziej niż Nialler. Irlandczyk odwrócił się w moją stronę i posłał najcudowniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek

widziałam.
Rodzice dali nam błogosławieństwo i ruszyliśmy do kościoła. Oczywiście wszędzie było pełno paparazzi. Nawet w tak ważny dzień, nie potrafią dać nam spokoju.
Msza, jak to msza. Nic ciekawego się nie działo. Przyszedł moment, na który czekałam od lat.
K; Czy Ty, Niallu, bierzesz tę oto Samanthę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
N; Tak.
K; Czy Ty, Samantho, bierzesz sobie tego oto Nialla za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
J; Tak.
K; Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.

Nie zwracając uwagi na nic, blondyn wpił się w moje usta, a wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i bić brawo. Oderwaliśmy się od siebie i mocno przytuliliśmy. Wyszliśmy z kościoła, zostaliśmy obrzuceni ryżem i drobniakami. Najmłodsi oraz chłopcy (którzy nigdy nie dorosną) pomogli zbierać nam monety. Przyjęliśmy gratulacje i udaliśmy się na przyjęcie.
Chłopcy zaśpiewali nam „Moments” podczas pierwszego tańca. Zabawa była świetna. Był to najwspanialszy dzień w moim życiu.

Rozdział 41


<z perspektywy Sami>
Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy ujrzałam pierścionek na palcu Nikki. Po cichutku im pogratulowałam. Wróciłam na miejsce.
N-Kochanie, mam dla Ciebie niespodziankę.-powiedział podekscytowany.
J-Jaką?
N-No niespodzianka! Jutro o 10 będę po Ciebie.
Reszta wieczoru minęła w bardzo miłej atmosferze. Louis i  Nicol szybko zwinęli się do siebie. Zaraz po nich, Nialler odwiózł mnie. Wcześniej Alan oznajmił mi, że zostaje na noc u Gabi. Cieszyłam się, że w końcu znalazł odpowiednią dziewczynę. Blondynka jest cudowna, świetnie się dogadujemy.
J-Kochanie, może zostaniesz na noc? Alana nie ma, a nie lubię być sama.-zrobiłam smutną minę.
N-No jasne, ale nie wziąłem żadnych rzeczy. To może skoczymy jeszcze szybko co?
J-No ok.
Wróciliśmy do domu chłopców. Zostałam w aucie, a blondyn szybko się uwinął.
Wzięłam ciuchy i poszłam pod prysznic, a Niall w tym czasie robił kolację. Odświeżona zeszłam na dół, gdzie na stole stał cały talerz kanapek i gorąca herbatka.
J-Zgłupiałeś! Kto to wszystko zje?
N-No ja. Złość piękności szkodzi, kochana.
J-Nie bądź taki do przodu!
N-Tak, tak, bo mi tyłu zabraknie.-powiedział pchając kolejną kanapkę do ust.
Z trudem zostawił mi dwie kanapki i poszedł się kąpać. Od razu zasnęliśmy.
Nastał ranek. Promienie słońca gładziły moją twarz. Miło mi się leżało i nie miałam zamiaru otwierać oczu, lecz do pokoju wpadł Irlandczyk.
N-Kochanie, wstawaj. Zaraz musimy jechać.-pocałował mnie w policzek i postawił tackę z jedzeniem na szafce nocnej.
J-Tak fajnie mi się leżało, dlaczego mi przerwałeś?
N-Bo nie mogę się doczekać, jak zareagujesz na moją niespodziankę!
J-Dobra, już dobra.-wspólnie zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrać.
 Założyłam kremową bluzkę, ciemne jeansy, czarną ramoneskę i czarne vansy, do tego kremową torebkę. Wsiedliśmy do samochodu i chłopak zawiązał mi oczy, czarną chustką. Jechaliśmy niecałe 15 minut. Chłopak pomógł mi wysiąść z auta i moim oczom ukazał się piękny, duży dom.
J-Ale..
N-Żadnego ale! Chce, żebyś ze mną zamieszkała w tym domu.-wskazał ręką na dom.-Co Ty na to?
J-Jeju, Niall, no jasne, że tak!-rzuciłam się mu na szyję.
N-Może wejdziemy zobaczyć?
J-A no tak! Chodźmy.
Weszliśmy na podwórko. Zza rogu wybiegł duży owczarek niemiecki.
J-Aaaaaaa! Nialll weź go ode mnie!-wystraszyłam się.
N-Haha. Mój SZASZŁYCZEK! Nie bój się go, popatrz jaki słodziutki!
J-Nazwałeś psa SZASZŁYCZEK?-spytałam zdziwiona.
N-No tak.Głodny byłem! Widzisz w tym coś złego?
J-Haha, nie no coś Ty. Nie ugryzie mnie?
N-Nie.
Niepewnie pogłaskałam psa. Zaczął merdać ogonem. Kiedy już oswoiłam się z nim, ruszyliśmy w stronę domu. Nialler oprowadził mnie po nim. Był cudowny. Piękna duża sypialnia dla nas. Kilka pokoi gościnnych. Duża kuchnia. Trzy łazienki.
J-Niall, on jest cudowny! Dziękuje.
N-Nie masz za co! Jest tu dużo miejsca na naszą gromadkę dzieci!-zaczął tańczyć, ten swój irlandzki taniec.
J-Co powiedziałeś?-lekko się zaśmiałam.
N-Nie nic.
Włączył radio, a tam : „Wielka katastrofa! Samolot lecący dziś o 12:00 do Doncaster, rozbił się tuż po starcie. Pracownicy lotniska mówią, że właśnie w tym samolocie znajdowała się dziewczyna, członka znanego na całym świecie boysbandu One Direction, Louisa Tomlinsona! Jeśli dowiemy się czegoś jeszcze, będziemy informować was na bieżąco!”
Moje oczy były zaszklone. Chłopak stał zdezorientowany. Po chwili pobiegliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę lotniska. Blondyn jechał wyjątkowo bardzo szybko. Kilka razy przejechał na czerwonym świetle i nie stosował przepisów, lecz to się teraz dla nas nie liczyło.
W budynku panowało zamieszanie, policja nie chciała nikogo wpuścić. Nas również.
J-Posłuchaj koleś! Gówno mnie obchodzi to co się tam dzieje! Mój przyjaciel jest gdzieś tam! Siedzi załamany, bo jego dziewczyna, a moja przyjaciółka zginęła. Jeśli zaraz nas nie wpuścisz, to nie ręczę za siebie!-wybuchłam.
N-Przepraszam za nią. Zdenerwowała się. Tam jest Louis, on nas potrzebuje. Proszę nas wpuścić.-powiedział ze spokojem, aż się mu dziwiłam. Ochroniarz podniósł taśmę i przepuścił nas. Zobaczyłam Louisa siedzącego przy oknie. Głowę miał schowaną w ręce. Podbiegliśmy do niego i mocno przytuliliśmy. Płakaliśmy razem z nim. Po półgodzinnym lamentowaniu, postanowiliśmy wrócić do domu Alana.
Leżeliśmy razem z Louisem w mojej sypialni. Chłopak po pewnym czasie zasnął, ja poszłam do łazienki, a Niall zrobić coś do jedzenia. Musiałam zadzwonić do mamy Nicol. Nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Wkręciłam numer i czekałam aż odbierze.
J-Dzień dobry, ciociu. Tu Samantha.
MN-Oo! Cześć Sami.
J-Posłuchaj ciociu, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, ale …… Ale prawdopodobnie Nicol zginęła.
MN-Co?!?!?!??!?!-zaczęła płakać.
J-Miała lecieć dziś do Doncaster i samolot wybuchł od razu po starcie.-powiedziałam i się rozpłakałam się. Niall szybko do mnie przybiegł i mocno przytulił.
<z perspektywy Louisa>
Obudziłem się z myślą, że to tylko zły sen, ale gdy zszedłem na dół i zobaczyłem przyjaciół we łzach byłem pewny, że to wydarzyło się naprawdę. Od razu chwyciłem za telefon, aby poinformować o wszystkim mamę Nikki, ale Sam powiedziała, że już to zrobiła. Zostawiłem przyjaciół i skierowałem się w stronę barku z alkoholem. Nalałem sobie whiskey i wlałem w siebie bez zastanowienia. Poczułem tylko jak ktoś zbliża się do pokoju.
S-Louis to ci nie pomoże.
J-Ale nie rozumiesz,  że straciłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
S-Louis ja też straciłam siostrę, której nigdy nie miałam. I jest mi z tym równie ciężko jak tobie.
Nie wytrzymałem dłużej i ponownie się rozpłakałem.
*tydzień później*
< z perspektywy Sami>
Wczoraj wróciliśmy z Polski, gdzie odbył się pogrzeb Nicol. Postanowiliśmy z Niallem, że Louis na jakiś czas zamieszka z nami. Chłopak całkowicie się w sobie zamknął. Od śmierci Nicol z nikim nie rozmawia. Na dworze była piękna pogoda, więc chciałam, aby Louis wreszcie wyszedł z domu. Niall poszedł po niego na górę, a ja w tym czasie zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. O dziwo chłopcy zeszli na dół razem. Ubraliśmy buty i wyszliśmy na miasto. Louis od tygodnia pierwszy raz się uśmiechnął. Szliśmy uliczkami Londynu, kiedy chłopak stanął.
L-Nicol, Sami tam była Nicol.
S-Louis to jest nie możliwe Nicol nie żyje. Musisz się  z tym pogodzić.
L-Ale ona tam szła !
Było z nim coraz gorzej. W ciągu kolejnego tygodnia chłopakowi znów wydawało się, że widział Nikki. Postanowiliśmy razem z chłopcami posłać go na wizytę do psychologa. Chłopak na początku się sprzeciwiał, ale już po pierwszej wizycie uznał, że będzie tam chodził sam.
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, ponieważ musiałam się przyszykować, na mój pierwszy dzień na uczelni. Wzięłam poranną toaletę i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czarną koszulkę oraz ciemne krótkie spodenki. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni czekali na mnie chłopcy ze śniadaniem. Pospiesznie zjadłam kanapki.
L-Może cię podwiozę, jadę do psycholożki.
J-Jeśli to nie problem.
Wzięłam z przedpokoju torebkę i wyszliśmy z Louim z domu. 

I jak wam się podoba nowy rozdział ? Już w następnym pojawi się nowa bohaterka. Może wyciągnie ona Louisa z psychicznego dołka ? Może coś między nimi zaiskrzy ? Bądźcie cierpliwe i piszcie co o tym sądzicie :)

o NICOL!!

Cześć! Przejęłyście się śmiercią NIKKI? Nie martwcie się! Jeszcze do nas wróci, lecz nie zdradzimy wam jak. Może z drugiego już świata, a może nie. Wszystkiego się dowiecie, w swoim czasie. Niedługo pojawią się nowi bohaterowie. Mamy wiele pomysłów. Musicie być cierpliwe :D  
S&N ♥♥

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział XXXX

Gdy zobaczyłam dwie kreski rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie mogłam powstrzymać płaczu. Od razu zbiegłam na dół, aby wypłakać się Sam. Gdy usłyszałam końcówkę ich rozmowy postanowiłam im wszystko powiedzieć. Nie mogłam tego przed nimi ukrywać.
J-To nie był fotoshop. Sam kupowała test ciążowy.... ale dla mnie.
L-Czyli to ja zostanę ojcem ?
J-Tak Louis zostaniesz ojcem !
Zostawiłam ich samych i spowrotem wróciłam do sypialni, zamykając ją na klucz. Po chwili usłyszałam jakSami, ale nie miałam sił z nimi rozmawiać. Położyłam się się na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę
< z perspektywy Louisa>
Gdy usłyszałem z ust Nicol ze to ja bede ojcem byłem przeszczęśliwy, jednak dziewczyna nie podzielała mojego entuzjazmu. Razem z Sam próbowaliśmy sie dostać do mojej starej sypialni, jednak nic nie zadziałało.
L-Kurwa Nikki, albo otworzysz te drzwi, albo zawołam chłopaków i je wywarzymy.
Usłyszałem jak dziewczyna podchodzi do drzwi i już po chwili ujrzałem ją całą zapłakaną. Sami poszła na dół, a ja wszedłem do pokoju. Usiadłem obok dziewczyny i mocno ją do siebie przytuliłem.
J-Kochanie poradzimy sobie jakos :)
N-Ale nie rozumiesz ze wszystko się zmieni. Twoje fanki przeciez nie beda zadowolone z tego, że bedziesz ojcem, a co powie Modest ;(
J-To się nie liczy ważne ze jesteśmy szczęśliwi. Kocham cię zrozum i chce byc ojcem! Jutro o 12 masz lot do Doncaster. Odpoczniesz sobie, a mama ci pomoże oswoic się z tym wszystkim. Bedzie dobrze. Wiesz mam coś dla ciebie. Chciałem, aby stało się to w bardziej romantycznej atmosferze, ale teraz chyba jest odpowiedni moment.

Chłopak wyjął z szafki nocnej czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.
L-Nicol czy zgodzisz się zostać panią Tomlinson?
J-Jezu skarbie jeszcze się pytasz.
Wstałam z podłogi i rzuciłam się chłopakowi na szyję. Namiętnie się pocałowaliśmy i Louis założył mi na palec prześliczny pierścionek. Teraz uświadomiłam sobie, że dziecko to nie jest nic strasznego, jeśli ma się przy sobie kogoś kto cię bardzo kocha. Ubmyłam twarz i zeszliśmy na dół do przyjaciół. Chłopcy złożyli nam gratulacje i usiedliśmy do stołu. Sami chyba zauważyła pierścionek, bo uśmiechnęła się do mnie i przeniosła wzrok na moją dłoń, po czym pytająco na mnie. Pokiwałam jej tylo twierdząco głową, a ona momentalnie wstała z krzesła i podbiegła do mnie składając ciche gratulacje. Chłopcy patrzyli na nią jak na wariatkę.
H-Można wiedzieć o co wam chodzi?
Lo-Powiemy im ?
J-No wypadało by :)
Li-O czym wy mówicie ?
L-No bo Nicol za parę miesięcy zostanie moją żoną. I od razu odpowiem na wasze kolejne pytanie mam w dupie co sądzi o tym Modest i Paul.
Chłopcy zaczęli się cieszyć jak małe dzieci. Po kolei podchodzili do mnie i Lou składając gratulację. Widziałam, że Gabi była lekko zdziwiona ich zachowaniem,ale Sam szybko wyjaśniła dziewczynie, że to coś normalnego. Wieczór minął w cudownej atmosferze. Sam i Gabi świetnie się razem dogadywały. Siedzieliśmy przed telewizorem oglądając różne głupie filmy. Zrobiłam się senna, co Louis szybko zauważył i stwierdził, że będziemy już wracać do siebie. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i wsiedliśmy w samochód. Całą drogę myślałam jak będzie wyglądało teraz nasze życie. Jak powiedzieć rodzicą o ciąży. Jeszcze wczoraj zapewniałam mamę, że nie zrobię żadnego głupstwa, a teraz dziecko. No cóż będzie się musiała jakoś z tym pogodzić. Gdy tylko zajęchaliśmy do domu od razu poszłam się położyć. Pocałowałam chłopaka na dobranoc i nawet nie wiem kiedy usnęłam. Rano obudziły mnie promienie słońca, które delikatnie pieściły moją twarz. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam na dół zjeść śniadanie. Louisa już nie było w domu, ponieważ chłopcy wczęśnie rano mieli wywiad w radiu. Na stole w kuchni leżała karteczka.
,, Kochanie o 11:30 bd bo ciebie. Bądź gotowa. Bardzo WAS kocham :* Louis ;xx ,,
Mimowolnie się uśmiechnęłam i pogładziłam po brzuchu.
J-To co maluszku zjemy na śniadanie.
Od wczoraj moje nastawienie do ciąży zmieniło się diametralnie. Przecież dziecko to nie kara.  Kocham je, chociaż nawet jeszcze nie ma go tu z nami. Zjadłam przygotowane przez Louisa kanapki i poszłam się spakować na górę. Nie brałam za dużo rzeczy, ponieważ nie mam zamiaru tam zostać na długo. Góra trzy-cztery dni.  Założyłam na siebie rurki, luźną beżową bluzę, do tego trampki o tym samym kolorze.
Zapakowałam jeszcze do torebki dowód oraz telefon. Nałożyłam okulary i wziełam walizkę w ręce. Gdy schodziłam po schodach do domu wpadł Louis.
L-Co ty wyprawiasz. Kochanie nie wolno ci dźwigać!
Podbiegł do mnie, pocałował w czoło i wziął z rąk walizkę. Ja upewniłam się czy wszytsko wziełam i zamykając drzwi na klucz skierowałam się w stronę auta. Przez całą drogę Lou prawił mi morały, że mam na siebie uważać, zbytnio się nie stresować i różnych pierdołach. Na lotnisku zdaliśmy bagaż i chłopak odprowadził mnie aż przed wyjście na terminal. Czule się pożegnaliśmy.
< z perspektywy Louisa>
Pożegnałem się z Nicol i czekałem, aż samolot wystartuje. Co prawda ciężko było uprosić ochroniaża, aby wpuścił mnie na odprawę , ale jakoś się udało. Dziewczyna przed samym wejściem na pokład samolotu pomachała mi z płyty lotniska. Czekałem, aż samolot wzbije się w powietrze. Już po 15 minutach zaczął kierować się na pas startowy, po czym szybko wzbił się w powietrze. Chciałem już iść do samochodu, kiedy usłyszałem straszny huk i zobaczyłem samolot w którym była Nikki cały w ogniu. Myślałem, że to tylko zły sen, jednak to była rzeczywistość. Zacząłem krzyczeć jej imię. Wszyscy patrzeli się na mnie jak na wariata. Obsunąłem się po szybie, schowałem twarz w kolana i zacząłem płakać, jak małe dziecko. W ułamku sekundy straciłem dwie najbliższe mi osoby. Ona nie mogła tak po prostu zginąć. Nie dopuszczałem do  siebie tej myśli.


Co myślicie o nowym rozdziale? Jak potoczy się dalej akcja? Czy Louis stanie na nogi po utracie Nicol i dziecka, czy może całkowicie się załamie ?

Rozdział XXXIX


L-Kochanie proszę cię nie płacz już wszystko się jakoś poukłada. Co ty na to, żeby jutro pojechać do Doncaster. Mama bardzo by się chciała z tobą zobaczyć?
Brunetka tylko pokiwała twierdząco głową. Pocałowałem ją w czoło po czym doszliśmy do wniosku,  że wypadało by wrócić na imprezę. Chwyciłem dziewczynę za rękę i skierowaliśmy się w stronę domu. Goście nawet nie zauważyli naszej nieobecności. Do końca bawiliśmy się świetnie, a Nikki już się niczym nie martwiła. Dopiero nad ranem poszliśmy spać.
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Louis jeszcze słodko spał. Zegar wskazywał godzinę 12:00. Zorientowałam się, że za godzinę miałyśmy z Sam decydujące spotkanie o pracę. Szybko podniosłam się z łóżka i pobiegłam w stronę łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, zrobiłam lekki make-up i upięłam włosy w niezdarnego koka. Z szafy wybrałam te ciuchy: . Do torebki zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. I całując nadal śpiącego Louisa wyszłam z sypialni. W domu panował niezmierny bałagan. No cóż taki urok imprez. Jak wrócę to posprzątam. Zabrałam z szafki kluczyki do nowego auta i wybiegłam z domu. Sami już czekała na mnie przed domem Alana. Zdenerwowana brunetka w ręku trzymała nasze portfolio. Już po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Sam nerwowo spojrzała na zegarek... 13:10... Super spóźniłyśmy się 10 minut. Oby tylko nas z tego powodu nie wyeliminowali. Biegiem wpadłyśmy do gabinetu sekretarki, która poinformowała nas, że mamy wielkie szczęście bo szef właśnie miał wychodzić. Po niecałej godzinie szczęśliwe wybiegłyśmy z budynku. Byłyśmy takie podekscytowane. Chłopcy są naprawdę wspaniali, bo to dzięki nim. Wsiadłyśmy w auto i żeby im to wynagrodzić postanowiłyśmy zrobić dla nich kolację. Po drodze do domu zajechałyśmy do Tesco zrobić małe zakupy. Jak się okazało wcale nie były takie małe, bo cały bagażnik zawalony był torbami.
Chłopców nie było w domu, więc musiałyśmy liczyć tylko na siebie. Z trudem przyniosłyśmy torby z samochodu i po ich rozpakowaniu zabrałyśmy się za przygotowanie kolacji.
< z perspektywy Sami>
Ostatnio coraz mniej czasu spędzam z Alanem. Czuję, że się od siebie oddalamy, więc wpadłam na pomysł, żeby zaprosić go na kolację. Sięgnęłam po telefon, który leżał na blacie i wybrałam numer brata.
A-No hej kochana :)
J-Cześć słuchaj wpadniesz na kolację do chłopców, właśnie ją z Nikki przygotowujemy?
A-A mam takie pytanie... Czy mogę wpaść z osobą towarzyszącą ?
J-Ooo mój braciszek się zakochał :) Pewnie jeszcze się pytasz :)
A-O.K to my może zaraz będziemy i wam trochę pomożemy.
Dogadaliśmy z Alanem szczegóły i wróciłam do Nikki która właśnie skończyła układać wszystkie zakupione produkty w szafkach. Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Do holu wszedł Alan z prześliczną blondynką. Podbiegłam do brata i mocno się do niego przytuliłam. Alan przedstawił nam Gabi. Dziewczyna uroczo się do nas uśmiechnęła.Wyglądała na bardzo miłą, a Alan był przy niej naprawdę szczęśliwy. Zaprosiłam ich do kuchni.
Stałam przy stole, kiedy zrobiło mi się momentalnie słabo i chciało mi się wymiotować. Pobiegłam na górę do łazienki. Po chwili usłyszałam skrzypienie schodów i w drzwiach zobaczyłam przestraszoną Samanthe.
S-Nicol co się dzieje ?-spytała przestraszona.
J-Nie mam pojęcia. Zrobiło mi się słabo.
S-Nikki... Wiem, że nie powinnam cię o to pytać, ale czy ty w tę noc, co poznałaś Louisa.... no wiesz przespałaś się z nim ?
J-Niestety tak... i nic nie pamiętam ...
S-Dziewczyno ty możesz być w ciąży!
J-Ale jak... Ja nie  mogę...
Sam wybiegła z łazienki, a ja zaczęłam płakać. Na dziecko było za wcześnie. Louis ma karierę, a ja dopiero 18 lat. Mama mnie chyba udusi jak się dowie, a Louis jak zareaguje... Przecież nasze życie zmieni się wtedy o 180 stopni.
< z perspektywy Sami>
Zabrałam Alana, a Gabi poprosiłam o opiekę nad Nicol. Zabrałam portfel i wyszliśmy z domu. Poprosiłam brata, aby zawiózł mnie do centrum. Trzeba było jak najszybciej kupić Nikki test ciążowy. On został w samochodzie, a ja weszłam do apteki. Poprosiłam farmaceutkę o 2 testy, zapłaciłam i swoje kroki skierowałam w stronę samochodu. Gdy wsiadałam już do auta oślepił mnie błysk flesza. No super, teraz to już będzie super. Plotki o ciąży. Nie ma co. Gdy podjeżdżaliśmy pod dom zadzwonił Niall.
N-No hej skarbie:)
J-Niall porozmawiamy jak będziesz w domu...
N-Ale...
Chłopak nie dokończył, ponieważ się rozłączyłam i wybiegłam z auta od razu kierując się do Nikki. Wręczyłam jej test i dziewczyna weszła do łazienki, aby go wykonać. Schodziłam na dół do kuchni, kiedy do domu wpadli przeszczęśli chłopcy. Louis od razu do mnie podbiegł i zaczął mnie ściskać. Zaraz dołączył Liam, Zayn i Harry . Nie wiedziałam o co chodzi tym idiotom. Dopiero kiedy Niall się odezwał, wszystko było jasne.
N-Zostawicie ją, bo jeszcze stanie się coś dziecku!
J-Jakiemu dziecku ?
N-To ty nie jesteś w ciąży ?
J-No nie :)
N-Ale... ale... jak przecież widziałem zdjęcia, jak trzymałaś w ręce test ciążowy.
Lou-A mówiłem, że to photoshop-wyrwał się Louis.
Chciałam im wszystko wyjaśnić, ale nie byłyśmy jeszcze tego wszystkiego pewne, więc nie chciałam robić chłopcą nadziei.


Cześć ;) Przepraszamy, że tak długo nie było nic dodawane. W nagrodę dziś będą 2 rozdziały. Myślimy, że wam się spodobają. Dodałyśmy 2 strony, do których możecie zaglądać. Pojawiła się nowa bohaterka, więc warto. Jeśli chcesz być informowany o nowych notkach zajrzyj do zakładki "Informowani".  Lots Of Love xxx

sobota, 23 marca 2013

Rozdział XXXVIII

< z perspektywy Louisa>
I znów coś musiało się popsuć. Nigdy nie może być idealnie. Po co on się wogóle pojawił. Myślał, że Nikki da mu szanse. A może chce się na niej zemścić, że go zostawiła. Jedno jest pewne nie ma prawa krzywdzić Nicoli. Gdy dziewczyna wbiegła i zamknęła za sobą łazienkę, Dawid wyszedł z naszej sypialni. Nie obchodziło mnie co sobie pomyślą inni. Miałem taką ochotę go wyrzucić z tego domu. Wyszedłem za nim.
D-Ooooo widzę, że już z namiętnej nocy nici. Wiesz przepraszam, ale chyba stać cię na lepszą dziewczynę, a nie jakąś pierwszą lepszą dziewice-powiedział ze swoim cwaniackim uśmiechem stając na schodach.
L-A co żal ci dupę ściska, że tobie nie dała ?
Teraz już całkiem przegiął. Chciałem kulturalnie, po ludzku go wyprosić, ale jak widać się nie da. Podeszłem do niego i z całej siły przywaliłem mu prosto w twarz. Chłopak prawie co nie zleciał ze schodów,wziąłem go za kurtkę i wywaliłem za drzwi, po czym popędziłem na górę do Nicoli. Delikatnie zastukałem w drzwi od łazienki, jednak dziewczyna się nie odezwała.
J-Nikki proszę otwórz.
N-Chcę być sama! Zostaw mnie!
J-Ale Nikuś pozwolisz żeby jakiś dupek zespół ci 18-te urodziny ?
Wtedy dziewczyna podeszła i otworzyła zakluczone drzwi. Od razu mocno przytuliłem ją do siebie.
N-Dlaczego on zawsze musi wszystko popsuć ? Dlaczego nie może dać mi spokoju ? Co ja mu takiego zrobiłam ? To on mnie zdradził. Nie ja! To przez niego nasz związek się rozpadł- zaczęła krzyczeć, lecz przerwałem jej pocałunkiem.
J-Posłuchaj on już tu nie wróci i cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu na to. Za bardzo cię kocham.

Teraz zrozumiałam jaki Dawid jest naprawdę. To nie jest ten sam chłopak którego poznałam, w którym się zakochałam. Postanowiłam się tym nie przejmować. Teraz liczy się Louis. Oderwałam się od niego i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich porządanie. Nie zastanawiając się długo zaczęłam go namiętnie całować. Gdy zaczynałam rozpinać jego koszulę do pokoju weszła moja mama.
M-Oj przepraszam. Nie chciałam wam przeszkadzać.
L-Nic się nie stało. Ja właśnie miałem schodzić na dół-uśmiechnął się po czym zapiął koszulę i wyszedł z sypialni zostawiając mnie i mamę.
M-Dziewczyno czy wy oszaleliście. Ty masz dopiero 18 lat. Chcecie sobie zniszczyć życie ?
J-Wiesz ja w porównaniu do ciebie mam 18 lat, a nie 16.
M-Dziecko proszę cię nie popełnij tego samego błędu co ja z twoim ojcem.
J-Czyli co chcesz powiedzieć, ze jestem błędem pomyłką? Mogłaś sobie oszczędzić. Szczególnie teraz. Zawsze praca była ważniejsza ode mnie. Zawsze mnie zaniedbywałaś. Nie liczyłam się dla ciebie. Wolałaś latać po świecie, niż poświęcić ten czas mi.
M-Dziecko to nie tak !
J-No a jak ? Myślisz że dlaczego tato cię zostawił ? Bo miałaś nas w dupie!
Po tych słowach zbiegłam na dół, zabrałam torebkę i wybiegłam z domu. Szłam przed siebie. Myślę, że nie powinnam była tak na nią najeżdżać, ale taka jest prawda. Zawsze praca była najważniejsza. Nie obchodziło ją to czy mam jakieś problemy, czy nie. Zawsze, gdy chciałam z nią porozmawiać ona nie miała dla mnie czasu. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na mostku i płakałam jak małe dziecko. Musiałam. To wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Dawid, mama i jeszcze hejty o których nie powiedziałam nawet Louisowi. Coś we mnie pękło.
< z perspektywy Louisa>
Widziałem jak Nikki gdzieś wybiega. Chciałem biec za nią jednak tłum, który znajdował się w naszym domu mi to uniemożliwił. Pobiegłem więc na górę, gdzie zastałem płaczącą mamę Nicoli. Nie wiedziałem co mam zrobić. Dobrze wiem, że kobieta za mną nie przepada, ale musiałem dowiedzieć się dlaczego Nikki wybiegła. Podeszłem do kobiety i mocno ją do siebie przytuliłem.
L-Może mi pani powiedzieć co się stało?
M-Jestem złą matka!
L-Niech pani tak nie mówi. Nikki bardzo panią kocha.
M-Ale nie rozumiesz, że ją zraniłam. To przeze mnie Nicola popadła w złe towarzystwo. Nigdy nie miałam dla niej czasu. Zawsze liczyła się tylko praca. Ale ja po prostu chciałam, żeby miała jak najlepiej.
L-Ale jest pani naprawdę wspaniałą matką. Myślę że Nicola nie chciała pani zranić. Ona naprawdę panią kocha. Jak nikogo innego na świecie.
M-Louis przepraszam cię. Pomyliłam się co do ciebie. Naprawdę jesteś cudownym chłopakiem i cieszę się że Nikki znalazła sobie właśnie ciebie. Nie powinnam tak od razu cię osądzać. Powinnam była cię lepiej poznać. Ale po prostu chce dla niej jak najlepiej.
Wiedziałem już, że dobrze zrobiłem podchodząc do mamy Nicoli. Ale teraz najważniejsze było, gdzie ona mogła pójść. Zbiegłem na dół i zacząłem szukać Sami. Znalazłem ją w kuchni. Wyciągnąłem z dziewczyny najważniejsze rzeczy i wybiegłem z domu. Sam powiedziała, że gdy Nikki ma problemy zawsze ucieka do parku. Tak i więc teraz mogła tam być.Błądziłem alejkami, jednak nigdzie jej nie dostrzegałem. Już miałem wracać do domu, kiedy zauważyłem ją siedzącą na mostku.Podszedłem do niej.
Było mi strasznie zimno, ale nie chciałam wracać do domu. Siedziałam tu kolejną godzinę, kiedy poczułam, że ktoś delikatnie od tyłu całuje mój kark. To był zdecydowanie Louis. Zapach jego perfum pieścił moje nozdrza.Chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Zawsze mogłam na niego liczyć. Zawsze kiedy miałam doła był przy mnie. Tak było i tym razem. Usiadł obok mnie, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Siedzieliśmy w milczeniu. Chłopak tylko od czasu do czasu ocierał łzy, które spływały po moich policzkach.



Przepraszam was, że musieliście tak długo czekać, ale nie miałam internetu. Już jest wszystko O.K. Było 7 komentarzy jest i rozdział :) Myślę, że wam się spodobał. Jak widzicie dodałyśmy parę, rzeczy na bloga. Tak więc jest ankieta i prosimy o pozostawienie głosu oraz od teraz możecie dodawać bloga do obserwowanych :) Kolejny rozdział pojawi się jak będzie 5 komentarzy. Kocham Was :*

czwartek, 21 marca 2013

XXXVII


<z perspektywy Sami>
Loui miał zająć czymś Nikki. Na pewno wymyśli coś dziwnego, w końcu to Louis. My w tym czasie przygotowaliśmy dom.
Po godzinie dostałam wiadomość od Louisa, że już wracają. Wszyscy się schowali i czekaliśmy na solenizantkę. Drzwi się otworzyły, wszyscy wyskoczyli i krzyknęli „NIESPODZIANKA!”. Rzuciliśmy się na Nikki i obdarowywaliśmy prezentami. Mieliśmy dać jej wspólny prezent, lecz jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ się ich boję. Kiedy byłyśmy na zakupach, oglądałyśmy różne aparaty oraz gadżety. Postanowiłam więc kupić jej kilka obiektywów itd. Myślę, że się jej spodoba. Dziewczyna była zaskoczona wizytą znajomych z Polski.
Impreza była cudowna, ale……. do czasu. Bawiąc się ze znajomymi, ktoś mnie szturchnął.
J-FABIAN?!?! CO TY TUTAJ ROBISZ?!-była zdziwiona jego widokiem.
F-Niespodzianka! Haha. Przecież nie moglibyśmy przegapić urodzin Nikki.-chciał dać mi całusa w policzek, lecz obok mnie zjawił się Niall z Alanem.
A-Co on tutaj robi?
J-No próbuję się dowiedzieć!
F-A no i chciałem zapytać jak tam z nowym chłoptasiem, bo wiesz….nie słychać nic.
N-Wyjdź stąd, będzie lepiej dla wszystkich.-spokojnie powiedział.
F-Ahahahhahahaha, myślisz że się posłucham?
N-No raczej.- wziął Fabiana za koszulkę i …..
<z perspektywy Nialla>
Bawiliśmy się świetnie. Nagle zawołał mnie Harry i pokazał na chłopaka, z którym rozmawiała Samantha. Zgarnąłem Alana i ruszyliśmy w ich stronę. Zdenerwowałem się, kiedy go zobaczyłem. Po dłużej wymianie zdań postanowiłem w końcu go wyprosić.
J-Wyjdź stąd będzie lepiej dla wszystkich.
F-Ahahahhahahaha, myślisz że się posłucham?-bezczelnie się zaśmiał.
N-No raczej.-nie wytrzymałem. Wziąłem go za koszulkę i chciałem wyprosić.
S-Niall, daj spokój. On nie jest tego wart.
F-Boisz się, że ta jego piękna buźka już nie będzie taka piękna? Jesteś żałosna, tak samo jak on.
A-Weź się już zamknij i wyjdź, bo psujesz całą imprezę.
F-Oooo znalazł się i braciszek.-Alan nie wytrzymał i uderzył Fabiana prosto w twarz.-Wiesz blondasku, nic do ciebie nie mam, ale zapamiętaj moje słowa…ona jest fałszywa. Albo cię zdradza, albo zaraz zacznie.
S-Teraz to przegiąłeś!-pierwszy raz widziałem ją tak wściekłą. Wciąż trzymałem Fabiana za koszulkę. Brunetka podeszła do niego i wymierzyła swoją szpilką centralnie w czuły punkt chłopaka. Zgiął się w pół, na co dodała siarczystego policzka. – Kochanie, możesz wyprosić tego pana?-zwróciła się do mnie z ogromnym uśmiechem. Alan stał zdziwiony. Nie mógł uwierzyć w to, co zrobiła jego siostra.
N-No jasne skarbie. Dla ciebie wszystko.-podeszła i cała mi całusa w policzek. Razem z Alanem wyrzuciliśmy Fabiana z domu, po chwili zobaczyłem Louisa robiącego to samo z Dawidem.  Czy ci kolesie dadzą nam w końcu spokój?!
S-Kochanie…
J-Wiem, że to nieprawda. On zrobi wszystko, aby nas rozdzielić……ale mu się to nie uda. Kocham cię.-wpiłem się jej malinowe usta.



Cześć! Niestety Nikki nie ma neta, haha, dobrze jej tak :D. Ale nie o to chodzi. Było 5 komów, więc jest i rozdział. Może zwiększymy trochę co? Może 7. ;)   Zapraszamy na drugiego bloga z imaginami. Nie dodajemy systematycznie, ponieważ nie wiemy czy ktoś czyta. Kooooomentujcieeeee!
LINK

środa, 20 marca 2013

XXXVI

Wieczór minął w przemiłej atmosferze. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Te pare godzin spędzonych w gronie przyjaciół naprawdę były mi potrzebne. Do domu wróciliśmy po północy. Odrazu skierowałam się w stronę łazienki. Gdy z niej wyszłam Louis słodko już spał. Położyłam się obok niego i na dobranoc pocałowałam. Wtedy chłopak wpił się w moje usta. Zaczęłam się uśmiechać.
L-Chyba nie myślałaś, że zasnę bez ciebie :)
Wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.

< z perspektywy Louisa>
Gdy obudziłem się rano Nicola spała wtulona we mnie. Delikatnie, aby nie obudzić dziewczyny wysunąłem się z jej objęć. Pobiegłem na dół i przygotowałem naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Takie jak uwielbiała. Z szafy wyciągnąłem prezent i poszedłem ją obudzić. Wszedłem do sypialni, gdzie dzieczyna tak słodko spała. Nie chciałem jej budzić, ale wtedy wszystko by wystygło. Delikatnie pocałowałem ją w usta, jednak nawet drgnęła. Czynność powtórzyłem pięć razy, dopóki nie otworzyła swoich powiek. Od razu na jej buzi pojawił się uśmiech.
J-Kochanie wszystkiego najlepszego z okazji 18-tych urodzin.-powiedziałem wręczając jej prezent.


Oddałabym wszystko za takie poranki. Gdy tylko otworzyłam zaspane powieki ujrzałam mojego ukochanego i przygotowane śniadanie. Louis złożył mi życzenia i wręczył małą torebeczkę z prezentem. Odłożyłam ją na podłogę i złożyłam na jego ustach soczystego buziaka.
L-Nawet nie zobaczysz co jest w środku?- powiedział posyłając mi zawadniacki uśmiech.
Wzięłam torebkę wyjęłam z niej małe pudełeczko. W środku znajdowała się śliczna bransoletka. Przyczenione było do niej serduszko, na którym wygrawerowany był napis ,, Nie byłem z tobą od początku, ale będę do końca-Louis,,. Wtuliłam się w chłopaka, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
L-Ej mała nie płacz :) A tak właśicie to śniadanie stygnie.
Zjedliśmy śniadanie i zeszliśmy na dół oglądać telewizor. Leżeliśmy na sofie, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Louis podał mi go, po czym szybkim przeciągnięciem ekranu odebrałam połączenie.
M-Córciu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Tak bardzo chciałam przylecieć, ale nie mogę. Życzę ci spełnienia najskrytszych marzeń, żeby wam się układało i wszystkiego co sobie życzysz.
J-Dziękuję. Tylko szkoda, że nie możesz dzisiaj tutaj być :(
M-Też bym bardzo chciała, ale niestety praca.
Jak zwykle praca zawsze ważniejsza ode mnie. Pożegnałam się z nią i ponownie wtuliłam się w chłopak, który delikatnie głaskał mnie po głowie. Trwaliśmy tak dopóki do domu nie wpadli chłopcy.
H-Ruszać te tyłki i jedziemy na sesję :)
J-Jejku zupełnie o tym zapomniałam!
Szybko pobiegłam na górę ubrałam się w to : http://urstyle.pl/styl/tommo/stylizacja/prosto-_/. Przez ramię przełożyłam aparat i zbiegłam na dół, gdzie czekali już chłopcy. Zapakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy po zakochańców. Czekali już na nas pod domem Alana. Niall oczywiście z dużą torbą jedzenia.
J-Po co ci to ?
N-Jak to po co ? Jedziemy w plener na kilka godzin, a tam raczej nie będzie sklepu żeby iść i coś kupić?-zrobił swoją głupkowatą minę i wsiedli do samochodu. W samochodzie było strasznie ciasno. Jeszcze Harry zaczął się z nami droczyć i rozpychał się na siedzeniach. Co prawda bardziej przeszkadzało to Louisowi, któremu siedziałam na kolanach. Cud że nie złapała nas policja. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Naszym oczom ukazał się przecudowny widok jeziora. Pogoda w sam raz dopisywała. Chłopcy, gdy tylko wysiedli z samochodu, popędzili w stronę wody, a ja z Sami dzwigałyśmy torby z ciuchami i innymi potrzebnymi rzeczami. Muszę przyznać, że pracowało się z nimi naprawdę dobrze, bo już po godzinie mieliśmy gotowe zdjęcia. Byłam strasznie zmęczona. Chciałam jak najszybciej znależć się w domu, wziąć kąpiel i położyć się do łóżka. Podwieźliśmy chłopców pod dom, później Nialla i Sami. Dopiero w połowie drogi zorientowałam się, że jedziemy w stronę centrum. No super. Wykończona, cała mokra, bo z tymi wariatami nie da się wyjść cało z żadnej sytuacji.
J-Louis proszę cię ja chcę już do domu.
L-Oj nie marudź musimy kupić ser :)
J-Że co po ser jedzemiy do centrum :O Błagam cie nie załamuj mnie :(
L-Oj kochanie kilka minut cię nie zbawi- nachylił się w moją stronę i złożył na moich ustach subtelny pocałunek.
Do domu dotarliśmy dopiero po godzinie. Byłam na niego tak zła, że myślałam, że go tam na miejscu uduszę. Wysiadłam z samochodu i swoje kroki skierowałam od razu w stronę drzwi. Louis szedł zaraz za mną. Z racji tego, że nie miałam kluczy byłam zmuszona poczekać na chłopaka. Lou przekręcił klucz i weszliśmy do środka. Chciałam iść od razu pod prysznic, ale usłyszałam głośne ,, NIESPODZIANKA,,. No tak teraz już wszystkow wiadome. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byli wszyscy moi najbliźsi. Rodzice, przyjaciele z Polski. Jako pierwsi podeszli do mnie właśnie oni. Pierwszy raz od kilku lat zgodnie, bez kłótni. Przytuliłam się do nich z całej siły i po moich policzkach pociekły łzy. Gdy się od nich oderwałam wręczyli mi małą torebeczkę :) Chciałam ją oddać Louisowi, jednak nakłaniali mnie, aby zobaczyła co jest w środku. Ujrzałam tak kluczyki od auta. Uwiesiłam się im na szyję. Louis zaczął się śmiać.
J-Co tak zacieszasz ?
L-A nic, bo wiesz mam dla ciebie identyczny prezent, ale miałem ci go dać troszkę później :)
Przytuliłam chłopaka i poszłam przywitać się z przyjaciółmi. Jako drudzy podeszli do mnie chłopcy, a zaraz za nimi Sami. Złożyli mi życzenia i wręczyli prezenty, które zaniosłam na górę. Wieczór był cudowny. Bawiliśmy się, nie zważając na to że jutro musimy iść oddać nasze portfolio. Louis nie opuszczał mnie na krok. Niall tak samo postępował z Sami. Po kilku drinkach, które przygotował Louis zaczęliśmy bawić się jeszcze lepiej. Nie wiem czemu alkohol tak działa na ludzi. W pewnym momencie, gdy tańczyliśmy chłopak wziął mnie na ręce i kierował się w stronę naszej sypialni.
J-Louis nie teraz. Mamy gości.
L-Oj tam goście poradzą sobie chwilę bez nas :)
Uśmiechnełam się i wtyliłam w chłopaka. Gdy weszliśmy do pokoju był on cały obsypany płatkami róż, a na komodzie stał schłodzony szampan. Louis uśmiechnął się pod nosem i zaczął mnie delikatnie całować w usta. Odwzajemniłam pocałunek. Chłopak podszedł do komody i nalał w lampki szampana. Po chwili chłopak zamknął drzwi i zbliżył się do mnie. Zaczęliśmy się namiętnie całoować. Po chwili do sypialni wszedł Dawid. Jak on się tu znalazł? Znów,kiedy zdołałam o nim zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo. On się pojawia, jak gdyby nigdy nic.
D-O widzę, że się tu nieźle bawicie :)
J-Nie powinno cię to obchodzić!
D-No zobacz. Ze mną byłaś 2 lata i nic, a mu po 2 miesiącach dupy dajesz?
J-Wyjdź-powiedziałam przez łzy i wybiegłam do łazienki, zamykając ją na klucz.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale miałam strasznie dużo zajęć po szkole i nie miałam czasu na pisanie. Ale już jest. Jutro pojawi się kolejny, jeśli będzie 5 komentarzy :)

sobota, 16 marca 2013

Rozdział XXXV


< z perspektywy Louisa>
Wiem jak bardzo zależało Nikki na tej pracy. Postanowiłem porozmawiać z chłopakami i jakość jej pomóc.  Zbiegłem na dół gdzie siedzieli chłopcy.
Z-No wreszcie ile można było czekać :)
H-A tak wogóle jeśli można spytać czemu jesteś w samych bokserkach.
L-Bo mi gorąco wystarczy ? A teraz słuchajcie. Nikki musi zrobić sesję komuś znanemu. I tak pomyślałem, czy ...
Z-Jasne, że tak :)
L-Serioo?
H-No a co myślałeś ze nie ? Trzymamy się razem tak ?
Uściskałem chłopców i pobiegłem do Nikki. Dziewczyna leżała skulona na łóżku. Położyłem się obok niej i mocno do siebie przytuliłem.
<z perspektywy Nialla>
Kiedy zobaczyłem całą zapłakaną Sami, miałem ochotę ją przytulić. Czułem się okropnie, że to przeze mnie. W momencie kiedy dała mi całusa, nie wiedziałem o co chodzi. Nie wiem co mi odbiło, żeby przyprowadzać Amy do domu.
J-Ale jak?
S-Normalnie skarbie. Louis słyszał jak krzyczałeś na Amy. Powinnam była cię wysłuchać, ale zrozum..-tyle mi wystarczyło. Wpiłem się w jej malinowe usta. Piękną chwilę przerwał nam Lou. Jak zwykle wygłosił swoją mowę i wrócił do Nikki. Siedzieliśmy wtuleni w siebie w ciszy. Przerwał nam telefon Sami.

<rozmowa telefoniczna/perspektywa Sami>
K-Dzień dobry. Dzwonię z agencji, do której zgłosiła się pani razem z panią Nicol Lewandowską.
J-Ah, tak.
K-Jesteśmy pod wrażeniem, ponieważ takiego duetu nie było u nas od lat. Ale jest jedna rzecz musi pani dostarczyć jakieś swoje stylizację, ponieważ dyrektor chce czegoś więcej.
J-Dobrze, nie ma problemu. A do kiedy muszę do dostarczyć?
K-Oby jak najszybciej. Pojutrze może być?
J-Jasne. Dziękuję za informację. Do widzenia.
K-Do widzenia.
Zaczęłam skakać po pokoju, Niall patrzył się na mnie jak na idiotkę.
N-Kochanie, dobrze się czujesz?-spytał z dziwną miną.
J-Nawet nie wiesz jak bardzo! A słuchaj tego..-usiadłam obok blondyna.-Dzwoniła kobieta z tej agencji, co byłyśmy z Nikki i przyjęli nas, tzn jeszcze nie do końca, bo musimy portfolio dostarczyć.
N-To super!
J-Ale zaraz! Przecież ja tutaj nie mam nic! Wszystkie papiery zostały w Polsce, a zanim dojdą to będzie za późno!-miałam łzy w oczach.
N-Poczekaj chwilkę.-wyszedł.

<z perspektywy Nialla>
Bardzo się cieszyłem, że moja dziewczyna będzie robiła to co uwielbia, ale kiedy zorientowała się, że nie ma wszystkiego, postanowiłem jej pomóc. Wyszedłem na taras i zadzwoniłem do chłopców.
J-No cześć. Słuchajcie, jest sprawa!
Ch-Noo dawaj!
J-Sami potrzebuje naszej pomocy. Nie wzięła z Polski swojego portfolio i…-nie dążyłem dokończyć.
Ch-Jasne, pomożemy. Z Nikki jest podobna sytuacja, czyli jutro mamy sesje, do której przygotuje nas Sami!-słychać było to szczęście w ich głosach.
J-Kochanie, mam dobre wieści! Nikki ma podobną sytuację.
 S-No wiem, bo dzwoniła do mnie przed chwilą.-odpowiedziała obojętnie.
J-No i razem z chłopcami uzgodniliśmy, że ona zrobi nam sesje, a ty nas do niej przygotujesz.- na twarzy brunetki pojawił się wielki uśmiech.
S-Jeju, jesteś taki kochany! Nie wiem jak się wam odwdzięczę!-rzuciła mi się na szyję.
J-Bez przesady. Drobnostka.
<z perspektywy Sami>
Ucieszyłam się , kiedy Niall oznajmił, że chłopcy nam pomogą. Są cudowni.
Postanowiliśmy pojechać do mnie. Po 15 minutach drogi byliśmy na miejscu.Włożyłam klucz do dziurki, ale drzwi były otwarte. Zdziwiłam się, bo Alan nie mówił kiedy wróci, a dziś to nawet nie miałam ochoty na jakąkolwiek wymianę zdań z nim. Przez tyle lat mnie okłamywał.
N-Alan już wrócił?-spytał zdziwiony.
J-Nie mam pojęcia.
Weszliśmy do przedpokoju, w którym walały się walizki. Tak, wrócił Alan. Chciałam udać się do siebie tak, żeby nas nie zauważył, jednak Niall fajtłapa, musiał potknąć się o walizkę i z hukiem upadł na ziemię. Zaczęłam się głośno śmiać, po chwili w drzwiach stanął uśmiechnięty brunet. Spojrzałam na niego i uśmiech znikł. Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się od niego. Po moim policzku spływały łzy. Szybko pobiegłam do swojego pokoju.

<z perspektywy Alana>
Wróciłem wcześniej, nie mówiąc nic, bo chciałem zrobić niespodziankę Sami. Zaczynałem gotować obiad, kiedy usłyszałem huk. Rzuciłem wszystko pobiegłem do przedpokoju. Zobaczyłem Nialla leżącego na podłodze i śmiejącą się Samanthe. Tak bardzo za nią tęskniłem, chciałem się przytulić, a ona się odsunęła. Oczy zaszły jej łzami. Pobiegła na górę.
J-Co jej się stało?-spytałem zdezorientowany, pomagając wstać blondynowi.
N-Nie mam pojęcia. Czekaj, Louis coś mówił o jakieś adopcji, ale nie zdążyłem z nią porozmawiać.
J-O nie! – pobiegłem do dziewczyny, a za mną Niall.
J-Sam, otwórz, proszę. Musimy porozmawiać.
S-Nie chcę cię widzieć. Jak mogłeś! Okłamywałeś mnie przez tyle lat!-otworzyła drzwi, była cała zapłakana.
J-To nie tak! Miałem ci powiedzieć..-zacząłem płakać.
S-No tak! Ciekawe kiedy! Chyba dopiero jak będę umierać!-chciała trzasnąć drzwiami, lecz zatrzymałem je i wszedłem do jej pokoju.
J-Mieliśmy ci powiedzieć już dawno, ale za bardzo cię kochamy. Jak was tu zaprosiłem obiecałem sobie, że ci wszystko powiem, bo nie chcę cię okłamywać.
S-To dlaczego nie powiedziałeś?!?!
J-Bo za bardzo cię kocham! Wzięliśmy cię jak byłaś taka malutka, miałem wtedy tylko 3 lata, ale od razu cię pokochałem, jak prawdziwą siostrę. Sam się dowiedziałem, jak miałem 15 lat. Byłem w szoku. Potem wyjechałem i całkiem o tym zapomniałem. To nie powinno się liczyć. Kocham cię i zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją małą siostrzyczką. –lekko się uśmiechnąłem.
S-Ja ciebie też kocham, ale proszę nie rób tego więcej. Nie okłamuj mnie.
J-Nie mam zamiaru. Lepiej się czuję, gdy już wszystko wiesz.-mocno się przytuliliśmy, blondyn cały czas stał w drzwiach.
N-Nie chcę wam przeszkadzać, ale powiecie mi o co chodzi?
S-Pamiętasz jak szukałam z Nikki tych papierów na spotkanie? To wtedy przez przypadek znalazłam coś innego. Znalazłam papiery, gdzie okazało się, że jestem adoptowana. Właśnie wtedy miałam iść do ciebie, ale wyszła ta sprawa z Amy.-spuściła wzrok.
N-Jeju! Dlaczego mi nie powiedziałaś?-mówił ze łzami w oczach.
S-Bo byłeś zajęty Amy. Ale nie chcę już do tego wracać. Chodź, musimy się szykować. Chłopcy dzwonili, żebyśmy przyjechali na kręgle. Ty Alciu też.



Ostatnio pojawia się coraz mniej komentarzy :( Jest nam przykro, bo nie wiemy czy wam podoba się opowiadanie. Jeśli macie jakieś pytania możecie popytać mnie na asku http://ask.fm/carrotka2412 oraz zapraszamy na drugiego bloga cos-sie-konczy-cos-zaczyna-imaginy.blogspot.com .

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział XXXIV

Gdy Louis wrócił do domu wszystko mi opowiedział. Ucieszyłam się kiedy dowiedziałam się, że Sam pogodziła się z Niallem. Usiedliśmy z Lou przed telewizorem i oglądaliśmy jakieś filmy. Nie mogłam się na nich skupić, bo Louis cały czas mnie całował. Oboje zgłodnieliśmy, więc poszliśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia. Okazało się, że lodówka jest pusta. Poszłam się na górę przebrać i pojechaliśmy do sklepu. Chodziliśmy po TESCO i wkładaliśmy do koszyka wszystko co nam się spodobało. Szliśmy już do kasy, gdy usłyszeliśmy głos chłopców.
H-Truskawkowy!
Z-Ale mnie truskawkowy drażni. Brzoskwiniowy!
H-Brzoskwinie są za dobre, żeby sobie nimi dupę podcierać!
Zaczęłam się śmiać. Okazało się, że chłopcy kłócili się o papier toaletowy. Ta piątka nigdy nie dorośnie. Zabraliśmy chłopców ze sobą i skierowaliśmy się w stronę kasy. Po zakupach udaliśmy się do domu. Razem z chłopcami ugotowaliśmy obiad. Na wieczór zaplanowaliśmy wyjście na kręgle. Nie byłam tym pomysłem zachwycona, ponieważ nie potrafiłam grać. Jednak nie mogłam odmówić chłopcom. Tak ładnie prosili. Zayn zadzwonił po Perrie, a Liam po Daniell. Przy najmniej nie będę jedyną dziewczyną w towarzystwie. Chłopcy pozmywali po obiedzie, a ja udałam się na górę wziąć chłodny prysznic. Zabrałam z szafy bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Stałam przed lustrem w samej bieliźnie, kiedy drzwi do łazienki powoli się uchyliły. Moim oczom ukazał się Louis. Uśmiechnął się w moją stronę.
J-A ty co tak te zęby suszysz ?
L-A ty co tak szybko się wykąpałaś ?
J-A ile mam się kąpać.
Chłopak podszedł do mnie, złapał mnie w tali i zaczął muskać moje ciało. Przyprawiało mnie to o dreszcze. Ale uwielbiałam to uczucie, kiedy czułam, że jest blisko mnie. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Louis posadził mnie na umywalce i zaczęliśmy się namiętnie całować. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Nie chciałam przerywać pocałunku, ale byłam do tego zmuszona. Podbiegłam do szafki nocnej na której leżał telefon i odebrałam połączenie.
< rozmowa>
K-Dzień dobry ja dzwonię w sprawie sesji fotograficznej :)
J-Tak ?
K-Cóż oglądaliśmy pani zdjęcia i są naprawdę cudowne, ale potrzebujemy kogoś z doświadczeniem. Prosimy o dostarczenie jeszcze swojego portfolio ze zdjęciami, które pani wykonała na podczas poprzednich zleceń.
J-Dobrze i dziękuję za informację:)
K-Nie ma za co i dozobacznia.

Moja mina zmieniła się o 180 stopni. Louis podszedł do mnie, aby dowiedzieć się co się stało. Opowiedziałam mu wszystko. Chłopak zerwał się, jakby się paliło i wybiegł z pokoju.

Wiem, że jest krótki, ale chciałam coś dodać :) Więc proszę jest :) Przez weekend postaram się nadrobić ;D
Zapraszam na naszego drugiego bloga cos-sie-konczy-cos-zaczyna-imaginy.blogspot.com oraz jesli macie jakies pytania to pytac na moim asku  http://ask.fm/carrotka2412 .

wtorek, 12 marca 2013

WAŻNE!

Cześć wam! ;) Chciałybyśmy wam podziękować za to, że czytacie i komentujecie posty. Mamy nadzieję, że będzie was coraz więcej. Blog ma ponad miesiąc : 
 Bardzo się cieszymy z tego. Jeśli chcecie być informowani to piszcie pod tym postem swoje twittery, albo numery gg ;)  I zapraszamy na naszego drugiego bloga z imaginami. Jeśli macie propozycje z kim mogą być imaginy to piszcie. ;) S&N. 
http://cos-sie-konczy-cos-zaczyna-imaginy.blogspot.com/

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział XXXIII

< z perspektywy Louisa>
Jak Niall mół coś takiego zrobić Sami. Wsiadłem w auto i już po 15 minutach byłem na miejscu. Wparowałem do domu, gdzie zastałem roześmianych Nialla i Amy.
J-Czy ty już całkiem zgłupiałeś. Całą noc się o ciebie martwiła, a ty ją zostawiłeś w najmniej odpowiednim momencie i przespałeś się z Amy!
N-O czym ty mówisz?
J-A no tak królewicz nawet nie wie, że jego była ukochana dowiedziała się, ze jest adoptowana. Wolał ją zostawić i przelecieć kolejną!Nie spodziewałem się po tobie tego Niall.
N-Ale ja nie spałem z Amy!
J-Ale nawet smsa nie napisałeś jej że cię nie będzie u mnie!
N-Zapomniałem :(
A-To moja wina Lou!
J-Farbowałaś się ?
A-Hmmm ?
J-No to co słyszysz musiałaś się farbować, bo jesteś taką idiotką, że powinnaś być blondynką.
N-Loui!
J-Ty się już nie odzywaj!

< z perspektywy Sami>
Siedziałyśmy z 
w salonie, kiedy spostrzegłam, że zostawiłam u Nialla ładowaarkę od telefonu. Telefon był już na wyczerpaniu, a Nikki miała inne wejście, więc byłam zmuszona wrócić. Nie spodziewałam się tego co tam zobaczę. Gdy podjechałam pod dom zobaczyłam Louisa, który właśnie z niego wychodził. Powiedział mi wszytsko, że wygarnął Niallowi. Poprosiłam chłopaka, żeby wszedł ze mną, bo nie chciałam konfrontacji z Niallem. Jak weszliśmy ujrzałam Nialla całującego się z Amy. Rozpłakałam się i wybiegłam z domu. Louis dał blondynowi po ryju, wziął z sypialni ładowarkę i wyszedł, zostawiając ich razem.
<z perspektywy Nialla>
Nie zrobiłem nic, a jednak wszystko spieprzyłem. Mogłem tylko odwieść Amy i pojechać do przyjaciół. Teraz wszyscy myślą, że zdradziłem Sami z Amy. Louis wyszedł, a ja stałem załamany w holu, kiedy podeszła do mnie Amy i pocałowała mnie czule w usta. Akurat do domu weszła Sam z Lou. Dzoewczyna wybiegła z domu, a chłopak przywalił mi z całej siły w twarz, po czym wyszli z domu.
J-Co ty odwalasz? Byliśmy przyjaciółmi i nic więcej! Przez ciebie straciłem wszytsko co najlepsze-przyjaciół i najwspanialszę rzecz, która mnie w życiu spotkała Sami! Wynoś się stąd, nie chcę cię znać. Masz minutę na opuszczenie tego domu.

< z perspektywy Louisa>
Chciałem pójść do samochody, jednak coś przytrzymało mnie pod drzwiami. Moja intuicja nigdy nie zawodzi. Usłyszałem jak Niall krzyczy na Amy. Postanowiłem to wszytsko nagrać na telefon. Gdy dziewczyna zbliżała się już do wyjścia szybko schowałem sie za krzakami. Sam siedziała już w samochodzie. Gdy brunetka odjechała poszłem i pokazałem całe nagranie Sami dziewczyna wybiegła z samochodu i pobiegła w stronę drzwi, a ja za nią.

< z perspektywy Sami>
Wiedziałam, że to nie może być prawda. Nie wiem jak mam dziękować Lou, że jednak zaczękał chwilę pod tymi drzwiami. Jak najszybciej potrafiłam biegłam w stronę wejścia. Po cichu weszłam do domu i zobaczyłam zapłakanego Nialla, który siedział na kanapie. Przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek.
N-Ale jak ?
J-Normalnie skarbie. Louis słyszał jak krzyczałeś na Amy. Powinnam była cię wysłuchać, ale zrozum...- nie zdążyłam dokończyć, bo Irlandczyk wpił się w moje usta.
Jednak pocałunek przerwał nam Louis, który udając, że płacze wszedł do pokoju.
L-Jestem z ciebie dumy mój hamburgerku. Wreszcie nagadałeś temu pasztetowi. A teraz nie przeszkadzam. Jadę do Nikki! A i chcę mieć na początek chrześniaka! Będę go uczył grać w piłkę.
Zaczęliśmy sie śmiać, po czym Louis wyszedł , a my z Niallem siedzieliśmy wtuleni w siebie. Nic więcej nie było nam potrzebne.


Przepraszam, że krótki, ale nie miałam za bardzo czasu na jego napisanie. Dziękujemy za komentarze  oby było ich więcej, bo naprawdę motywują do działania.

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XXXII

Do domu wpadł zdyszany Harry.
H-Louis muszę ci coś powiedzieć...
L-Stałoo się coś ?
H-Nie wiem jak ci to powiedzieć
L-Harryy do cholery gadaj o co chodzi
H-No bo Modest kazało Paulowi zakończyć związek Nialla i Sami oraz twój i Nikki, bo inaczej straci prace.
L-Wiem, Paul u mnie był.
H-I co ?
L-Nic wywaliłem go z domu.
Wyjaśniłem wszystko przyjacielowi po czym zaprosiłem go na śniadanie i poszedłem zawołać Nikki.


Jak miło zostać obudzonym przez swojego ukochanego.Na powitanie Louis namiętnie mnie pocałował, po czym poszedł na dół zrobić śniadanie, a ja do łazienki się ogarnąć. Ubrałam na siebie za dużą koszulkę chłopaka i wyszłam z sypialni. Przed drzwiami wpadłam na Louisa.
L-Kochanie Harry przyszedł i zjemy śniadanie razem w trójkę:)
J-Nie ma mowy. Nie mam ochoty na jego towarzystwo.
L-No, ale skarbie zrób to dla mnie -popatrzył na mnie z miną niewinnego psiaka.
Nie miałam wyjścia zgodziłam się. Zeszliśmy razem na dół. Gdy Harry nas zobaczył od razu podszedł się przywitać. Chciał cmoknąć mnie w policzek jednak się odsunełam.
H-Nikki chciałbym cię bardzo przeprosić. Wiem, że nie powinienem był tego robić, ale to było silniejsze ode mnie. Nie chcę, żebyś mnie unikała. Chciałbym, żeby wszystko było jak dawniej.
Nie chciałam kłócić się z Harrym, więc postanowiłam mu wybaczyć. Uściskałam chłopaka po przyjacielsku i w wyśmienitych humorach usiedliśmy do stołu. Spożywanie posiłku przerwała nam wizyta Sami.
S-Zobacz co znalazłam-wymachując mi gazetą przed oczami.
J-Co to jest ?
S-No przeczytaj!
Wziełam gazetę do rąk i przeczytałam ogłoszenie.
" Poszukujemy fotografa oraz stylistki. Dobra pensja. Sprzęt jest fundowany. Wystarczy tylko zdać potrzebne dokumenty. Więcej informacji pod numerem telefonu 665292528."
Szybko wzięłam do rąk telefon i wybiłam numer telefonu. Dowiedziałyśmy się, że będziemy robić sesję zdjęciową oraz stylizować Adele. Byłyśmy umówione na rozmowę kwalifikacyjną. Wzięłam potrzebne dokumenty, pożegnałyśmy się z chłopcami i pojechałyśmy do domu Alana.
<z perspektywy Sami>
Przeglądając poranną gazetę natknęłam się na interesujące ogłoszenie. Musiałam pokazać je Nikki. Pojechałam do domu kochasiów. Dziewczyna ucieszyła się tak samo jak ja. Postanowiłyśmy od razu pojechać do mnie po dokumenty. Wbiegłam do domu jak oparzona i skierowałam się w stronę sypialni. Gdy wyjęłam teczkę z dokumentami zadzwonił do mnie Alan.
A-No cześć skarbie co u was słychać ?
J-Wszystko w porządku. Lepiej opowiadaj jak tam w Nowym Yorku.
Chłopak opowiadał mi co przez ostatnie dni robił, a ja energicznie przerzucałam papiery, kiedy natrafiłam na ten jeden, który zmienił wszystko w moim życiu. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Przerwałam rozmowę i odłożyłam telefon. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Nie mogłam uwierzyć, że rodzice oraz Alan mnie przez tyle lat okłamywali. Zastanawiałam czemu nie powiedzieli mi, że nie jestem ich prawdziwym dzieckiem. Dlaczego nie przyznali się, że jestem adoptowana? Wzięłam dokument o adopcji do ręki i usiadłam na łóżku. Płakałam. Jak oni mogli mnie przez tyle lat oszukiwać?

Czekałam na Sami w samochodzie, jednak dziewczyna długo się nie pojawiała. Postanowiłam pójść zobaczyć co się dzieje. Gdy weszłam do domu usłyszałam ciche szlochanie dochodzące z sypialni dziewczyny. Od razu pobiegłam zobaczyć co się takiego stało. Weszłam do pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku cała rozmazana. W ręce trzymała jakiś dokument. Usiadłam koło niej.
J-Sami co się stało ? Dlaczego płaczesz ?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, jedynie wręczyła mi papier, który trzymała w ręce. Zasłoniła twarz dłońmi, a ja czytałam dokument. Gdy dowiedziałam się o co chodzi jak najmocniej przytuliłam dziewczynę do siebie. Wiedziałam jak musi być jej ciężko.
< z perspektywy Sami>
Czułam się oszukana. I to przez moich najbliższych. Jak oni mogli. Cieszę się, że Nikki mnie wspiera. Musiałam jakoś dojść do siebie i wykorzystać jednak tę szanse, którą dostałyśmy od życia i pojechać na tę rozmowę. Był tylko mały problem. Brakowało mi potrzebnych dokumentów. Trudno, może jakoś da się je później dostarczyć. Poszłam obmyć twarz i pojechaliśmy z Nikki do studia. Bardzo się denerwowałyśmy, ale jakoś trzeba było stawić temu czoła. Taka szansa nie zdażą się codziennie. Wziełyśmy parę wdechów i pewnym krokiem weszliśmy do budynku. Było tam niezłe zamieszanie, jednak nie dziwiło nas to, bo już nie raz byliśmy w studiu z chłopcami, a z nimi jest 100 razy gorzej. Usiadłyśmy na krzesłach i czekaliśmy, aż ktoś wyczyta nasze nazwiska. Po krótkim oczekiwaniu zostałyśmy poproszone. Po godzinnej rozmowie wyszłyśmy szczęśliwe. Udało nam się wszystko załatwić. Ja musiałam ubrać Adele, a Nikki zrobić jej parę zdjęć. Powiedzieli, że dzisiaj do wieczora otrzymamy wiadomość. Wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy do Nikki. Tam miał czekać na mnie Niall. Chłopacy mieli dzisiaj wywiad w radiu, a po nim mieli wrócić wszyscy razem do domu Louisa i Nikki. Wcisnęłam pedał gazu i już po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Udało mi się troszkę zapomnieć o tym co dzisiaj się dowiedziałam, jednak chciałam wiedzieć co stało się z moimi prawdziwymi rodzicami. Postanowiłam zaprosić moich rodziców, jak mogę ich tak teraz nazywać tutaj. Co to za pytanie. Na pewno mogę. Kocham ich i oni mnie. Dawno się nie widzieliśmy. Alan też na pewno się za nimi stęsknił. Jak za 2 dni wróci z trasy to kupimy im bilety. Chciałam teraz o wszystkim powiedzieć Niallowi. Wygadać mu się , przytulić, dlatego jak najszybciej wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę domu. W kuchni siedzieli wszyscy, oprócz blondaska.
J-Hej wszystkim ! Gdzie Niall?
H-Nie wiemy!
J-Jak nie wiecie skoro byliście w radiu jednym autem.
H-No ale nie wiemy!
J-Harry do cholery gdzie on jest?-podniosłam na nich głos.
H-No dobra mieliśmy nic nie mówić. Przyjechała jego przyjaciółka Amy. Niall zabrał ją do KFC.
J-No pięknie, zawsze gdy go najbardziej potrzebuję go nie ma.
Lou-Masz nas :)- uśmiechnął się Louis, który wstał od stołu przywitać się z Nikki.
Na dworze było strasznie ciepło, więc postanowiliśmy całą grupą wybrać się na spacer. Po powrocie zrobiliśmy sobie seans filmowy. Ja i Nikki poszłyśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia.
N-I jak odezwał się ?
J-Nawet durnego smsa nie potrafi napisać. Idę zapalić. Zayn idziesz ze mną- powiedziałam podchodząc do drzwi od tarasu.
Z-Z tobą zawsze.
N-Masz fajki, bo ja swoje zostawiłam w samochodzie?
Z-Kochana ja bez skarpetek jak Louis bez szelek.
L-Masz coś do moich szelek?-odezwał się paskowaty.
Poszłam z Zaynem zapalić, a Louis pomógł Nikki dokończyć danie. Cały wieczór oglądaliśmy filmy i czekaliśmy na Nialla. Zrezygnowani o 3 w nocy poszliśmy spać.

Widziałam, że Sami bardzo się denerwuje. Louis zaproponował, żeby spała z nami. Całą noc się wygłupialiśmy i robiliśmy śmieszne fotki. Chłopcy cały czas nas uciszali, po czym również dołączyli do nas. Rano obudziłam się ze strasznym bólem pleców. Spałam na nogach Louisa. Zaczęłam budzić wszytstkich po kolei. Sami jak tylko się zerwała od razu wsiadła w samochód i pojechała do domu chłopców zobaczyć się z Niallem.
< z perspektywy Sami>
Gdy podjechałam pod dom zobaczyłam samochód Nialla. Czyli chłopak musi być w domu. Zaparkowałam auto i skierowałam się w stronę domu. Gdy weszłam blondyn siedział przed telewizorem. Nie byłam na niego zła. Chociaż mógł się odezwać. Podeszłam do niego i pocałowałam na powitanie. Z tego pośpiechu nawet nie wzięłam prysznica, ani się nie przebrałam. Oderwałam się od chłopaka i poszłam na górę do łazienki Niallera. Gdy wchodziłam do sypialni wyszła z niej zaspana Amy. W jednej chwili moje nerwy puściły. Zabrałam wszystkie rzeczy, które były w domu chłopaka i wybiegłam. Chciałam jak najszybciej opowiedzieć o wszystkim Nikki. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam, aby przyjechała do Alana. Już po 15 minutach dziewczyna była z Louisem u mnie. Opowiedziałam im wszystko. Louis tak sie zdenerwował, że wybiegł z domu i odjechał z piskiem opon.





Cześć wam! Zaczynam współpracę z Nikki. Myślę, że to dobry pomysł. Zapraszamy na naszego drugiego bloga z imaginami. Bardzo prosimy o komentarze, ponieważ nie wiemy z kim pisać następnego! http://cos-sie-konczy-cos-zaczyna-imaginy.blogspot.com/ .