poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 52

Na samym początku chciałybyśmy przeprosić za tak długą przerwę, ale musicie zrozumieć, że mamy w szkole dużo obowiązków i nie zawsze mamy czas. Bardzo przepraszamy i zapraszamy do przeczytania kolejnego rozdziału <3 Kochamy Was :*
< z perspektywy Nikki >
Rano obudził mnie Louis, który jak wracał z łazienki wpadł na fotel. Moja ukochana ciapa.
L-Opss obudziłem się!
J-Nic się nie stało:)
Chłopak podszedł do mnie i czule pocałował. Leżeliśmy jeszcze chwilę, po czym wzięliśmy chłodny prysznic i zeszliśmy na śniadanie. Później wybraliśmy się na plażę, gdzie spędziliśmy całe przedpołudnie. Po powrocie do hotelu zjedliśmy obiad i zadzwoniliśmy do Sami. Gdy skończyłam rozmowę zauważyłam, że Louis gdzieś zniknął. Próbowałam się do niego dodzwonić, lecz jak zwykle, gdy nie wiem co się z nim dzieje, on zostawia telefon w domu.  Usiadłam na łóżku i myślami wracałam do czasó, kiedy jeszcze go nie znałam. Z moich przemyśleń wyrwał mnie hotelowy telefon. Recepcjonistka poinformowała mnie, że czeka na mnie w hotelowym lobby paczka. Byłam zdziwiona. To musiała być sprawka Louisa. Zeszłam na dół i odebrałam dość spore pudełko. W pokoju delikatnie je otworzyłam i ujrzałam prześliczną sukienkę oraz liścik.
,, Wiem, że będziesz na mnie zła, ale proszę cię nałóż tę sukienkę, a ja przyjdę po ciebie za 30 minut :) Lovciam Louis <3 ,,
Moje przypuszczenia się sprawdziły. Co ten idiota znów wymyślił. Tak jak mi kazał nałożyłąm  koronkową sunkienkę, do tego czarne szpilki. Zrobiam leciutki make-up i wyprostowałam włosy. Po 30 minutach chłopak ubrany w garnitur wszedł do pokoju. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
L-Coś nie tak ?
J- Nie, wyglądasz tak uroczo :)
L-No ty też niczego sobie... Nie powiedziałbym, że jesteś mamuśką z pięcioletnim starzem.
J-Louis !
L-No co to chyba komplement.Gotowa ?
J-Ale na co?
L-A zobaczysz.
Splątlam nasze ręce i szczęśliwi wyszliśmy z hotelu. Przemierzając ulice centrum szliśmy w stronę plaży.
J-Louis, albo mi powiesz gdzie idziemy, albo....
L-Co pobijesz mnie?
J-Nie,ale mam nowe szpilki i strasznie bolą mnie nogi.
L-Wskakuj-powiedział pochylając się do przodu. Wskoczyłam mu  na plecy. Przemierzaliśmy plażę jeszcze dłuższą chwilę, kiedy chłopak postawił mnie na piasku i zakrył oczy rękoma. Poprowadził mnie delikatnie w głąb skał, kiedy nagle stanął i zabrał ręce, a moim oczom ukazał się prześliczny widok.  Wszystko było tak dobracowane. Mimowolnie do moich oczu napłyneły łzy.
L-Kochanie nie płacz. Proszę :*
Wtuliłam się w chłopaka i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
J-Przepraszam.... przepraszam, że cie wtedy zostawiłam, że cię okłamałam, że nie dałam znaku życia, że tak poprostu zniknęłam.
L-Nikki wystarczy...
J-Ale nie rozumiesz, że dopiero teraz do mnie tak naprawdę dotarło co mogłam stracić... Louis ja nie mam już na to wszystko sił. Codziennie chce mi się płakać, że skrzywdziłam najwspanialszego chłopaka na świecie....- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Z każdą chwilą stawał sie coraz bardziej zachłanny. Nie chciałam go przerywać, ale Louis potknął się o leżącą gałąź u upadł. Zaczęliśmy się śmiać w niebogłosy. Zjedliśmy wspólną kolację, którą Louis przygotował i wróciliśmy do hotelu, bo niestety jutro rano musimy wyjeżdżać. Chłopcy za już za dwa dni zaczynają sowją trasę. Nie wiem jak to przetrwam, ale jakoś będziemy musili dać sobie z Tomem radę. Po powrocie spakowaliśmy swoje rzeczy i położyliśmy się spać. Wtuleni w siebie usnęliśmy nie zwracając uwagi na hałasy dobiegające z plaży. Z samego rana zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na lotnisko, gdzie czekało trochę fanów. Louis szybko rozdał im autografy i biegiem skierowaliśmy się w stornę wejścia na pokład. Jak zwykle byliśmy spóźnieni. Lecz nam to nie przeszkadzało w wyśmienitym homorze wracaliśmy do domu.
<z perspektywy Sami>
Cieszę się, że Nikki i Loui wrócili do siebie. Mam nadzieję, że już na zawsze.
Szłam z Ianem i Tomem do domu Nikki, kiedy podeszli do mnie znajomi chłopcy.
D-Sam Ty masz dziecko?!?!-spytał zdziwiony brunet.
J-Co w tym dziwnego? Przecież chyba wszyscy wiedzą.-powiedziałam, podkreślając ostatnie zdanie, ponieważ wiedziałam, że w pobliżu czają się paparazzi.
F-A-ale jak to? -zbliżyli się do wózka i zaczeli przyglądać Tomowi i Ianowi.
D-Kiedy ślub weźmiecie?
J-Już dawno po nim jesteśmy.-zaśmiałam się.
F-Wiesz, byliśmy w Australii i jakoś zacofani jesteśmy jak widać. W ogóle to piękny ten twój bobasek.-powiedział z ironią w głosie.
Ta konwersacja była bezsensowna, ale nie ważne. Zaraz zza rogu wyszła Nikki. Tom, gdy ją zobaczył od razu pobiegł w jej stronę.
T-Maaaaaaamaaaaa!
F-NIKKI! To Twoje dziecko?!!?!?!
N-Nie wiem, czemu się tak dziwisz. W ogóle to cześć.-podeszła do mnie i cmoknęła w policzek.
F-Jak mogłyście nam to zrobić!?!!-zaczął wykrzykiwać. Stałyśmy zdezorientowane.
J-Ciszej, bo dziecko mi obudzisz!-zdenerwowałam się, bo mały nie chciał zasnąć, aż w końcu się udało, więc jakiś palant nie będzie mu przeszkadzał.
F-Pomyśl! Przecież to mogło być moje dziecko, a nie tego idioty!
N-Nie mów tak o Niallu!-do akcji wkroczyła Nikki.
D-Och, a Ty nic nie gadaj, bo ten Twój Louisek wcale nie jest lepszy ! Zrobili wam dzieciaki i co?! Zostawili pewnie, bo co by innego mogli zrobić. Przecież to WIELKIE GWIAZKI. Hahahahahahha.-powiedział, dziwnie gestykulując rękami.
J-A was to nie powinno w ogóle obchodzić! Macie swoje życie, to zajmijcie się nim, bo widać, że szczęście się do was nie uśmiecha.
T-Mamuś, mogę coś powiedzieć?-odezwał się Tom, który przysłuchiwał się całej rozmowie.
N-Tomciu, proszę nie teraz.
T-Ale mamo!
N-No dobrze, mów.
T-Wie pan co?! Niech pan się pocałuje w tyłek! Mój tata jest o wiele lepszy i fajnieszy niż ty!-stałam zdziwiona zachowaniem małego. Podszedł i kopnął Dawida z całej swojej siły w piszczel, chłopak schylił się, a ten plunął mu prosto w twarz.-A ty, przepraszam a pan, niech się odwali od cioci, bo powiem wszystko wujkowi Paulowi i przyjdzie i wam tak przywali, jak ja i polecicie w kosmos!-po czym postąpił tak samo, jak z Dawidem. Razem z Nikki nie wiedziałyśmy co powiedzieć, zrobić. Zaskoczył nas.
J-Tomciu, spokojnie.-zaśmiałam się i wzięłam chłopczyka za rękę.-Chodź pójdziemy na lody, nasz bohaterze!-dałam mu buziaka w policzek.
Nikki wzięła wózek, a ja Toma za rękę i ruszyłyśmy w stronę lodziarni. Była piękna pogoda. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do domu.

8 komentarzy:

  1. Kocham kocham kocham !!!! Ten rozdział jest boski xd. lubię tego Toma jest taki odważny... Lubię takich facetów. I na zakończenie powiem że macie talent... I to wielki... Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Super *.* czekam z niecierpliwoscia na nastepnay rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom rozwala system xD!!!! Świetny rozdział. Jak miałybyście czas ( tak wiem że go nie macie ) to zapraszam http://staraprzyjaznprzeradzasiewmilosc.blogspot.com/ . Czekam na nexta. Buziaki ~Zosia

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahah Tom najlepszy!!!!!!!!! hahah kocham waszego bloga !!!! :D kiedy next????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałybyśmy jak najszybciej, ale teraz same sprawdziany.. ;x w weekend na pewno będzie :D

      Usuń
  5. Tom to cały Louis :3

    OdpowiedzUsuń