sobota, 28 września 2013

POWRÓT !!!

Może na początku was bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że mnie tak długo nie było ... Po prostu musiałam odpocząć nazbierać nowych pomysłów :) Podjęłam decyzję, że będę dalej pisać tego bloga :) Chciałabym też bardzo podziękować, że nadal jest tyle wejść. To naprawdę bardzo cieszy, kiedy wchodzę tu po bardzo długiej przerwie, a jest nadal dużo wyświetleń :') To dzięki wam dokańczam to opowiadanie, bo wiem że tu nadal jesteście :*
Rozdział pojawi się w najbliższych dniach :D
Kocham Wasss :*

niedziela, 16 czerwca 2013

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 56

< z perspektywy Nikki>
-Możecie się zamknąć dzieci śpią-krzynęłam do ledwo trzymających się na nogach chłopców.
-Musiu spokojnie-wybełkotał Lou.
Wzięłyśmy pijanych chłopców pod rękę i zaprowadziłyśmy do salonu.  Nie mogłyśmy ich uspokoić. Stanęli na stole i zaczęli się rozbierać.
-Niall złaź stąd i do sypialni, ale to już !-krzyknęła
-Kochanie, ale trzeba było tak od razu! Nawt nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę:)
-Jesteś pijany. Złaź z tego stołu o nie krzycz tak, bo Ian śpi!
-Ale ty jeszcze nie i obecuję, że dzisiaj tak szybko nie uśniesz-powiedział blondyn po czym uśmiechnął się zadziornie do Louisa i zaczęłi kontynuować striptiz.
-Pojebało was? Ja chce spać, a wy drzecie się na cały domu-usłyszałam głos Toma za moimi plecami.
-Coś ty powiedział? Tom nie wolno tak się odzywać!
-Dobrze synku. Bierz przykład z tatusia :)
-Ty się lepiej już nie odzywaj i złaź stamtąd jedziemy do domu ! A ty Tom na górę spać i bez żadnego ale... Jutro po ciebie przyjadę ! Zrozumiano?
-Tak mamciu juz idę.
Mały podreptał do góry, a ja pożegnałam się przyjaciółką i zabrałam Lou do domu. Chłopak jak tylko usiadł do samochodu od razu usnął. Byłam z tego powodu zadowolona, ponieważ nie rozpraszał mnie swoim głupkowatym zachowaniem. Gdy zaparkowałam pod apartamentowcem Louis ocnkął się, że jesteśmy na miejscu i wysiadł z samochodu, po czym spotkał się z ziemię, potykając się o własne nogi.
-Chodź głuptasie-wyciągnęłam do niego rękę i pomogłam wstać.
Zanim doczłapaliśmy się do drzwi minęło trochę czasu. Chłopak co jakiś czas zjerzdżał ręką na moje pośladki, co mnie nie zdziwiło, bo zawsze to robił jak był pijany. Zaprowadziłam go do sypialni i poszłam się wykąpać.
< z perspektywy Sami>
Gdy Nicol i Louis wyszli zaprowadziłam blondyna do sypialni. Chciałam iść do pokoju obok, jednak kiedy odchodziłam złapał mnie za nadgarstek. Uderzyłam go w ramię na co klępnął mnie w pośladki.
-No i trzeba było tak od razu skarbie.
-Niall idź spać.
-ALe ja nie usnę bez ciebie.
-A ja nie zamierzam wąchać tego alkoholu.
-No ale skarbie jak usnę to będziesz mogła pójść.
Niechętnie położyłam się koło Irlandczyka. Przytulił się do mnie i powoli zaczął usypiać. Myślałam, że będzie gorzej. Już po chwili spał tak twardo jak niemowlę. Wyśliznęłam się z jego objęć i ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć odprężający prysznic.
< z perspektywy Nikki>
Gdy wyszłam z łazienki Louis nadal nie spał.
-No wreszcie ile można czekać. Już miałem po ciebie iść.
-Idź spać.
-Ale chcę się z tobą kochać!
-Jesteś pijany to raz. A po drugie mam okres !
-A prawdziwy mężczyzna nie boi się krwi  na swoim mieczu- ukazał rząd swoich białych zębów. Zaczęłam się śmiać po czym poszłam do salonu, gdzie postanowiłam spędzić noc.

Trochę krótki, ale chciałyśmy coś dodać. Brakuje nam troszkę pomysłów na to opowiadanie. Jeśli przychodzi wam coś do głowy to piszcie w komentarzach. Chciałam również wgrać filmik z koncertu na którym byłyśmy 11 maja w Belinie, ale niestety mi się nie udało. Może jutro wejdzie. Będziemy próbować ! Kochamy was i liczymy na wasze komentarze :D

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 55

-Louis co miała na myśli twoja mama mówiąc o tej terapii ?-przerwałam milczenie. Musiał mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie wiem co jej się ubzdurało!
-Proszę cię nie kłam !
-Jak chcesz to zapytaj się chłopaków, powiedzą ci to co ja :D-złożył na moich ustach czuły pocałunek i weszliśmy do garderoby gdzie przebywali wszyscy. Chłopcy udzielili krótkiego wywiadu i udali się do baru, zaś ja i Sam wróciłyśmy do domu, ponieważ Tom już usypiał, a ja nie miałam go z kim zostawić. Gdy wróciliśmy Ian już spał , a Maura gotowała dla nas kolację. Poszłam położyć Toma na górę. Chłopiec był bardzo podekscytowany pierwszym koncertem i nie mógł zasnąć. Cały czas powtarzał tylko jaki to jego tata nie jest wspaniały, kiedy wreszcie udało mi się go uśpić, zaczął się ktoś dobijać do drzwi. Pospiesznie zbiegłam na dół, ale Sami mnie wyprzedziła. Stałam na schodach kiedy do domu wpadła rozwścieczona Jay i zaczęła na mnie krzyczeć.
-Jesteś zwykłą suką, która leci tylko na jego pieniądze. Przyznaj się ten bachor nie jest jego synem prawda ?
Z moich oczu zaczęły spływać tony łez.
-Prawda?
-Tom jest synem Louisa i musisz to zaakceptować!-wykrzyczałam jej prosto w twarz.
-Nie pozwolę Ci zrujnować mu życia! Rozumiesz ! Nie pozwolę !
-Jay spokojnie. Ja ci wszystko wytłumaczę-wtrąciła się Sam. Wyszły z kobietą na dwór, a ja pobiegłam do łazienki i zamykając się na klucz zaczęła płakać. Wiedziałam, że źle postąpiłam. Nie pownnam pojawiać się ponownie w życiu Louisa. CO ja gadam! Musiałam się w nim pojawić. On jest szczęśliwy tak? Ma mnie i Toma.Sam dzisiaj na koncercie powiedział, że są tu dwie najważniejsze osoby w jego życiu.  A może chodziło mu tylko o Toma i Jay?
< z perspektywy Sami>
Zauważyłam, że Nicol zaraz da upust swoim emocjom i postanowiłam zabrać Jay przed dom. Musiałam jej wszystko wyjaśnić. Może Nikki postąpiła źle, ale zrobiła to dla dobra chłopców i za to ją podziwiam. Potrafiła opuścić osobą, która jest dla niej bardzo ważna, tylko po to aby mogła dalej spełniać swoje marzenia.
-Jay spokojnie. Nikki nie jest niczemu winna- zaczęłam jednak brunetka szybko mi przerwała.
-Jeszcze jej bronisz? Zostawiła mojego syna, o mało co ze sobą nie skończył, a ty tak po prostu mówisz że nie jest winna!
-Zrobiła to dla jego dobra. Zrozum, że jeśli by tego nie zrobiła Louis musiał by pożegnać się z karierą tak jak inni chłopcy. Modest jej zagroził. Nie miała wyjścia-broniłam przyjaciółki, jednak mama Louisa nie chciała mi uwierzyć i bez słowa odeszła. Wróciłam do domu i od razu skierowałam się na górę do przyjaciółki. Musi jej być ciężko. Bez zastanowienia weszłam do łazienki w której przebywała brunetka i mocno ją do siebie przytuliłam. Chciałam, żeby widziała, że bez względu na jakąkolwiek sytuację będę ją wspierać. Cały wieczór rozmawiałyśmy na wszystkie możliwe tematy wyczekując chłopców. Ian i Tom dawno już spali, a Maura poszła do siebie. Muszę powiedzieć, że trafiła mi się na prawdę cudowna teściowa. Zawsze nam pomoże i chociaż nie zawsze ma czas na pilnowanie małego stara poświęcić nam jak najwięcej swojego czasu. Przed drugą usłyszeliśmy pod drzwiami głośne śmiechy chłopców. Nikki zerwała się z kanapy i wybiegła przed dom, aby w miarę szybko uspokoić chłopaków. Postanowiłam jej pomóc, bo wiedziałam że nie będzie jej łatwo.

Wiem, że jest krótki, ale nie jutro mam pytanie z historii i muszę się uczyć :( Niespodzianka pojawi się jutro :*

DOBRA NOWINA !

NIE KOŃCZYMY TEGO OPOWIADANIA! ROZDZIAŁY NIE BYŁY DODAWANE, BO MUSIAŁYŚMY WSZYSTKO PRZEMYŚLEĆ... NIE MOŻEMY PISAĆ TAK CHAOTYCZNIE, PONIEWAŻ PÓŹNIEJ NIE WIEMY CO MAMY Z TYM ZROBIĆ :) JUŻ DZIŚ POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ + PLUS MAŁA NIESPODZIANKA ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ :) KOCHAMY WAS :* NIKKI&SAM

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 54

< z perspektywy Nikki>
Wzięłam małego i udaliśmy się na swoje miejsca, aby obejrzeć koncert.  Świetnie się razem bawiliśmy. Jak za starych dobrych czasów. Brakowało mi tych idiotów. Tom cały czas skakał i cieszył się tym, że widzi swojego ojca na scenie.
-Mamo chce mi się siku!
-Tomciu zaraz jest koniec to pójdziemy.
-Aje ja nie wytsymam. Zaraz się zleje i dopiejo bedzie tu morze  !
-To ja z nim pójdę-zaproponawał Dawid i biorąc małego na ręcę skierowali się w stronę toalety. Po chwili chłopcy stanęli w rzędzie i Liam zabrał głos. Podziękował fanom za to, że są im wierni tak długo, pożartowali, zaraz po nim swoją mowę wygłosił Niall i reszta chłopców, a na sam koniec do swoich ust mikrofon zbliżył Louis " Chciałbym wam bardzo podziękować, za wszystko co dla nas robicie, że jesteście z nami już tyle lat, ale najbardziej chciałbym podziękować dwóm najwspanialszym osobom w moim życiu za to, że są tu dzisiaj ze mną.  Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i po moich policzkach zaczęły spływać pojedyńcze łzy szczęścia. Sami przytuliła mnie do siebie i zaczęłyśmy się śmiać. CHłopcy na sam koniec zaśpiewali Little things i koncert się zakończył. Wzięłam Toma za rękę i poszliśmy na backstage, gdzie mięli na nas czekać chłopcy. Przecisnęłyśmy sie przez tłumy fanek, które kierowały ku wyjściu z areny. Zrobiłyśmy sobie z nimi parę zdjęć i miałyśmy już ruszać dalej kiedy zorientowałam się, że nie ma przy mnie Toma. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Sam widziała moje przerażenie i zaczęła mnie uspokajać mówiąc, że na pewno pobiegł do Louisa. Zaczęłam panikować, a z moich oczu zaczęły spływać łzy.
< z perspektywy Louisa>
Skończyliśmy koncert i zeszliśmy ze sceny. Nie mogłem się doczekać, kiedy przytulę Nikki i Toma. Szliśmy całą piątko do garderoby, kiedy zauważyłem moją mamę i siostry. Chłopcy przywitali się z moją rodzicielkę i poszli dalej. Ze mną został tylko Niall. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że moja mama nie wie o powrocie Nikki. Chciałem jej wszystko powiedzieć, ale nie zdążyłem, ponieważ ona od razu zapytała o Mel. No tak nawet nie wie, że już nie jesteśmy razem.
J-Mamo ja ci muszę coś powiedzieć, bo ....- niezdążyłem dokończyć zdania, ponieważ podbiegł do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha syn.
T-Jacie tato ale dałes cadu :) A wujek Horcio myślałem ze rozdupcy ta gitaje.
M-Louis? O co w tym wszystkim chodzi.
Nie musiałem nic mówić, bo zza rogu wyszła Nicol z Samanthą. Wiem, że moja mama powinna być ona pierwszą osobą, która dowie sie o tym ze mam syna i Nikki wróciła, ale jakoś nie miałem odwagi, ani czasu jej o tym powiedzieć.  Jak zobaczyłem jej minę byłem pewny, że postąpiłem źle. Podszedłem do Nicoli i pocałowałem ją czule w usta. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Wiedziała, że ta chwila, kiedyś nastąpi jednak nie myślała, że tak szybko.

< z perspektywy Nikki>
Stałam i nie wiedziałam co mam zrobić. Wreszcie udało mi się wykrztusić z siebie parę słów.
J-Witaj Jay-uśmiechnęłam sie w stronę kobiety. Jednak ona nie podzielała mojego entuzjazmu.
S-To my was zostawimy samych. Biorę Toma i dziewczyny-przerwała nam brunetka. Pokręciłam twierdząco głową i poczułam jak Louis obejmuje mnie od tyłu. Czułam się wtedy tak bezpiecznie. Wiedziałam, że nic mi nie grozi.
Jay-Ale jak to jest możliwe? Przecież...
L-Mamo pozwól, że ci wszystko wyjaśnimy...
Jay-Cicho siedź przecież tu nie ma czego wyjaśniać. WIesz co Nicol myślałam, że jestes inna. Za szybko ci zaufałam. Pomyliłam się co do ciebie. Louis przecież jej zależy tylko i wyłącznie na twoich pieniądzach!
L-Nie mów tak !
Jay-Przejrzyj na oczy ! Zniknęła i pojawiła się w twoim życiu po 5 latach z jakimś bachorem!
L-To twój wnuk, a mój syn. Nie żaden bachor!
Jay-Nawet nie masz żadnej pewności ! Gdyby to był twój syn to dlaczego uciekła ?
L-Mamo uspokój się .... Chcę ci wszystko wyjaśnić...
Jay-Louis nie ! Już nie pamiętasz co przez nią przeszedłeś ? Nie pamiętasz terapii ? Chcesz żeby to się znów powtórzyło?
L-Nie będę tego słuchał jeśli przemyślisz swoje zachowanie odezwij sie !   
Chłopak wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę garderoby. Ja naprawdę go, aż tak skrzywdziłam? Jestem aż tak zła? Co Jay miała na myśli mówiąc o tej terapii? Dlaczego Louis mi nic o tym nie powiedział ?

Wiem, że nie jest taki długi jakiego się spodziewaliście, ale chciałam coś napisać. Mam do was prośbę jeśli macie jakieś pomysły co do akcji, jakieś fajne momenty , które możemy wykorzystać w opowiadaniu śmiało piszcie :D Bardzo nam to pomoże ;) Kochamy was :*




czwartek, 25 kwietnia 2013

PRZEPROSINY :)

Bardzo przepraszam, że ostatnio zaniedbuję bloga, ale musiałam czytać książkę i nie miałam czasu napisać nowego rozdziału. Mam dla was pytanie czy rozdziały mogłyby się pojawiać dopiero w weekendy ? Byłyby one dłuższe :D Proszę o waszą opinię w komentarzu :) Buziaki :*

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 53

< z perspektywy Nikki>
Gdy tylko przylecieliśmy do domu, wzięłam szybką kąpiel i zadzwoniłam do Sami, aby się z nią umówić. Po skończonej rozmowie zaoakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i ubrana w zwiewną sukienkę podeszłam pożegnać się z Louisem.
L-Może cię podwiązę- zaproponował.
J-Przejde się, to nie jest daleko, a ty byś może lepiej posprzątał ten syf, który zdążyłęś zrobić w te pare minut-pocałowałam chłopaka i wbiegłam z domu.
Gdy w miejscu spotkania zobaczyłam Sami z Dawidem i Fabianem nico się zdziwiłam. Myślałam, że już ich nigdy nie zobaczę. Cóż myliłam się. Jak tylko wyłoniłam się zza rogu podbiegł do mnie Tom.
T-A gdzie tatuś ?
J-Jest w domu, zaraz do niego pojedziemy.
T-ALe ja chcę już teraz !
J-Tom uspokój się, jak powiedziałamm, że zaraz to zaraz i się mi tu nie burmusz.
Chłopiec ze spuszczoną głową wziął mnie za rękę i podeszliśmy w stronę Sam. Po małej konfrontacji z chłopakami postanowiłyśmy pójść na lody, i wrócić do domu, aby przygotować chłopców na dzisiajeszy występ.
<z perspektywy Louisa>
Siedzieliśmy wszyscy w domu Nialla i Sami. Wieczorem mamy koncert, rozpoczynający trasę. Nie wiem jak to zniosę. Będę bardzo tęsknił za Nikki i Tomem.
Poszedłem z Tomem do łazienki. Mały zaczął wyjmować farby do włosów, które Samantha trzymała na szafce.
T-Tatuś, a co to jest?-wyciągnął kilka tubek z pudełka.
J-Nie ruszaj tego, bo to cioci. To są farby do włosów.-zabrałem je i włożyłem. Nie wiem czy do dobrych pudełek, zaraz powiem o tym Sam, żeby potem się nie denerwowała.
T-To włosy można pokololować?
J-Tak jakby.-zaśmiałem się-Chodź idziemy pobawić się z Ianem.

<z perspektywy Sami>
N-Kochanie, mam prośbę!-krzyknął blondyn z salonu.
J-Hmm?-spytałam, schodząc na dół.
N-Zafarbujesz mi włosy, bo popatrz jak ja wyglądam!
J-Moim zdaniem dobrze, ale okey. Chodź. Nikki, weź popatrz na chłopców, bo nie wiem czy Louis to taki dobry opiekun, haha.
Mój mąż jest taki kochany, zrobił mi mini salon fryzjerski w naszej ogromnej łazience. Posadziłam go na fotelu i zaczełam poszukiwanie farby. Rozrobiłam ją i zaczęłam nakładać chłopakowi na włosy. Ustawiłam minutnik na 30 minut i usiadłam mu na kolana. Śmieliśmy się, kiedy drzwi powoli zaczęły się otwierać. Do łazienki wszedł Ian z Danielle.
D-Cześć.-podeszła do nas i cmoknęła nas w policzek. Dziewczyna właśnie wróciła z trasy koncertowej, na której tańczyła.
J-O hej!-przytuliłam ją. Chwilę porozmawialiśmy i dziewczyna razem z Ianem zeszła na dół, a zaraz po nich my.
...30 min później...
J-Kochanie, zapraszam do salonu.-zaśmiałam się.
Podczas mycia włosów, chłopak robił śmieszne miny, przez co nie mogłam się skoncentrować. Zdziwiłam się trochę, bo jakieś ciemne wyszły, a miały być blond. Na razie postanowiłam nic nie mówić Horanowi. Odwróciłam go tak, aby nie widział się w lustrze. Wytarłam włosy i byłam w szoku. Chłopak zobaczył moją minę.
N-Sam, co się stało?-spytał niczego nie świadomy. Odwrócił się do lustra.-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Co to ma być!!!!!!!!!!!!
Spojrzałam na pudełko i na tubkę, ktoś bawił się moimi farbami.
J-Ktoś i chyba nawet wiem kto, bawił się farbami i pozamieniał pudełka!-zbiegłam na dół.-Przepraszam bardzo! Kto bawił się moimi farbami!-spojrzałam na Louisa.
L-Tom. Miałem ci....oooops! Zapomniałem!
N-No i patrz co mi narobiłeś!-powiedział Niall, schodząc ze schodów.
Kiedy wszyscy go zobaczyli, wybuchli niepochamowanym śmiechem, ponieważ Nialler miał zielone włosy.
L-Hah, prze-, hahah, -pra-, hahah -szam! Haha, ale to nie ja, tylko Tom!-brunet nie mógł się opanować, zresztą tak jak wszyscy, którzy siedzieli w salonie.
J-Hah, chodź poszukam odpowiedniej farby.
Z-Eeem, ale nie mamy już czasu. Musimy jechać.-powiedział Zayn.
N-No, ale nie mogę tak wystąpić!
J-Nie masz wyjścia.
Po chwili nawet Niall, śmiał się z siebie. Piankami koloryzującymi zrobiłam każdemu kolorowe włosy i postanowiliśmy zrobić sobie fotkę, w naszym ogromnym lustrze. Po niecałej minucie wylądowała na twitterze.
Chłopcy pojechali na arenę, a my ubierałyśmy chłopców i same się szykowałyśmy. W międzyczasie poszukałam farby, niestety nie miałam jej już, ale wiedziałam kto może mieć.
J-Cześć, Antonio!
A-O hej! W czym mogę ci pomóc?
J-Będziesz na dzisiejszym koncercie chłopców, prawda? Razem z Anabell?
A-Tak będziemy, a co?
J-Zobaczycie sami, ale mam prośbę. Mogłaby Anabell, wziąć dla mnie farbę? Zaraz smsem napiszę Ci jaką, bo niestety mi się skończyła, a jest pilnie potrzebna.
A-No jasne. To czekam na smsa i do zobaczenia!
J-Okey, dziękuję. Do zobaczenia!
Mieliśmy już wychodzić, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Danielle poszła otworzyć.
D-Sam! Nikki! Do was!
Zdziwiłyśmy się , ponieważ przed drzwiami stał Dawid i Fabian z ogromnymi bukietami kwiatów.
D-Dziewczyny, chcielibyśmy was przeprosić. Zachowaliśmy się jak kretyni. Jesteśmy zazdrośni, że to nie my jesteśmy na miejscu Nialla i Louisa. Wiemy, że wszystko zepsuliśmy.
F-Sam, chcę cię przeprosić za to w parku ostatnio. Po prostu nie mogę tego znieść. Nadal was kochamy, ale wiemy, że już za późno. Jak patrzę na Iana, to myślę, że podobnie mogłoby wyglądać nasze dziecko. Nie chcemy się z wami już kłócić, ani nic z tych rzeczy. Chcemy znów się przyjaźnić. Wybaczycie nam?-łezki zakręciły nam się w oczkach.
N-Jasne, że wam wybaczymy. Mam nadzieję, że będzie wszytsko okey, między nami.-przyjęłyśmy kwiaty i zaprosiłyśmy ich do środka. Poznaliśmy ich z Danielle.-Tom, to jest wujek Dawid, a to wujek Fabian.
D, F-Cześć Tom!-wyciągnęli rękę w stronę małego.
T-Mamciu, ja pamiętam tych panów z parku!
N-Ale Ci panowie nas przeprosili i już jest wszystko dobrze.
Tom przywitał się z chłopcami.
F-Dziewczyny, gdzie są chłopcy? Bo ich też musimy przeprosić.
D-Są już na arenie. Dzisiaj zaczynają trasę.
N-Jak chcecie to chodźcie z nami, bo właśnie wychodzimy.
Wsiedliśmy do vana i pojechaliśmy pod arenę. Ianem miała zająć się Maura. Chłopcy opowiedzieli nam co robili w Australii, po co tam byli i na jak długo. Pod areną czekało mnóstwo fanów. Chłopcy nadal górowali na listach. Ich muzyka była lekko dojrzalsza, ale nadal pozostali tymi samymi. Andrew wprowadził nas do budynku. Szliśmy wąskimi korytarzami, aż doszliśmy do garderoby chłopców
N -No w k...CO ONI TU ROBIĄ?!?!-zaczął krzyczeć zirytowany.
J -Kochanie, spokojnie. Chłopcy nas przeprosili za wszystko. Chcą też wam coś powiedzieć.-złapałam go za ramię i pocałowałam.
F -Słuchajcie, wiemy że zachowaliśmy się jak idioci, ale czasu nie cofniemy. Żałujemy tego bardzo. Nie chcemy już tego pamiętać, ani wracać do tego. Dziewczyny już przeprosiliśmy i nam wybaczyły. Mamy nadzieję, że wy też to zrobicie. Nie chcemy być żadnymi super przyjaciółmi, ale chociaż się kolegujmy. Wiemy, że jesteście super facetami i dziewczyny was kochają. Fakt, faktem byliśmy zazdrośni, ale dopiero teraz to do nas dotarło. Naprawdę przepraszamy.-powiedział Fabian, a Dawid wyciągnął rękę w stronę zdenerwowanych chłopców. Louis i Niall spojrzeli na nas
T -Jeju, tatku, ale się cackasz!-mały podszedł do chłopców, złapał ich ręce i skierował w stronę Dawida i Fabiana. Wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopcy postanowili to uczcić wspólnym wyjściem po koncercie.


I jest ...... Dziękujemy wam za tyle wejść i przepraszam że piszemy z takim opóźnieniem. Nie mamy po prostu tyle czasu. Dzisiaj pojawi się jeszcze kolejny rozdział w ramach przeprosin :)








poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 52

Na samym początku chciałybyśmy przeprosić za tak długą przerwę, ale musicie zrozumieć, że mamy w szkole dużo obowiązków i nie zawsze mamy czas. Bardzo przepraszamy i zapraszamy do przeczytania kolejnego rozdziału <3 Kochamy Was :*
< z perspektywy Nikki >
Rano obudził mnie Louis, który jak wracał z łazienki wpadł na fotel. Moja ukochana ciapa.
L-Opss obudziłem się!
J-Nic się nie stało:)
Chłopak podszedł do mnie i czule pocałował. Leżeliśmy jeszcze chwilę, po czym wzięliśmy chłodny prysznic i zeszliśmy na śniadanie. Później wybraliśmy się na plażę, gdzie spędziliśmy całe przedpołudnie. Po powrocie do hotelu zjedliśmy obiad i zadzwoniliśmy do Sami. Gdy skończyłam rozmowę zauważyłam, że Louis gdzieś zniknął. Próbowałam się do niego dodzwonić, lecz jak zwykle, gdy nie wiem co się z nim dzieje, on zostawia telefon w domu.  Usiadłam na łóżku i myślami wracałam do czasó, kiedy jeszcze go nie znałam. Z moich przemyśleń wyrwał mnie hotelowy telefon. Recepcjonistka poinformowała mnie, że czeka na mnie w hotelowym lobby paczka. Byłam zdziwiona. To musiała być sprawka Louisa. Zeszłam na dół i odebrałam dość spore pudełko. W pokoju delikatnie je otworzyłam i ujrzałam prześliczną sukienkę oraz liścik.
,, Wiem, że będziesz na mnie zła, ale proszę cię nałóż tę sukienkę, a ja przyjdę po ciebie za 30 minut :) Lovciam Louis <3 ,,
Moje przypuszczenia się sprawdziły. Co ten idiota znów wymyślił. Tak jak mi kazał nałożyłąm  koronkową sunkienkę, do tego czarne szpilki. Zrobiam leciutki make-up i wyprostowałam włosy. Po 30 minutach chłopak ubrany w garnitur wszedł do pokoju. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
L-Coś nie tak ?
J- Nie, wyglądasz tak uroczo :)
L-No ty też niczego sobie... Nie powiedziałbym, że jesteś mamuśką z pięcioletnim starzem.
J-Louis !
L-No co to chyba komplement.Gotowa ?
J-Ale na co?
L-A zobaczysz.
Splątlam nasze ręce i szczęśliwi wyszliśmy z hotelu. Przemierzając ulice centrum szliśmy w stronę plaży.
J-Louis, albo mi powiesz gdzie idziemy, albo....
L-Co pobijesz mnie?
J-Nie,ale mam nowe szpilki i strasznie bolą mnie nogi.
L-Wskakuj-powiedział pochylając się do przodu. Wskoczyłam mu  na plecy. Przemierzaliśmy plażę jeszcze dłuższą chwilę, kiedy chłopak postawił mnie na piasku i zakrył oczy rękoma. Poprowadził mnie delikatnie w głąb skał, kiedy nagle stanął i zabrał ręce, a moim oczom ukazał się prześliczny widok.  Wszystko było tak dobracowane. Mimowolnie do moich oczu napłyneły łzy.
L-Kochanie nie płacz. Proszę :*
Wtuliłam się w chłopaka i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
J-Przepraszam.... przepraszam, że cie wtedy zostawiłam, że cię okłamałam, że nie dałam znaku życia, że tak poprostu zniknęłam.
L-Nikki wystarczy...
J-Ale nie rozumiesz, że dopiero teraz do mnie tak naprawdę dotarło co mogłam stracić... Louis ja nie mam już na to wszystko sił. Codziennie chce mi się płakać, że skrzywdziłam najwspanialszego chłopaka na świecie....- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Z każdą chwilą stawał sie coraz bardziej zachłanny. Nie chciałam go przerywać, ale Louis potknął się o leżącą gałąź u upadł. Zaczęliśmy się śmiać w niebogłosy. Zjedliśmy wspólną kolację, którą Louis przygotował i wróciliśmy do hotelu, bo niestety jutro rano musimy wyjeżdżać. Chłopcy za już za dwa dni zaczynają sowją trasę. Nie wiem jak to przetrwam, ale jakoś będziemy musili dać sobie z Tomem radę. Po powrocie spakowaliśmy swoje rzeczy i położyliśmy się spać. Wtuleni w siebie usnęliśmy nie zwracając uwagi na hałasy dobiegające z plaży. Z samego rana zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na lotnisko, gdzie czekało trochę fanów. Louis szybko rozdał im autografy i biegiem skierowaliśmy się w stornę wejścia na pokład. Jak zwykle byliśmy spóźnieni. Lecz nam to nie przeszkadzało w wyśmienitym homorze wracaliśmy do domu.
<z perspektywy Sami>
Cieszę się, że Nikki i Loui wrócili do siebie. Mam nadzieję, że już na zawsze.
Szłam z Ianem i Tomem do domu Nikki, kiedy podeszli do mnie znajomi chłopcy.
D-Sam Ty masz dziecko?!?!-spytał zdziwiony brunet.
J-Co w tym dziwnego? Przecież chyba wszyscy wiedzą.-powiedziałam, podkreślając ostatnie zdanie, ponieważ wiedziałam, że w pobliżu czają się paparazzi.
F-A-ale jak to? -zbliżyli się do wózka i zaczeli przyglądać Tomowi i Ianowi.
D-Kiedy ślub weźmiecie?
J-Już dawno po nim jesteśmy.-zaśmiałam się.
F-Wiesz, byliśmy w Australii i jakoś zacofani jesteśmy jak widać. W ogóle to piękny ten twój bobasek.-powiedział z ironią w głosie.
Ta konwersacja była bezsensowna, ale nie ważne. Zaraz zza rogu wyszła Nikki. Tom, gdy ją zobaczył od razu pobiegł w jej stronę.
T-Maaaaaaamaaaaa!
F-NIKKI! To Twoje dziecko?!!?!?!
N-Nie wiem, czemu się tak dziwisz. W ogóle to cześć.-podeszła do mnie i cmoknęła w policzek.
F-Jak mogłyście nam to zrobić!?!!-zaczął wykrzykiwać. Stałyśmy zdezorientowane.
J-Ciszej, bo dziecko mi obudzisz!-zdenerwowałam się, bo mały nie chciał zasnąć, aż w końcu się udało, więc jakiś palant nie będzie mu przeszkadzał.
F-Pomyśl! Przecież to mogło być moje dziecko, a nie tego idioty!
N-Nie mów tak o Niallu!-do akcji wkroczyła Nikki.
D-Och, a Ty nic nie gadaj, bo ten Twój Louisek wcale nie jest lepszy ! Zrobili wam dzieciaki i co?! Zostawili pewnie, bo co by innego mogli zrobić. Przecież to WIELKIE GWIAZKI. Hahahahahahha.-powiedział, dziwnie gestykulując rękami.
J-A was to nie powinno w ogóle obchodzić! Macie swoje życie, to zajmijcie się nim, bo widać, że szczęście się do was nie uśmiecha.
T-Mamuś, mogę coś powiedzieć?-odezwał się Tom, który przysłuchiwał się całej rozmowie.
N-Tomciu, proszę nie teraz.
T-Ale mamo!
N-No dobrze, mów.
T-Wie pan co?! Niech pan się pocałuje w tyłek! Mój tata jest o wiele lepszy i fajnieszy niż ty!-stałam zdziwiona zachowaniem małego. Podszedł i kopnął Dawida z całej swojej siły w piszczel, chłopak schylił się, a ten plunął mu prosto w twarz.-A ty, przepraszam a pan, niech się odwali od cioci, bo powiem wszystko wujkowi Paulowi i przyjdzie i wam tak przywali, jak ja i polecicie w kosmos!-po czym postąpił tak samo, jak z Dawidem. Razem z Nikki nie wiedziałyśmy co powiedzieć, zrobić. Zaskoczył nas.
J-Tomciu, spokojnie.-zaśmiałam się i wzięłam chłopczyka za rękę.-Chodź pójdziemy na lody, nasz bohaterze!-dałam mu buziaka w policzek.
Nikki wzięła wózek, a ja Toma za rękę i ruszyłyśmy w stronę lodziarni. Była piękna pogoda. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do domu.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 51

<z perspektywy Nialla>
J-Tom, to co chcesz dzisiaj robić?-spytałem lekko smutnego chłopczyka.
T-Hmm..nie wiem. Może pójdziemy na basen?
J-A może do parku wodnego? Zabierzemy wujków jak chcesz.
T-tak, tak, tak!!!!
Zadzwoniłem po chłopców. Sami spakowała nam potrzebne rzeczy i pojechaliśmy po chłopców. Liam nie mógł z nami jechać, bo jego mama zachorowała i razem z Danielle się nią zajmowali. Zayn zabrał swojego małego kuzna w wieku Toma, Jacoba.

<z perspektywy Sami>
Niall zabrał Toma do parku wodnego. Ja postanowiłam odpocząć trochę. Chciałam położyć Iana spać, ale za nic w świecie nie chciał zasnąć. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wziąłam małego na ręce i poszłam otworzyć.
J-Oo! Mama.-powiedziałam zdziwiona.
M-Niall mi mówił, że zabrał Toma, a ty siedzisz sama to postanowiłam pomóc ci trochę.-zśmiała się Maura.-Może pójdziemy na spacer?
J-Mały nie chce spać, to może na dworze zaśnie. Wejdź, pójdę go ubrać.-uśmiechnęłam się i wpuściłam kobietę do domu.
M-Idź się naszykuj, a ja ubiorę małego.
Maura wzięła Iana i poszła do jego pokoiku. Ja udałam się do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Ubrałam się. Włożyłyśmy Iana do wózka i poszłyśmy.
Przechadzając się parkiem, podeszły do nas dwie dziewczyny średniego wzrostu. Ubrane w podobnym stylu. Blondynka i brunetka.
Dz-Cześć! Ja jestem Marta, a to Carolina. Mogłybyśmy zrobić sobie z tobą zdjęcie?-zaczęła blondynka.
J-A dlaczego?-spytałam zdziwiona.
Dz-Bo jesteś żoną Nialla.-odpowiedziała Carolina.
J-No tak, ale to nie zmienia faktu, że nadal nie wiem czemu chcecie to zdjęcie. -zaśmiałam się.-No, ale okey.- zrobiły sobie zdjęcie ze mną i później z Maurą.
Dz-Możemy zobaczyć małego?-spytały niepewnie. Nie byłam zbytnio zadowolona, ale zgodziłam się.-Jeju, jaki śliczny! Patrz Car, usta ma takie jak Niall!
Dz-No faktycznie, a oczy jak Sam! A właśnie, mamy dla was mały prezent.-blondynka wyciągnęła z torby małą ozdobną torebeczkę.-Proszę.-wręczyła mi ją.
J-Dziękuję, ale nie trzeba było.
Dz-Otwórz, otwórz!-niecierpliwiły się.
Wyciągnęłam z torebeczki, błękitne śpioszki z czerwonym napisem "Ian <serce> Directioners!".
J-Haha, jakie słodkie!-zaśmiałam się.-Cudowne są. Dziękuję.-cmoknęłam dziewczyny w policzek.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i poszłyśmy po kawę. W drodze powrtonej zaszłyśmy do TESCO po zakupy na kolację i jutrzejszy obiad.

<z perspektywy Nialla>
J-Tom! Jake! Chodźcie, wracamy już!-krzyknąłem do chłopców, którzy świetnie się bawili. Zresztą my też.
T-Wujciu....ale my nie chcemy.-powiedział smutno.
J-Wierzę. My też nie chcemy, ale musiby, bo ciocia dzwoniła już, a wiesz...ja się jej boję.
T-Serio?!?! HAHAHAHA. Przecież ciocia jest fajna.
H-No jest jest, ale jak się zdenerwuje, to lepiej uciekaj!
J-Hazz!-spojrzał na mnie pytająco.-W sumie masz rację.
Wróciliśmy do szatni. Ubraliśmy się i wróciliśmy do domu. Zaprosiłem chłopców do nas na kolację. Sam na pewno nie będzie miała nic przeciwko. Podjechaliśmy pod dom i zobaczyłem mamę wychodzącą z domu. Porozmawialiśmy chwilę z nią i weszliśmy do domu.
S-Ciszej! Ian śpi, a nie mógł zasnąć.
Ch-przepraszamy.
S-Myć ręce i do stołu. Wszystko gotowe.-uśmiechnęła się i zginęła za drzwiami.

< z perspektywy Nikki>
Wieczór był cudowny. Te wakacje naprawdę się nam przydały. Po powrocie do hotelu przebrałam się w za dużą koszulkę chłopaka i usiadłam na balkonie. Po chwili dołączył do mnie Louis i przytulił mocno do sibie od tyłu.
L-Dziękuję :)-szepnął
J-Za co? -delikatnie podniosłam kącik ust.
L-Za to, że jesteś.
Wstałam i wtuliłam się w chłopaka. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Byliśmy strasznie zmęczeni, więc położylismy się spać. Gdy przysypiałam mój telefon zaczął wibrować. Wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać wiadomość, po czym przytuliłam się do ukochanego i zasnęłam.
<z perspektywy Sami>
T-Ciociu, a mogę z wami spać? Boję się sam.-zaszkliły mu się oczy.
N-No jasne, że możesz.-blondyn poczochrał mu włosy.
T-A mogę napisać mamie smsa?
J-No jasne. Chodź, razem napiszemy.
N-Dopisz jeszcze, że chcesz braciszka, albo siostrzyczkę.-zaśmiał się Horan.
J-Czego Ty dziecko uczysz!! Jaki przykład mu dajesz!-zaczęliśmy się śmiać, a Tom powoli pisał wiadomość do Nicol. Nagle usłyszałam płacz maluszka.-Ooo! Skończył się urlop.
N-Zostań. Ja pójdę.-pocałował mnie i poszedł do synka


No i jest 51 :) Znów krótki, ale nie mamy czasu, za bardzo pisać rozdziałów. Myślę, że przez weekend troszkę nadrobimy :D I mamy jeszcze prośbę do MARTYSI MAŁEJ, aby się z nami skontaktowała przez gg :) mój numer 45017743 :) 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 50

< z perspektywy Sami>
Wiem, że Nikki będzie na mnie zła, ale nie mogę patrzeć jak ona i Louis niszczą sobie na wzajem życie. Przecież są dla siebie stworzeni. Myślę, że wreszcie uda im się stworzyć pełną rodzinę dla Toma. Ten chłopiec naprawdę na to zasługuje. Obiecałam Nikki, że się nim zajmę. Dzisiaj idziemy do parku wodnego. To znaczy Niall i Tom, bo ja z Ianem postanowiłam zostać w domu. Chłopiec jest jeszcze za mały na takie wypady. Chłopcy za 4 dni zaczynają swoją trasę koncertową. Szczerze... to nie wiem jak sobie poradze bez Nialla. Wiem... są rodzice, którzy spędzają z nami każdą wolną chwilę i pomagają nam na tyle ile mogą, ale to nie to samo.

< z perspektywy Nikki>
Rozłożyliśmy ręczniki na plaży i poszliśmy do wody. Louis zaczął mnie podtapiać, a ja nie pozostawałam mu dłużna i poczyniłam to samo. Po długiej chlapaninie w wodzie postanowiłam złapać trochę kolorów. Nasmarowałam się olejkiem i położyłam na rozgrzanym już ręczniku. Louis zagadał do jakiejś grupki grającej w piłkę i po chwili do nich dołączył. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam, a jak się obudziłam poczułam, straszne pieczenie. Byłam cała czerwona. Dosłownie wyglądałam jak rak. Próbowałam nałożyć na siebie spódniczkę i bluzkę, jednak ból zwyciężył. Opatuliłam się ręcznikiem, zgarnęłam Louisa i wróciliśmy do hotelu. Teraz czułam, że te wakacje nie będę się zaliczały do najlepszych. Pierwszy dzień i już jestem spalona. A wszystko dzięki mojemu chłopakowi, który nie raczył nawet mnie obudzić. Wiedział, że moja skóra jest wrażliwa, ale wolał pograć z jakimiś kolesiami w piłkę. Po powrocie do hotelu Louis poszedł do apteki po coś na oparzenia, a ja ległam się na łóżku i zadzwoniłam do Sam, aby dowiedzieć się jak Tom. Bałam się o niego, bo nigdy nie zostawiałam go na tak długo. Góra godzinka, dwie. Sami odebrała już po drugim sygnale. Na początku ochrzaniłam koleżankę, a za to że wypaplała Lou o moich wakacjach, a później rozmawiałam z synkiem. Humor poprawił mi się, gdy usłyszałam,że się świetnie bawi. Tak myślałam, że Niall wymyśli mu jakieś rozrywki. Rozmowę przerwało nam głośnie trzaśnięcie drzwiami i krzyk Louisa. Pożegnałam się z maluchem i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Chłopak delikatnie wsmarował mi balsam na poparzenia w plecy i zeszliśmy na dół do bufetu. Wieczorem postanowiliśmy przejść się na spacer, a całe popołudnie spędziliśmy w hotelowym pokoju oglądając greckie filmy, których i tak nie rozumieliśmy. Przed wyjściem wzięłam chłodną kąpiel i ubrałam na siebie zwiewną sukienkę oraz turkusowe buty. Rzęsy delikatnie wytuszowałam, a usta musnęłam błyszczykiem. Gdy wyszłam z łazienki nie wierzyłam własnym oczą. Po całym pokoju walały się rzeczy Louisa.
J-Co to ma byc do jasnej cholery ?
L-Oj kochanie nie denerwuj się... jaa..szukałem swojej koszulki :)
J-Masz to posprzątać. Zachowujesz się gorzej niż Tom.
L-Ale dobrze wiesz, że ja nigdy nie dorosnę-wziął w rękę koszulkę w paski i idąc w stronę łazienki cmoknął mnie w policzek.
< z perspektywy Louisa>
Nie wiem jak odwdzięczyć się Sam za to co dla mnie zrobiła.
 Wyszliśmy z hotelu w stronę centrum trzymając się za ręcę. Po drodze spotkaliśmy kilku fanów, z którymi zrobiliśmy sobie zdjęcia. Na początek skierowaliśmy się w strone restauracji, gdzie wypiliśmy kawę oraz zjedliśmy ciasto. Spacerowalliśmy plażą do późniego wieczora. Gdy zobaczyłem, że Nikki robi się senna, wziąłem ją na ręcę i wróciliśmy do hotelu. Położyliśmy się spać, kiedy nagle Nicol dostała smsa. Brunetka wzięła do ręki telefon i zaczęła czytać wiadomość, która jak się okazała była od naszego syna.
" Mamuś rozmawiałem dzisiaj z wujkiem Niallem i chciałbym mieć braciszka, albo sioostrzyczkę. Kiedy będziesz w domu z tatą, bo tęsknie za wami. A tak jest super... byłem dzisiaj z wujkiem w parku rozrywki i się bawiłem. Kocham was Tom <3 Przekazuję wiadomość od Toma. Już wiecie co macie robić hahah :) A tak serio to udanych wakacji życzę kochani :* "
Posłałem dziewczynie zwadniackie spojrzenie, na co ona zaczęła się śmiać.
L-Mówię serio. SKoro Tom chce mieć braciszka to czemu nie :)
J-Nie ma mowy. Nie będę drugi raz przez to przechodzić. Sam sobie rodź kolejne dzieci, jak chcesz :)-powiedziała zbulwersowana odwracając się do mnie tyłem.
Przytuliłem ją mocno do siebie i zaciągałem sie zapachem jej perfum. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.


Przepraszam, że dopiero teraz, ale mamy masę zajęć i nie dałam rady napisać go w niedzielę. Wiem, że jest nieciekawy. Obiecuję, że w kolejnych zacznie sie coś dziać. Dziękujemy za tyle wejść i dodawajcie blog do obserowanych :) Dziękujemy :D Sam i Nikki :*

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 49

< z perspektywy Nicol>
Musiałam to wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie chciałam podejmować decyzji na szybko, dlatego zadzwoniłam do Sami.
-Kochanie potrzebuję twojej pomocy. Zaopiekujecie się tak na 5 dni Tomem :)
-Nikki co się stało ?
-Muszę wszystko przemyśleć. To jak, bo jeśli nie to zabiorę go...
-Jasne, jeszcze się głupio pytasz.
Pojechałam do domu, zamówiłam bilet do Grecji. Spakowanie rzeczy nie zajęło mi dużo czasu. Lot miałam jutro z samego rana, więc położyłam się spać. Rano obudził mnie budzik. Nie cierpiałam wcześnie wstawać, ale nie miałam wyjścia. Zjadłam śniadanie. Ubrałam białą bokserkę i morelową spódniczkę. Na ramiona zarzuciłam kremowy sweterek. Upewniłam się czy mam potrzebne dokumenty i wyszłam z domu. Na lotnisku byłam po kilkunastu minutach. Miałam szczęście, że nie było korków. Zadzwoniłam jeszcze do Sami, aby poinformować, ją gdzie jadę i zapytać o Toma. Komu jak komu, ale jej pomgłam powiedzieć wszytstko. Odprawa nie zajęła dużo czasu, więc miałam jeszcze czas, aby zakupić coś do czytania i picia. Obeszłam wszystkie sklepy, kiedy na monitorze wyświetlił się numer mojego lotu. Od razu udałam się do wejścia na pokład samolotu. Zajęłam swoje miejsce i modliłam się, aby nikt koło mnie nie usiadł. Nie to że jestem mało towarzyska, ale po prostu nie lubię wścibskich ludzi, którzy zasypują mnie stosami pytać. Rozłożyłam wszystkie swoje rzeczy na siedzeniu, ponieważ drzwi od samolotu zostały już zamknięte i mieliśmy już ruszać, kiedy usłyszałam głos jednej ze stewardessy : " Bardzo przepraszamy za minimalne opóźnienie, ale własnie dostaliśmy wiadomość, że jeden pasażer tego samolotu się spóźni, oczekiwany czas czekania to około 10 minut. Jeszcze raz przepraszam ". Świetnie! Nie dość, że musimy na kogoś czekać, to jeszcze napewno usiądze koło mnie, bo to jedyne wolne miejsce. Nawet nie wiem,kiedy minęło to 10 minut i właśnie ktoś wchodził na pokład. Kiedy zobaczyłam Louisa, uśmiechającego się od ucha do ucha myślałam, że uduszę Sam. Miała mu nic nie mówić.
J-Co ty tu robisz ?
L-Lecę ze swoją dziewczyną na wakacje!
J-Po pierwsze lecę sama, a po drugie nie jestem twoją dziewczyną!
L-Nikki daj mi szansę. Nie rozumiesz, że ci nie powiedziałam, bo wiedziałem, że będziesz chciała odejść! A na to nie pozwolę. Kocham Cię nawet nie wiesz jak bardzo!
J-Louis ja muszę ton wszytsko przemyśleć. Dlatego chciałam wyjechać sama. Żeby nikt mi nie przeszkadzał. Jadę na wakację i nic, ani nikt mi ich nie zepsuje.
L-W takim razie jadę z tobą.
J-Rób sobie co chcesz!
Resztę lotu spędziłam słuchając muzyki i nie zwracjac na chłopaka uwagi. Gdy odebrałam bagaże skierowałam się w stronę postoju dla taksówek. Usłyszałam za sobą głos Louisa.
L-Co robisz?
J-Nie widać, jadę do hotelu.
L-Nicol przestańmy się wreszcie sprzeczać. Nie widziałem Cię pięć lat. Nie marnujmy czasu na jakieś bezsensowne kłótnie.
J-Kochanie kto powiedział, że ja się z tobą kłócę. Chcę tylko to wszytsko przemyśleć na spokojnie.
L-Nie ma nad czym myśleć. Ja i tak nie poślubiłbym Mel. Nie kocham jej rozumiesz. Modest naciskało na mnie i musiałem. Zrobiłem to pod przymusem! Proszę cię daj mi szansę. Obiecuję że wszystko się zmieni.
J-Dobrze. Tylko obiecaj mi, że przez te pięć dni oderwiemy się od wszystkiego i spędzimy ten czas RAZEM. Nikt nam tego nie zepsuje.
L-OBIECUJĘ!
Brunet wziął ode mnie walizkę i zapakował ją do jednej z taksówek po czym pojechaliśmy do hotelu. Powiew ciepłego wiatru całkowicie mnie odprężył. Gdy tylko wypakowaliśmy swoje rzeczy ubrałam na siebie strój kąpielowy i poszliśmy na plażę.

Przepraszam, że jest dopiero teraz i taki krótki, ale nie miałam czasu, aby go napisać. Dzisiaj siedziałam 2 godziny ze sztandarem w kościele i pęka mi głowa, do tego jeszcze strasznie dużo nauki. Jutro pojawi się kolejny rozdział. Będzie on na pewno dłuższy. Jeszcze raz przepraszam, że jest on dopiero dzisiaj. Zostawcie po sobie jakiś komentarz. To bardzo motywuje do dalszego pisania. Życzymy miłego weekendu :)

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 48

Wpadliśmy na blondyna w drzwich.
N-Nikki przepraszam was, ale Sami wychodzi dziś ze szpitala i muszę jechać. Zaraz przyjadą rodzice. Dopilnujcie wszystko. Kolacja jest na stole. Dzięki.
Niewet nie zauważyliśmy, kiedy Niall odjechał. Słychać było tylko pisk opon. Weszliśmy do domu i dopracowaliśmy wszystkie szczegóły. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Louis poszedł otworzyć, a ja zdejmowałam jedzenie z ognia. Po chwili ujrzałam w kuchnii Hazzę i Liama. Stanęli i wryli swój wzrok prosto na mnie.
Li-Ale, ale ,ale ....
H-Ni..., Nicol....
J-Też mi was miło widzieć chłopaki.
Louis wyjaśnił im wszystko. Szczerz ich miny mówiły wszystko. Nie dowierzali że Modest może tak zniszczyć im życie. Im miny były niedoocenienia kiedy do kuchni wpadł Tom.
T-Tato chodź zagrać ze mną i z Szaszłykiem w piłkę...
L-Tatooo :O
L-Tak Liaś. Wszyscy mówili, że to ty najszybciej zostaniesz ojcem, a tu proszę NIESPODZIANKA :)
Louis zaczął się śmiać i wyszedł z małym do ogrodu. Chłopcy popędzili zaraz za nimi.
<z perspektywy Sami>
W końcu wychodzę ze szpitala. Przyjaciele odwiedzają mnie codziennie, ale i tak za nimi tęsknię. Dziś, albo jutro mają wpaść nasze mamy, cudownie! Spakowałam ostatnie rzeczy i do Sali wszedł blondyn. Pocałował mnie w policzek i przywitał się z małym. Włożył go do nosidełka. Wziął moją torbę, ja zabrałam małego i poszliśmy po wypis. Podziękowaliśmy pielęgniarce i lekarzowi, i wyszliśmy ze szpitala. Przed nim było mnóstwo paparazzi. Nie chcieliśmy, aby widzieli małego, więc wyszliśmy tylnym wyjściem.
J-W końcu w domu.-uśmiechnęłam się na widok domu.
N-Też tęskniłem.
Blondyn wziął torbę i małego. Zamknęłam auto i poszłam w kierunku moich chłopców. Weszłam do domu i zobaczyłam wszystkich najbliższych.
T-NIEŚPODZIANKA!-krzyknął mały, przybiegł do mnie i mocno się przytulił.
Ni-Tom, daj cioci odpocząć!-krzyknęła Nikki.
J-Nie przesadzaj.-Tom wziął mnie za rękę i zaprowadził do stołu.-Czekaj Tomciu, tylko wezmę Iana, dobrze?
Ma-Posiedź sobie, zjedz. Spokojnie, my się nim zajmiemy.-uśmiechnęła się Maura i razem z moją mamą wzięły małego. Dołączył do nich Alan, który był zachwycony swoim małym siostrzeńcem.
Jadłam pyszną kolację, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
J-Otworzę.
Nie spodziewaliśmy się nikogo. Gdy otworzyłam drzwi, bardzo się ucieszyłam.
J-ANTONIO! Skąd wiedziałeś kiedy wychodzę ze szpitala?!-spytałam witając się z przyjacielem.
A-Chyba wszyscy na całym świecie o tym wiedzą. A poza tym chciałem zobaczyć małego. Mały prezencik.-wręczył mi pudełeczko, w którym były śpioszki.
J-Dziękuję, ale nie trzeba było.-cmoknęłam go w policzek.-Chodź, akurat jemy kolację.
Chłopak niepewnie wszedł i przywitał się z chłopcami.
J-Nikki, to jest Antonio, mój partner. Kiedy zniknęłaś przydzielono mnie do niego.
Ni-Cześć, Nikki, to znaczy Nicol.
A-Antonio.-uścisnęli sobie dłonie i zasiedliśmy znów do stołu.
Po kolacji Niall wziął mnie za rękę i zaprowadził do pokoiku Iana. Gdu do niego weszłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
J-Kochanie, sam to przygotowałeś. Jest przepiękny.


N-Z lekko pomocą Nikki.
Pocałowałam blondyna i wróciliśmy do przyjaciół. Siedzieliśmy przy stole, kiedy wpadli Zayn z Mel.
M-Przepraszamy za spóźnienie.
J-Nic się nie stało wejdźcie. A czemu nie przyjechałaś z Louisem?
M-Sami on zerwał zaręczyny :(
Przytuliłam dziewczynę do siebie. Wiedziałam,  że Louis tak postąpi. Za bardzo kocha Nicol, żeby bez niej żyć. A do tego doszedł jeszcze Tom. Ciesze się, że podjął taką decyzję, bo wiem, że by się męczył.

< z perspektywy Nicol>
Bawiliśmy się z Tomem w ogrodzie, kiedy małemu zachciało się pić. Chciałam z nim iść jednak Louis mnie wyprzedził. Poszłam do przyjaciół.
< z perspektywy Mel>
Staliśmy z Zaynem i Harrym w salonie, kiedy przybiegł do nas mały chłopiec, a zaraz za nim Louis.
T-Tato no chodź szybciej. Pić mi się chce!
Tato? O co w tym chodzi. Widziałam zakłopotanie na twarzy mojego byłego narzyczonego, jak i Zayna. Harry zbytnio się tym nie przejął.
J-Możesz mi to wytłumaczyć :)
L-Co mam ci tłumaczyć. Nikki wróciła a Tom to mój syn. Zresztą nie powinno cię to obchodzić. Nie jesteśmy już narzeczeństwem.
Wypowiedział te słowa, a za nim pojawiła się szczęśliwa Nicol. Przecież mówili, że ona nie żyje. Spieprzyła całe moje życie. Chociaż, że była kiedyś moją przyjaciółką nie daruję jej tego. Zabrała mi coś co było dla mnie najważniejsze!
N-Louis! Narzeczeństwem!

< z perspektywy Lousia>
Wiedziałem, że powienienem powiedzieć Nikki o wszystkim, ale bałem się, że znów odejdzie. Nie chciałem tego.
J-Nicol wytłumaczę ci to tylko daj mi szansę.
N-Loui tu nie ma co tłumaczyć. Miałeś narzeczoną, a ja rozbiłam wasz związek. Nie powinnam była wogóle się pojawiać. Za dużo namieszałam. Mogłam się domyślić, że taki wspaniały facet jak ty znajdzie sobie jakąś dziewczynę. Przepraszam Cię Mel.
Dziewczyna wybiegła z domu, wyszedłem za nią ale jej już nie zobaczyłem. Usłyszałem tylko, wołanie syna.


Co sądzicie o nowym rozdziale? Nie wiem czy jutro coś dodam, bo mam sprawdziany, ale w piątek na pewno pojawi się nowy rozdział :) Jak myślicie, czy Nikki da szansę Louisowi ?





wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 47

L-Tak bardzo za tobą tęskniłem.
J-Ja też nawet nie wiesz jak bardzo :)
L-Nie śpisz?
Pokiwałam przecząco głową, po czy odwróciłam się w stronę chłopaka i wtuliłam się w jego nagi tors.  Czułam sie taka bezpieczna. Tak bardzo go kocham.
< z perspektywy Mel>
Zadzwoniłam po Zayna, który już po kilkunastu minutach zjawił się u mnie.
Z-Ei mała co się stało ? Czemu płaczesz ?
J-Zayn ja już nie mam do niego siły. Było dobrze, a znów mu coś odbiło. Przyszedł do domu zdenerwowany, wykąpał się i wyszedł- zaczęłam płakać. Mulat przytulił mnie i głaskał po głowie. Wypiliśmy herbatę i nawet nie zauważyliśmy, że minęło już tyle czasu. Dochodziła 23, kiedy Zayn oznajmił mi, że już musi iść.
J-Zayn...
Z-Tak ?
J-ZOstań ze mną. Louis nie wróci na noc, a ja sama boję się zostać w tym dużym domu.
Chłopak zdjął kurtkę i poszliśmy oglądać jakieś filmy. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam wtulona w jego ramiona.

< z perspektywy Louisa>
Rano gdy się obudziłem Nikki spała wtulona we mnie. Wpatrywałem się w nią, dopóki nie otworzyła swoich zaspanych powiek.
J-Cześć kochanie-powiedziałem składając czuły pocałunek na jej ustach.
N-Długo już nie śpisz ?
J-Godzinę :)
N-I tak przez godzinę się na mnie wpatrujesz ?
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo do sypialni wpadł Tom.
T-Miałeś spać ze mną, a nie z mamą!
L-Spałem dopiero co przyszłem do mamy.
T-Nie prawda!
Chłopiec wskoczył na łóżko i położył się pomiędzy mną, a moją ukochaną. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Muszę tylko zerwać zareczyny z Mel. Nie kocham jej. Teraz wiem to napewno. Do 12:00 leżeliśmy, po czym zjedliśmy przepyszne śniadanie. Nie miałem u Nicol żadnych ciuchów, więc musiałem pojechać do domu. Dziewczyna miała w tym czasie się przygotować i postanowiliśmy pójść na po południowy spacer. Podjechałem pod dom i zauważyłem, że stoi tam samochód Zayna. Nie spodziewałem się tego, ponieważ mulat nie utrzymywał z Mel zażyłych kontaktów. Wszedłem do holu i zauważyłem Mel robiącą naleśniki oraz mulata, który zchodził w samych bokserkach po schodach.
L-Ooo widzę, że ładnie się tu bezemnie bawicie. To ja nie będę wam przeszkadzał przebiorę się i spadam!
M-Louis, ale to nie tak !
J-Przecież ja nic nie mówię. Rób sobie co chcesz mnie to nie interesuje ! I chciałbym jeszcze dodać, że ślubu nie będzie.
M-ALe jak, przecież....
Zostawiłem zapłakaną Mel i Zayna w holu. Szczerze... nie chcę jej ranić, ale nie mam wyjścia kocham Nikki i chcę z nią być. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i pojechałem po Nikki. Dziewczyna już czekała z Tomem przy bramie. Poszliśmy na spacer do parku. Chłopiec cały czas biegł przodem, a ja z Nicol szliśmy za nim.

< z perspektywy Nicol>
Szliśmy alejkami parku, kiedy Louis złapał moją dłoń. W pierwszym momencie chciałam ją zabrać, ale widziałam, że sprawia mu to przyjemność.
J-Louis nie powinniśmy :)
L-Chcę tylko stworzyć Tomowi normalną rodzinę. Chcę być blisko was. Kocham cię :)
J-Ale ja nie wiem czy mogę.... jeżeli Modest zerwie z wami umowę ?
L-Mnie to nie obchodzi... Chcę być z tobą... Chcę z tobą zamieszkać.
Nie czekałam na więcej pocałowałam chłopaka. Już po chwili stał przy nas Tom i pociągnął nas za ręcę w stronę placu zabaw. Siedziałam na ławce  i podziwiałam dwóch najwspanialszych mężczyzn w moim życiu, kiedy zadzwonił do mnie telefon.
-Nikki. Sprawa życia i śmierci!
-Co się stało Niall?
-Sami jutro wychodzi ze szpitala z Ianem i muszę urządzić pokoik dla dziecka, a kompletnie nie mam o niczym pojęcia... Pomożesz ?
-Jasne. Jestem w parku to za jakieś 10 minut będę czekała u siebie.
Podałam chłopakowi adres i poinformowałem o wszystkim Louisa. Chłopak został z Tomem na placu zabaw, a ja popędziłam na pomoc Niallowi. Gdy dobiegłam na wskazane miejsce podjechał Niall. Wsiadłam do samochodu, przywitałam się z blondynem i pojechaliśmy do sklepu moblowego. Uwineliśmy się z tym bardzo szybko, bo po 2 godzinach mieliśmy zakupione wszystko łącznie z ciuszkami i innymi pierdołami. Chłopak odwiózł mnie do domu i zaprosił na kolację razem z Louisem i Tomem.  Pożegnałam się z blondynem i poszłam w stornę drzwi. Gdy weszłam do domu nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wszedzie porozwalane zabawki, w kuchni bałagan, a z góry dochodziły śmiech chłopaków.
J-Louiiiisss -wydarłam się jak tylko mogłam :)
Już po chwili chłopak był razem z Tomem na dole. Stali i uśmiechali się pod nosem.
J-Możecie mi wytłumaczyć co to za bałagan.
T-No bo my z tatusiem się bawiliśmy.
J-No ja widzę! A teraz obydwoje ładnie to posprzątacie, ja w tym czasie wezmę prysznic i przyszykuję się na kolację, na którą zaprosił nas Niall !
Louis i Tom od razu wzięli się za sprzatanie, a ja poszłam do łazienki się odprężyć. Po długiej kąpieli przyszedł czas na wybieranie ciuchów. Zawsze miałam z tym problem. Gdy chłopcy usłyszeli, że wyszłam z łazienki przybiegli do sypialni i rzucili się na łóżko. Jeden przez drugiego zaczęłi krzyczeć ,, weź tą,, ,, nie weź tą drugą,,. Nie wytrzymałam tego :)
J-Ciiiszzzaaaa :)
Usiedli grzecznie na łóźku i zaczęli się śmiać. Mieli ze sobą tego wspólnego. Tom był tak podobny do
Louisa. Jak i charakterem, tak i wyglądem. Po długim namyśle wybrałam koronkową sukienkę oraz czarne szpilki. Zrobiłam lekki make-up, a gdy wyszłam chłopcy stali gotowi na baczność. Muszę powiedzieć, że
Louis ma dobry wpływ na małego. Louis wziął Toma na ręce i poszliśmy do samochodu. Już po 30 minutach byliśmy pod domem Nialla i Sami.


Przepraszam was, że taki krótki, ale nie mam dzisiaj za bardzo czasu, ponieważ jutro szkoła. Dziękujemy za tak ciepłe komentarze i liczymy, że będzie ich więcej. Dodawajcie blog do obserwowanych :) Myślę, że jutro pojawi się kolejny rozdział :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 46

Piłam herbatę, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo więc z niechęcią poszłam je otworzyć. Zobaczyłam Louisa.
L-Tom śpi?
Pokiwałam twierdząco głową i nie zdążyłam nic powiedzieć, bo chłopak wpił się w moje usta. Od tak dawna na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Przez te wszystkie lata chciałam znów czuć smak jego ust, jego dotyk. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu na kanapę. Nie przerywał pocałunku. Zaczęłam ściągać jego kurtkę, kiedy usłyszałam dżwięk mojego telefonu.
J-Póść, a jak to coś ważnego:)
L-Co jest ważniejszego ode mnie.
J-Nic, ale jeśli to Niall. Obiecuję, że do tego wrócimy.
Wysunęłam się spod chłopaka i pobiegłam do holu, gdzie leżał telefon. Pospiesznym ruchem odblokowałam klawiaturę i odebrałam połączenie...
-Nicol, Sami urodziła :)
-Jejku to gratulację. Jeśli będę miała z kim zostawić Toma to zaraz do was przyjadę.
-Czekamy, a i pozdrów Louisa:)
-Skąd wiesz :)
-Słodka tajemnica, i przepraszam,  że wam przerwałem :)
Zaczęłam się śmiać. I wróciłam do chłopaka.
J-Niall został ojcem :)
L-Jak chcesz to jedź ja zajmę się Tomem.
J-Naprawdę ?
L-Przecież to również mój syn. Nie zapominaj o tym. Możesz wziąć mój samochód.
Ucałowałam chłopaka i wybiegłam z domu.
< z perspektywy Sami>
Po kilku godzinach męczarni usłyszałam płacz naszego maluszka. Gdy przewieźli mnie na salę poporodową od razu w drzwiach zobaczyłam uradowanego Nialla. Chłopak podszedł do nas i zaczął szmerać małego po
policzkach.
N-Jak mu damy na imię ?
J-Może Ian ?
N-Jak ślicznie :) A tak w ogóle to chyba Louis i Nikki się pogodzili :)
J-Ale Mel ?
N-No właśnie Mel. Nikki  wie, że Louis z nią był ?
Rozmawialiśmy tak dłuższą chwilę ciesząc się sobą, kiedy wpadła Nicol. Dziewczyna podeszła do nas i pogratulowała nam potomka. Dziewczyna była w dużo lepszym humorze niż wcześniej. Myślę, że blondyn miał rację.

< z perspektywy Louisa>
Kiedy pocałowałem Nikki znów poczułem się swobodnie. Zawsze kiedy całowałem Mel byłem spięty. Siedziałem w salonie oglądając mecz, kiedy podszedł do mnie Tom.
T-Gdzie mamusia ?
J-Zaraz powinna do nas wrócić.
T-A przecytasz mi bajkę?
Gdy chłopiec się do mnie przytulił na mojej twaarzy pojawił się mimowolny  uśmiech. Wziąłem go na ręce i poszliśmy do jego pokoju. Nie był on za duży, ale bardzo przytulny. Chłopiec podszedł do półki na której leżały stosy książek i komiksów. Wybrał jakąś książkę, po czy wybiegł z pokoju.
J-Ei Tomie a ty dokąd?
T-No jak to będę spał z tobą i mamą na dole.
Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem za chłopcem. Ułożyliśmy się wygodnie na sofie i zacząłem czytać małemu bajkę. Po chwili spaliśmy już obydwoje.

< z perspektywy Nicol>
Niall odwiózł mnie pod sam dom. Kiedy weszłam do domu i zobaczyłam śpiącego Toma wtulonego w Louisa, który również spał z moich oczu zaczęły spływać łzy. Źle postąpiłam zabierając mu ojca. Nie chciałam ich budzić więc przykryłam ich tylko kocem i poszłam do sypialni. Wyjęła z szafki piżamę i skierowałam się w stronę łazienki. Po szybkiej kąpieli położyłam się spać. Długo nie mogłam usnąć. Leżałam dłuższą chwilę, kiedy usłyszałam jak drzwi do sypialni się otwierają. W pierwszej chwili myślałam, że to Tom, ale zobaczyłam sylwetkę Louisa. Chłopak położył się obok mnie i zaczał gładzić mój policzek swoją dłonią.
L-Tak bardzo za tobą tęskniłem.




Przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale zbytnio nie miałam czasu go napisać. Dziękujemy za tyle komentarzy.  Chciałabym też dodać, że jeśli macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach. Jeśli nam się spodobają to je wykorzystamy. Kolejny rozdział pojawi się jutro. Komentujcie i dodawajcie blog do obserwowanych :)

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 45

< z perspektywy Nicol>
Sami zawieźli na porodówkę. Blondyn się uparł, że będzie przy porodzie i nawet krzyki Sam na niego nie zadziałały. Był silny dopóki nie dostał do rąk fartucha. Wtedy chłopak zemdlał. Lekarze zabrali go na izbę przyjęć, a my z Louisem zostaliśmy na korytarzu.
L-Możesz mi to wszystko teraz wyjaśnić.
Opowiedziałam wszystko od początku, aż do końca. Chłopak był strasznie zły. Wstał i zostawił mnie i Toma samego. Czekałam z chłopcem, na jakiekolwiek wieści o Sami. Po godzinie dołączył do mnie blondyn, a Louis nie wrócił.
N-Jedź do domu. Tom jest zmęczony. Nie ma sensu, abyście tu siedzieli. Jak czegoś się dowiem to od razu zadzwonie.
Ucałowałam chłopaka w policzek i wyszliśmy ze szpitala. Chciałam zadzwonić po taxi kiedy usłyszałam znajomy mi głos.
L-Ja was zawiozę...
J-Poradzimy sobie...
L-Wiem, ale chcę odwieźć was do domu. Czy to tak dużo. Pozwól mi chociaż na to...
Już po chwili siedzieliśmy u Louisa w samochodzie. Mały od razu zasnął, a my mieliśmy chwilę, aby poważnie porozmawiać.
L-Co teraz będzie? Jak ty sobie to wyobrażasz ?
J-Nie liczę na to, że pokochasz Toma i bedziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę...  Wiem, że powinnam była ci o tym powiedzieć, że masz syna, ale nie mogłam. Nie chciałam aby twoje marzenia legły w gruzach...  Chyba będzie lepiej jeśli po prostu o nas zapomnisz. Ja sobie poradzę... gorzej będzie z Tomem, ale to mądry chłopiec.
L-Czy ty słyszysz co ty mówisz! Ja nigdy nie przestałem cię kochać! A Toma jest moim synem i odkąd się dowiedziałem, że go mam jestem szczęśliwy ! I nie pozwolę wam odejść zrozumiałaś...
J-Louis, ale ty masz narzeczoną!
L-Mam, ale to nie skreśla tego, że nie mogę mieć syna.
Droga zleciała nam bardzo szybko. Wzięłam śpiącego Toma na ręce i udałam się w stronę drzwi naszego apartamentu. Łzy spływały po moich policzkach. Dopiero teraz dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiła. Skrzywdziłam najbliższe mi osoby. Toma pozbawiłam ojca, na którego tak bardzo zasługiwał. Od razu położyłam chłopca spać, a ja poszłam do kuchni ugotować coś na kolacje.
<  z perspektywy Louisa>
Gdy wszedłem do domu podbiegła do mnie Mel, która chciała mnie pocałwać, jednak ją od siebie odepchnąłem. Wiem, że skrzywdzę tę dziewczynę, ale nie mogę ukrywać, że jej nie kocham. Teraz kiedy pojawiła się Nikki i Tom jestem pewny, że jej nie kocham. Pobiegłem do siebie na górę i zamykając drzwi na klucz udałem się pod prysznic.

< z perspektywy Mel>
Usłyszałam trzaśniecie drzwi, wiec udałam sie do holu, aby przywitać się z Louisem. Jego reakcja strasznie mnie zdziwiła. Nie wiedziałam co sie stało. Zadzwoniłam do Sam jednak ta nie odbierała, kolejny telefon wykonałam do Nialla. Chłopak po trzech sygnałach odebrał, jednak nie wiedział, albo nie chciał powiedzieć co stało się Louisowi. Trudno. Zakończyłam rozowę i powróciłam do poprzedniej czynności. Po kilkunastu minutach usłyszałam jak chłopak zbiega ze schodów.
J-Gdzie się znów wybierasz? Przygotowałam kolację. Myślałam że zjemy ją razem.
L-To źle myślałaś. Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. I proszę cię nie dzwoń na telefon, bo i tak nie odbiore.
Trzasnął drzwiami i odjechał. Zaczęłam płakać. Było dobrze i znów musiało się coś zchrzanić. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wybrałam numer Zayna. On zawsze potrafił mnie pocieszyć w trudnych sytuacjach.


Co myślicie o nowym rozdziale. Chciałybyśmy podziękować za tyle wejść i komentarzy. Jutro pojawią się kolejne rozdziały. A teraz takie małe życzonka od nas :
Życzymy dużo szczęścia, spełnienia najskrytszych marzeń, poznania swoich idolów i wszystkiego naj... 

Rozdział 44


-Sami... Mogłybyśmy się spotkać proszę...
-Nicol, ale przecież...
-Wszystko ci wyjaśnie tylko daj mi szansę. Dzisiaj o 14 w kawiarni gdzie zawsze chodziłysmy na kawę. Nie mów nic chłopcom
Nie mogłam w to uwierzyć. Nicol żyje. ALe jak przecież mówili, że nikt nie przeżył, był pogrzeb. Do godziny 13 krzątałam sie po domu i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Niall dzwonił parę razy, ale nie odbierałam. Bałam sie że coś wyczuje. Dzisiaj miał razem z Louisem jechać wybierać wózek dla naszego  synka. Po godzinie 13 zaczęłam się szykować. Nałożyłam leginsy oraz luźny sweterek. Dochodziła 13:30 kiedy wsiadłam w samochód i pojechałam do kawiarni, w której miałam się spotkać z przyjaciółką.
Zauważyłam Nikki, jak siedzi przy jednym ze stolików, na kolanach trzymając synka. Chłopiec był bardzo podobny do Louisa. Ucieszyłam się na widok przyjaciółki. Podeszłam do stolika i przywitałam się z dziewczyną. Chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Mały

biegał gdzieś koło stolików, a my z Nikki rozmawiałyśmy o tym co wydarzyło się w ciągu tych 5 lat.
< z perspektywy Nicol>
Nie mogłam już dłużej ukrywać przed Sami, że nie żyję. Dziwie się mamie, że potrafiła utrzymać to wszystko w tajemnicy.
J-Tom idź się pobaw ja muszę chwilę porozmawiać z ciocią.
T-Dobze mamusiu- chłopczyk sie uśmiechnął.
S-Nikki proszę cię wyjaśnij mi to wszystsko.
N-Modest kazało mi zostawić Louisa. Nie wiem jakim cudem, ale dowiedzieli się o ciąży. Powiedzieli, że jeśli nie zniknę z życia chłopców to zerwą z nimi kontrakt i zespół się rozpadnie. I wtedy kiedy miałam lecieł do Doncaster, Modest dał mi bilety do Liverpoolu. Mieszkałam tam przez jakiś czas. Byłam parę razy w Londynie i Louis mnie widział. Tak bardzo  was przepraszam. Nie powinnam była tak postąpić. WIem że was bardzo skrzywdziłam.
S-ALe dlaczego się nie odezwałaś do mnie. Przecież nie powiedziałabym nic chłopcom.
< z perspektywy Nialla>
Kupiliśmy z Louisem przepiękny wózek do mojego maluszka. Nie mogłem się doczekać kiedy wezmę go do ręki. Wracaliśmy do domu, kiedy zauważyłem Sami siedzącą w kawiarni z dziewczyną podobną do Nikki. Postanowiliśmy ruszyć w ich stronę.

< z perspektywy Louisa>
Idąc z Niallem myślałem o tym, że to ja mogłem 4 lata temu zostać ojcem. Chociaż zaręczyłem się z Mel to i tak nie czułem do niej tego co czułem do Nikki. Ona jest niezastąpiona. przechodziliśmy koło kawiarni, kiedy Niall zauważył Sam. Siedziała ona z dziewczyną bardzo podobną do Nicol.
J-Niall spójrz Nicol.
N-Louis znów zaczynasz.
Szliśmy dalej w stronę dziewczyn, kiedy podbiegł do nich mały chłopiec.
T-Mamo zobac to tata- krzyknął w stronę brunetki.
Wtedy już byłem pewny, że to Nicol. Dziewczyny odwróciły się w naszą stronę. Były strasznie wystraszone
.
< z perspektywy Nicol>
Kiedy Tom krzyknął odwróciłyśmy się do tyłu. Ujrzałam Louisa i Nialla. Chłopcy byli nieco zdziwieni.
L-Ni.. Nic.. Nicol...
J-Louis
L-Jak mogłaś!
J-Ja ci to wszystsko wytłumaczę. Proszę nie przekreślaj mnie.
L-To jest mój syn tak ?- po jego policzkach spływały łazy.
J-Tak ... Tom :)
Louis podszedł do chłopca.
L-Cześć jestem Louis.n Twój tato.. Tom był zdezorientowany. Nie wiedział co zrobić, ale już po chwili wtulił się w Louisa.
S-Boże Niall !- dziewczyna chwyciła blondyna za rękę.
N-Co się dzieje? -zaczął panikować.

< z perspektywy Sami>
Poczułam silny ból. Chwyciłam Nialla za rękę. Wiedziałam, że to już czas.
N-Sami co się dzieje?
S-Niall to już czas. Ja rodzę.
T-Mamuś, a czy ciocia kocha to co ma w środku?- przerwał chłopiec.
N-Tom nie teraz!
T-No, ale kocha!
L-Kocha- odpowiedział mu Lou.
T-To dlaczego to zjadła!
Wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Niall wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala.


I co myślicie o powrocie Nicol ? Czy ona i Louis mogą stworzyć jeszcze szczęśliwą rodzinę... A co z Mel... Wszytskiego dowiecie się w swoim czasie :)

Rozdział 43

Noc poślubna była wspaniała. Gdy rano się obudziłam blondyna nie było. Po chwili wleciał do pokoju w całą tacką naleśników.
N-Śniadanie dla mojej kochanej żony...
Dałam mu całusa i zaczęliśmy konsumować danie.

< z perspektywy Louisa>
Rano gdy się obudziłem Mel jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, więc zeszłem na dół. Zrobiłem sobie śniadanie i poszedłem do salonu.  W mediach nie było innego tematu tylko ślub Nialla. Zjadłem kanapki i podeszłem do szafki w której trzymałem zdjęcie moje i Nikki. Usiadłem na sofie i zacząłem wspominać nasze słodkie kłótnie i pocałunki na zgodę. Zawsze robiła takie słodkie miny. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Za każdym razem, gdy całowałem się z Mel miałem wrażenie jakbym ją zdradzał. Mówiłem to wszystko Sami, ale ta mówiła, że to po pewnym czasie mi minie. Minęły cztery lata, a ja nadal nie potrafie o niej zapomnieć. Czuję jakby była gdzieś blisko. 

< z perspektywy Mel>
Chciałam przytulić się do Louisa, ale go nie było. Przetarłam zaspane oczy i zeszłam na dół zobaczyć co robi. Chłopak siedział w salonie. Trzymał coś w ręce, ale gdy mnie usłyszał schował za siebie. Domyśliłam się, że było to zdjęcie Nicol.
J-Męczysz się ze mną prawda?
L-Nie mów tak ! Kocham cię, ale nie mogę tak poprostu o niej zapomnieć. Była dla mnie naprawdę ważna.
J-Louis ja też cię kocham, ale powoli zaczynam się tym dusić. Za każdym razem, kiedy dochodzi między nami do czegoś więcej, ty mnie odpychasz i zostawiasz jak bym była jakimś intruzem. Rozumiem, że ją kochałeś, ale ona już nie wróci.
L-Wiem, przepraszam cię za to kochanie. Postaram się zmienić. Co ty na to może wyjdziemy dzisiaj razem na jakąś kolację ?
Ucałowałam chłopaka i wstałam, aby zrobić sobie coś do jedzenia.Dzień minął nam jak zawsze. Siedzieliśmy przed telewizorem oglądając filmy. Dochodziła 18, kiedy poszłam się na górę szykować. Wzięłam zimny

prysznic. Zrobiłam delikatny make-up, a włosy podkręciłam lokówką. Nałożyłam kremową sukienkę oraz buty w tym samym kolorze. O 19 byłam gotowa. Louis czekał już gotowy w salonie.
L-Ślicznie wyglądasz :)
Uśmiechnęłam się do chłopaka i delikanie musnęłam jego policzek. Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Czułam się naprawdę wspaniale. Dobrze, że wreszcie wyznałam mu prawdę. Myślę, że chłopak postara się jakoś zapomnieć o Nikki. Louis zaprowadził mnie do restauracji. Byliśmy tam tylko my. Stolik przystrojony był różami. Stał na nim schłodzony szampan. Zamówiliśmy coś do jedzenia. Było cudnie... Wreszcie spędziliśmy trochę czasu sami. W pewnym momencie chłopak wstał od stołu i uklęknął przede mną. Z moich oczu zaczęły spływać pojedyńcze łzy szczęścia. Wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
L-Wiem, że nie zachowywałem się wobec ciebie najlepiej, ale daj mi drugą szansę... Mel zgodziłąbyś się zostać moją żoną?
J-Pewnie, że tak głuptasie.
Chłopak nałożył mi prześliczny pierścionek i złożył na mych ustach subtelny pocałunek.


*9 miesięcy później*
< z perspektywy Sami>
Czuje się jak jakiś słoń. Już niedługo zostaniemy z Niallem rodzicami. Louis stanął wszercie na nogi i tworzą z Mel naprawde udaną parę. Za kilka miesięcy mają wziąć ślub. Jak co dzień rano wstałam z bólem pleców. Cóż maluch daje popalić. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie pomoc przyjaciół. Zeszłam na dół zrobić sobie coś do picia, kiedy zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Niall, ale gdy odebrałam całkowicie mnie zamurowało.


Jak myślicie kto zadzwoni do Sami ? Czy to będzie miało jakiś wpływ na dalsze losy bohaterów? Piszcie w komentarzach co o ty sądzicie :) I chce jeszcze dodać, że nie kończymy opowiadania. Zdradzę wam też, że Louis i Nicol się jeszcze spotkają, ale czy w tym świecie ?

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 42

Po 15 minutach byliśmy już przed uczelnią. Pożegnałam się z Louisem i kierowałam się w stronę sali, gdzie miały odbyć się wykłady. Na korytarzach było pełno studentów. Mogłam się z tym liczyć, w końcu to Londyn. Szłam korytarzem kiedy wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
Dz-Ojejku tak bardzo cię przepraszam. Ostatnio jestem taka zakręcona-powiedziała zbierając zeszysty które wyleciały jej z rąk.
J-Nic się nie stało. Każdemu może się zdarzyć.
Dz- Samanta ?
J-Melanie! Jejku kochana co ty tu robisz?
M-Właśnie zaczynam tu studiować. A ty ?
J-Ja też!
Melanie była naszą przyjaciółką. Moją i Nicoli. Trzy lata temu wyjechała do Angli z rodzicami. Od tamtego czasu kontakt się urwał. Opowiedziałam wszystko dziewczynie jak się tu znalazłam. Okazało się, że jesteśmy nawet w tej samej grupie. Po cztero godzinnych wykładach zaprosiłam dziewczynę do siebie. Musiałyśmy jakoś nadrobić ten stracony czas. Gdy zaszłyśmy do domu moim oczom ukazał się istny bałagan. Kartony od pizzy porozwalane po podłodzę, a z salonu dochodziły głosy chłopców. Myślałam, że uduszę ich na miejscu. Bez chwili zastanowienia wydarłam się na cały dom a już po chwili dwójka stała w przedpokoju.
N-O kochanie już wróciłaś. Co tak szybko?
J-Niall możesz mi wytłumaczyć ten syf. Wczoraj już to przerabialiśmy. Mieliście skończyć z tymi fastfoodami i co ?
L-To moja wina. Ja go do tego namówiłem.
J-Ale on ma swój mózg! A tak właściwie to chciałabym wam przedstawić Mel.
Chłopcy wyszczerzyli swoje zęby i przywitali się z brunetką. Wygoniłam ich do sprzątania, a my udałyśmy się do kuchni na kawę. Rozmawialiśmy dobrą godzinę, dopóki do domu nie wpadli Zayn z Harrym.
H-Chłopaki mam dla was świetną wiadomość!
L-Co znów? Czyżby znów jakaś czterdziestolatka dała ci swój numer?
H-Oj teraz bedziesz mi to do konca życia wypominał ?
Z-Nie słuchajcie. Dzwonili do nas z wytwórni i chcą nakręcić o nas film.
N-To wspaniale.
H-No :) Ale jesteśmy tu też z innego powodu. Trochę zgłodnieliśmy, a Sam napewno coś dobrego upichciła.
N-W kuchni napewno coś znajdziecie.
Już po chwili podlecieli do mnie chłopcy i dali całusa na powitanie. Zayn stanął przy blacie i uważnie przypatrywał się Mel.

< z perspektywy Zayna>
Gdy wpadłem do kuchni zobaczyłem w niej Sami i dziewczynę, która kogoś mi przypominała. Oparłem się o blat i uważnie jej się przypatrywałem.
J-Mel to ty ?
M-Zayn ?
Dziewczyna wstała z krzesła i podbiegła do mnie. Przutuliłem ją do siebie. Z Mel znaliśmy się od kiedy pamiętam. Mieszkaliśmy obok siebie, ale kiedy zmarła jej babcia dziewczyna razem z rodzicami wróciła do Polski, skąd pochodziła. Próbowałem ją pare razy odszukać, jednak nie uzyskałem od niej jakiejkolwiek odpowiedzi. Usieldliśmy wszyscy przy stole i siedzieliśmy tak do późnego wieczora. 

< z perspektywy Louisa>
Wydawało mi się jakbym się znał z Mel od dawna. Dzieczyna była naprawdę prze urocza. Widziałem po minach Nialla, że coś kombinuje, ale postanowiłem się nie wypytywać. Oglądaliśmy razem filmy do 3 w nocy, po czym Mel stwierdziła, że musi już uciekać. Zaproponowałem dziewczynie, że ją odwiozę. Nie wiem czemu, ale bardzo przypominała mi Nicol.

< z perspektywy Sami>
Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy z Niallem spać. Nie czekaliśmy, aż Louis wróci. Chłopak ostatnio stanął na nogi. Myślę, że terapeuta był dobrym pomysłem. Rano obudził mnie budzik, którego zapomniałam wyłączyć. Chciałam przytulić się do Nialla, ale go nie było. Zastałam karteczkę „Kochanie, przestawiłem budzik, bo o 12 wpadną dziewczyny i zabierają Cię na zakupy! Kocham xxx”. No to świetnie. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do Nialla. Dowiedziałam się, że jest u chłopców, bo zaraz udzielają jakiegoś wywiadu. Otworzyłam drzwi do sypialni i powitał mnie Szaszłyk. Poczłapałam do kuchni i zjadłam śniadanie.

Wróciłam do pokoju, wzięłam ciuchy i ruszyłam w stronę łazienki. Ubrałam się w białą bluzkę na ramiączka i spódniczkę w panterkę. Włosy wyprostowałam i lekko natapirowałam. Makijaż zrobiłam lekki. Spakowałam torebkę i usłyszałam dzwonek do drzwi.
D-Sami, to my! Idziemy?!-krzyknęła brunetka.
J-Już, już.
Zamknęłam dom i poszłyśmy do centrum. Doszłyśmy po niecałej godzinie. Chodziłyśmy po sklepach dobrą godzinę, ale zgłodniałyśmy. Zjadłyśmy frytki w Mc’u i ruszyłyśmy dalej.
…5 godzin później…
Zmęczone i obkupione wróciłyśmy do domu. Zaprosiłam dziewczyny na kawę. Otworzyłam drzwi. W domu było bardzo ciemno, aż za ciemno. Zostawiłam torby w przedpokoju i otworzyłam drzwi do salonu. Dziewczyny się uśmiechały, wiedziały co się święci. Na podłodze były porozrzucane płatki róż i świeczki, które wyznaczały trasę.
J-Dziewczyny, o co tu chodzi?
M- Pójdziesz, to się przekonasz.-Mel jak zwykle mi pomogła.
Przeszłam cały dom. Na tarasie zobaczyłam pięknie przystrojony stolik. Wyszłam na zewnątrz. Poczułam dłonie na biodrach.
J-Zrobiłeś to specjalnie.-zaśmiałam się, całując blondyna.
N-W pewnym sensie tak, ale musiałem jakoś odwrócić Twoją uwagę. Posłuchaj, zrobiłem to bo….-uklęknął.- Bo chciałbym zapytać, czy zostałabyś moją żoną, piękną panią Horan?-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
J-Oczywiście, że tak!- Niall wstał i mocno mnie przytulił. Chłopcy wraz z dziewczynami wyszli z domu i zaczęli skakać wokół nas. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, chłopak włożył mi na palec, piękny pierścionek.

* kilka lat później*
< z perspektywy Louisa>
M-Kochanie pospiesz się, bo zaraz się spóźnimy, a Sam prosiła, żebyśmy byli szybciej!-usłyszałem głos mojej ukochanej.
Dzisiaj mija rok od kiedy jesteśmy z Mel parą. Co prawda nie czuję do niej tego samego co czułem do Nicol, bo ona była i będzie nie zastąpiona, ale musiałem jakoś żyć bez niej. Dzięki namowom chłopców postanowiłem dać nam szansę i tak wyszło, że razem zamieszkaliśmy. Gdy zeszłem na dół zobaczyłem Mel ubraną w prześliczną kremową sukienkę. Dziewczyna wyglądała w niej olśniewająco. Było mi ciężko, ponieważ wiem, że dzieczyny marzyły o podwójnym ślubie, ale Nikki niestety się go nie doczekała. Dokonaliśmy ostatnich poprawek, wzieliśmy z wazonu bukiet kwiatów i ruszyliśmy w stronę domu państawa młodych.

<z perspektywy Sami>
Dziś mój wielki dzień. Strasznie się denerwuję. Marzyłyśmy z Nikki o wspólnym ślubie, ale jej już nie ma. Przy łóżku stoi nasz wspólne zdjęcie. Zawsze przed snem patrzę na nie i cichutko łkam. Tak bardzo mi jej brakuje, chodź minęły już 4 lata.
Stałam przed lustrem w pięknej, śnieżnobiałej sukni sięgającej do ziemi, białym, długim welonem z piękną fryzurą i makijażem. Brakowało mi tylko jej. Z moich wspomnień wyrwało mnie pukani do drzwi, w których zobaczyłam Alana.
A-Sami, już czas.-uśmiechnął się.
J-Już zaraz zejdę.-powiedziałam cicho. Łzy cisnęły mi się do oczu.
A-Ej, co jest?
J-Brakuje mi jej. Wiem, że minęło tyle czasu, ale nadal nie mogę przestać. Kiedy patrzę na nasze zdjęcie wszystko wraca. Nie zdążyłam jej wszystkiego powiedzieć.
A-Nam też, ale musimy jakoś z tym żyć. Ona zawsze jest z nami, tutaj.-pokazał na serce.-A teraz chodź, wszyscy czekają.
Złapałam Alana pod ramię i powoli udaliśmy się na dół. Chłopak pomógł mi zejść ze schodów. Moi rodzice wraz z rodzicami Nialla stali koło drzwi, zaraz koło nich chłopcy, Danielle, Gabi oraz Mel. Louis poprawiał jeszcze garnitur blondyna.
N-Och Louis! Już jest dobrze!-krzyknął na niego, na co wszyscy się zaśmiali. Louis denerwował się bardziej niż Nialler. Irlandczyk odwrócił się w moją stronę i posłał najcudowniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek

widziałam.
Rodzice dali nam błogosławieństwo i ruszyliśmy do kościoła. Oczywiście wszędzie było pełno paparazzi. Nawet w tak ważny dzień, nie potrafią dać nam spokoju.
Msza, jak to msza. Nic ciekawego się nie działo. Przyszedł moment, na który czekałam od lat.
K; Czy Ty, Niallu, bierzesz tę oto Samanthę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
N; Tak.
K; Czy Ty, Samantho, bierzesz sobie tego oto Nialla za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
J; Tak.
K; Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.

Nie zwracając uwagi na nic, blondyn wpił się w moje usta, a wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i bić brawo. Oderwaliśmy się od siebie i mocno przytuliliśmy. Wyszliśmy z kościoła, zostaliśmy obrzuceni ryżem i drobniakami. Najmłodsi oraz chłopcy (którzy nigdy nie dorosną) pomogli zbierać nam monety. Przyjęliśmy gratulacje i udaliśmy się na przyjęcie.
Chłopcy zaśpiewali nam „Moments” podczas pierwszego tańca. Zabawa była świetna. Był to najwspanialszy dzień w moim życiu.

Rozdział 41


<z perspektywy Sami>
Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy ujrzałam pierścionek na palcu Nikki. Po cichutku im pogratulowałam. Wróciłam na miejsce.
N-Kochanie, mam dla Ciebie niespodziankę.-powiedział podekscytowany.
J-Jaką?
N-No niespodzianka! Jutro o 10 będę po Ciebie.
Reszta wieczoru minęła w bardzo miłej atmosferze. Louis i  Nicol szybko zwinęli się do siebie. Zaraz po nich, Nialler odwiózł mnie. Wcześniej Alan oznajmił mi, że zostaje na noc u Gabi. Cieszyłam się, że w końcu znalazł odpowiednią dziewczynę. Blondynka jest cudowna, świetnie się dogadujemy.
J-Kochanie, może zostaniesz na noc? Alana nie ma, a nie lubię być sama.-zrobiłam smutną minę.
N-No jasne, ale nie wziąłem żadnych rzeczy. To może skoczymy jeszcze szybko co?
J-No ok.
Wróciliśmy do domu chłopców. Zostałam w aucie, a blondyn szybko się uwinął.
Wzięłam ciuchy i poszłam pod prysznic, a Niall w tym czasie robił kolację. Odświeżona zeszłam na dół, gdzie na stole stał cały talerz kanapek i gorąca herbatka.
J-Zgłupiałeś! Kto to wszystko zje?
N-No ja. Złość piękności szkodzi, kochana.
J-Nie bądź taki do przodu!
N-Tak, tak, bo mi tyłu zabraknie.-powiedział pchając kolejną kanapkę do ust.
Z trudem zostawił mi dwie kanapki i poszedł się kąpać. Od razu zasnęliśmy.
Nastał ranek. Promienie słońca gładziły moją twarz. Miło mi się leżało i nie miałam zamiaru otwierać oczu, lecz do pokoju wpadł Irlandczyk.
N-Kochanie, wstawaj. Zaraz musimy jechać.-pocałował mnie w policzek i postawił tackę z jedzeniem na szafce nocnej.
J-Tak fajnie mi się leżało, dlaczego mi przerwałeś?
N-Bo nie mogę się doczekać, jak zareagujesz na moją niespodziankę!
J-Dobra, już dobra.-wspólnie zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrać.
 Założyłam kremową bluzkę, ciemne jeansy, czarną ramoneskę i czarne vansy, do tego kremową torebkę. Wsiedliśmy do samochodu i chłopak zawiązał mi oczy, czarną chustką. Jechaliśmy niecałe 15 minut. Chłopak pomógł mi wysiąść z auta i moim oczom ukazał się piękny, duży dom.
J-Ale..
N-Żadnego ale! Chce, żebyś ze mną zamieszkała w tym domu.-wskazał ręką na dom.-Co Ty na to?
J-Jeju, Niall, no jasne, że tak!-rzuciłam się mu na szyję.
N-Może wejdziemy zobaczyć?
J-A no tak! Chodźmy.
Weszliśmy na podwórko. Zza rogu wybiegł duży owczarek niemiecki.
J-Aaaaaaa! Nialll weź go ode mnie!-wystraszyłam się.
N-Haha. Mój SZASZŁYCZEK! Nie bój się go, popatrz jaki słodziutki!
J-Nazwałeś psa SZASZŁYCZEK?-spytałam zdziwiona.
N-No tak.Głodny byłem! Widzisz w tym coś złego?
J-Haha, nie no coś Ty. Nie ugryzie mnie?
N-Nie.
Niepewnie pogłaskałam psa. Zaczął merdać ogonem. Kiedy już oswoiłam się z nim, ruszyliśmy w stronę domu. Nialler oprowadził mnie po nim. Był cudowny. Piękna duża sypialnia dla nas. Kilka pokoi gościnnych. Duża kuchnia. Trzy łazienki.
J-Niall, on jest cudowny! Dziękuje.
N-Nie masz za co! Jest tu dużo miejsca na naszą gromadkę dzieci!-zaczął tańczyć, ten swój irlandzki taniec.
J-Co powiedziałeś?-lekko się zaśmiałam.
N-Nie nic.
Włączył radio, a tam : „Wielka katastrofa! Samolot lecący dziś o 12:00 do Doncaster, rozbił się tuż po starcie. Pracownicy lotniska mówią, że właśnie w tym samolocie znajdowała się dziewczyna, członka znanego na całym świecie boysbandu One Direction, Louisa Tomlinsona! Jeśli dowiemy się czegoś jeszcze, będziemy informować was na bieżąco!”
Moje oczy były zaszklone. Chłopak stał zdezorientowany. Po chwili pobiegliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę lotniska. Blondyn jechał wyjątkowo bardzo szybko. Kilka razy przejechał na czerwonym świetle i nie stosował przepisów, lecz to się teraz dla nas nie liczyło.
W budynku panowało zamieszanie, policja nie chciała nikogo wpuścić. Nas również.
J-Posłuchaj koleś! Gówno mnie obchodzi to co się tam dzieje! Mój przyjaciel jest gdzieś tam! Siedzi załamany, bo jego dziewczyna, a moja przyjaciółka zginęła. Jeśli zaraz nas nie wpuścisz, to nie ręczę za siebie!-wybuchłam.
N-Przepraszam za nią. Zdenerwowała się. Tam jest Louis, on nas potrzebuje. Proszę nas wpuścić.-powiedział ze spokojem, aż się mu dziwiłam. Ochroniarz podniósł taśmę i przepuścił nas. Zobaczyłam Louisa siedzącego przy oknie. Głowę miał schowaną w ręce. Podbiegliśmy do niego i mocno przytuliliśmy. Płakaliśmy razem z nim. Po półgodzinnym lamentowaniu, postanowiliśmy wrócić do domu Alana.
Leżeliśmy razem z Louisem w mojej sypialni. Chłopak po pewnym czasie zasnął, ja poszłam do łazienki, a Niall zrobić coś do jedzenia. Musiałam zadzwonić do mamy Nicol. Nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Wkręciłam numer i czekałam aż odbierze.
J-Dzień dobry, ciociu. Tu Samantha.
MN-Oo! Cześć Sami.
J-Posłuchaj ciociu, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, ale …… Ale prawdopodobnie Nicol zginęła.
MN-Co?!?!?!??!?!-zaczęła płakać.
J-Miała lecieć dziś do Doncaster i samolot wybuchł od razu po starcie.-powiedziałam i się rozpłakałam się. Niall szybko do mnie przybiegł i mocno przytulił.
<z perspektywy Louisa>
Obudziłem się z myślą, że to tylko zły sen, ale gdy zszedłem na dół i zobaczyłem przyjaciół we łzach byłem pewny, że to wydarzyło się naprawdę. Od razu chwyciłem za telefon, aby poinformować o wszystkim mamę Nikki, ale Sam powiedziała, że już to zrobiła. Zostawiłem przyjaciół i skierowałem się w stronę barku z alkoholem. Nalałem sobie whiskey i wlałem w siebie bez zastanowienia. Poczułem tylko jak ktoś zbliża się do pokoju.
S-Louis to ci nie pomoże.
J-Ale nie rozumiesz,  że straciłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
S-Louis ja też straciłam siostrę, której nigdy nie miałam. I jest mi z tym równie ciężko jak tobie.
Nie wytrzymałem dłużej i ponownie się rozpłakałem.
*tydzień później*
< z perspektywy Sami>
Wczoraj wróciliśmy z Polski, gdzie odbył się pogrzeb Nicol. Postanowiliśmy z Niallem, że Louis na jakiś czas zamieszka z nami. Chłopak całkowicie się w sobie zamknął. Od śmierci Nicol z nikim nie rozmawia. Na dworze była piękna pogoda, więc chciałam, aby Louis wreszcie wyszedł z domu. Niall poszedł po niego na górę, a ja w tym czasie zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. O dziwo chłopcy zeszli na dół razem. Ubraliśmy buty i wyszliśmy na miasto. Louis od tygodnia pierwszy raz się uśmiechnął. Szliśmy uliczkami Londynu, kiedy chłopak stanął.
L-Nicol, Sami tam była Nicol.
S-Louis to jest nie możliwe Nicol nie żyje. Musisz się  z tym pogodzić.
L-Ale ona tam szła !
Było z nim coraz gorzej. W ciągu kolejnego tygodnia chłopakowi znów wydawało się, że widział Nikki. Postanowiliśmy razem z chłopcami posłać go na wizytę do psychologa. Chłopak na początku się sprzeciwiał, ale już po pierwszej wizycie uznał, że będzie tam chodził sam.
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, ponieważ musiałam się przyszykować, na mój pierwszy dzień na uczelni. Wzięłam poranną toaletę i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czarną koszulkę oraz ciemne krótkie spodenki. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni czekali na mnie chłopcy ze śniadaniem. Pospiesznie zjadłam kanapki.
L-Może cię podwiozę, jadę do psycholożki.
J-Jeśli to nie problem.
Wzięłam z przedpokoju torebkę i wyszliśmy z Louim z domu. 

I jak wam się podoba nowy rozdział ? Już w następnym pojawi się nowa bohaterka. Może wyciągnie ona Louisa z psychicznego dołka ? Może coś między nimi zaiskrzy ? Bądźcie cierpliwe i piszcie co o tym sądzicie :)